PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=744231}
6,4 3,6 tys. ocen
6,4 10 1 3591
Mass Effect: Andromeda
powrót do forum gry Mass Effect: Andromeda

TRAGEDIA.
Po prostu. Syf, kiła i mogiła.
Wiedziałem że powtórzenie sukcesu poprzednich części będzie bardzo trudne, ale nie spodziewałem się że dostanę takiego zepsutego, zgniłego odgrzanego kotleta a bardziej kapcia, który pod nową panierką będzie udawać coś smacznego.
Co prawda smród stęchlizny już docierał z recenzji, czy zrzutów ekranowych ale pomyślałem że jako fan spróbuję. To był zły pomysł.

Zacząć od tego trzeba iż gra jest sprzedawana/wydana we wczesnej wersji beta. Ilość bugów jest taka, jakby komuś tam płacili ryżem, a nie pieniędzmi za odwaloną robotę. Przyzwyczajajcie się do utknięcia w skale (a poskaczecie sobie po skałach) tym samym bez możliwości ukończenia misji, bo wydawcy nie chciało się przeprowadzić dobrego debuggingu gry. Możecie się modlić co najwyżej aby akurat ta ściana gdy będziecie chcieli się dostać do celu będzie wolna od niewidzialnych pułapek.
Design planet też jest zwyczajnie irytujący (nazwał bym to inaczej, ale cenzura na FW) i standardem będzie że WSZYSTKIE cele do których chcecie się dostać na planetach są poprzecinane górami albo kanionami ZAWSZE tak abyście musieli jechać w około. I to nie było by aż takie złe gdyby nie to że wasza bryka ma silnik od trabanta i nie umie wyjechać pod górę w prędkości większej niż 10km/h nawet na przeznaczonym do tego napędzie na 6 kółek. Such power.
Wasza bryka nie ma też jakiejkolwiek giwery (nikt na to nie wpadł w uniwersum żniwiarzy?) więc jak traficie akurat na grupę zirytowanych kosmitów, to musicie wysiąść i strzelać do nich z buta, bo wasza bryka jest tylko do pokazowego jeżdżenia i podrywania kosmicznych dziewek.

Animacje twarzy to temat na osobną notkę, ale lepiej to zobaczyć bo obraz to 1000 słów, więc kto chce się pośmiać, tego zapraszam na filmiki na YT. Uprzedzam że w grze po zobaczeniu tej fuszery 100x to już śmieszne nie jest, powoduje co najwyżej totalne zażenowanie, i poczucie wyruchania bez wazeliny.

Mechanika eksploracji planet to już zupełnie inna broszka. Jest TRAGICZNA, NUŻĄCA, i gdyby nie to że musisz nabić tą platynę, czy coś innego na nowy karabin, bo te które dostajesz z początku nie nadają się nawet do zabicia komara, to każdy normalny by to olał. Nie wiem jaki cel przyświecał temu aby skanowanie każdej planety wiązało się z POWOOOOLNYM odlotem z jednej, POOOWOLNYM przylotem do drugiej, i POWOOOLNYM pokazaniu tej planety, może miało dawać klimat, ale jedyne co dało to frustrację gracza. Ja np gdy klikałem na planete X szedłem do kuchni zalać kawę, później planetę Y, nasypać cukru, i planete Z przynieść kawę (i najczęsciej się okazywało że na wszystkich 3 nie było NIC). Takie to pasjonujące.

Rozwój postaci też został - jakżeby inaczej - spieprzony. Teraz nie rozwijasz postaci w jednym wybranym kierunku. Możesz w każdym. Fajnie nie? NIE.
Bo co z tego że masz 15 umiejętności które rozwijasz, skoro podczas walki możesz wykorzystać max 3. A cały pomysł z przełączeniem profili... kompletnie się nie sprawdza, i jest jakimś idiotyzmem.

Co do fabuły, nie robiąc wielkich spojlerów - jak zwykle to samo, jeden zły badass chce zgładzić całą galaktykę. bo mu się nudzi. Nie zastanawiajcie się nad psychologią postaci, ani na co mu to. Tak po prostu ma, bo w sumie sobie tak to wymyślił, i my jako dobrzy mamy z nim wygrać. Szkoda tylko że nasz główny bohater ma tyle charyzmy i ikry że Shepardowi mógłby co najwyżej czyścić buty językiem.
Przy okazji towarzysze. Zapomnijcie o ciekawych bohaterach pokroju Liary czy Garrusa, którzy zjednają wasze serca, sympatię czy współczucie. Dostaniecie jakąś żałosną zgraję, z której większość tylko wkurza swoim sposobem bycia, i których ja większość miałem ochotę zostawić na najbliższej pustyni, i jedynie Kroganin oraz gość z nowej rasy wywołuje pozytywne uczucia, ale Kroganin to praktycznie Ctrl-C, Ctrl-V z poprzednich części.

Ogólnie rzecz biorąc gra zawodzi w każdej kwestii, więc nie polecam tego kupować chyba że za 4 lata po 10 przecenach, i 20 patchach łatających to szambo. Niestety nawet to nie pomoże na rozczarowanie słabą historią, dialogami i bohaterami.

ocenił(a) grę na 7
Floyt

Przykro to słyszeć bo takich częściach jak poprzednie, ale w sumie to się trochę tego obawiałam. Jak widać, EA zawładnęło BW totalnie. Jeszcze mam pytanie do kwestii fabularnych: czy zakończenie jest takie, że sugeruje następną część, czy raczej, że to był jeden strzał? Tylko bez spoilerów

ocenił(a) grę na 2
Aurona

Tak, zakończenie definitywnie sugeruje konkretną część, z tego też powodu gra leży fabularnie, ponieważ te kwestie psychologiczne głównego antagonisty, jego motywacja do działania, geneza, nie są wyjaśnione, co w efekcie daje w tej części poczucie scenariuszowej dziury i pustoty.

ocenił(a) grę na 9
Floyt

No wiesz, ani jemu, ani jego ziomkom nie chciało się z nami gadać. To tak jakby porozmawiać sobie ze Żniwiarzem o jego motywach. Może nie do końca trafiona analogia, ale traktują innych od siebie podobnie.
Ja tam nie czułam pustoty. Może gra nie jest idealna, ale po patchu wprowadzono sporo poprawek. Ogólnie pierwsza część zawsze będzie w pewnym stopniu wprowadzeniem. Mnie Andromeda urzekła bardziej niż Inkwizycja.
Mam wrażenie, że narzekanie na Bioware jest teraz na topie. Nie uważam, żeby ta część była dużo gorsza od poprzednich. Bo przecież eksploracja w ME1 była taka ekscytująca a misje poboczne takie ciekawe...

ocenił(a) grę na 2
Lellandra

W pierwszej części ME miałaś tam dyskusję ze żniwiażem po której jego geneza i motywacja była mniej-więcej jasna, a przynajmniej na tyle zasugerowana żeby zostawić pole na dodatkowe wyjaśnienia w kolejnych częściach, nie zostawiając gracza z odczuciem pustki.
Jeśli nie czułaś pustoty znaczy że jesteś typowym casualem którego jeszcze tak słaby produkt (raczej tragiczny wypadało by powiedzieć) potrafi zadowolić. Ja oceniam to co zastałem, a zastałem tragiczną niedoróbkę w wersji wczesna beta i z szacunku dla klienta takiego chłamu się na rynek nie wypuszcza.
To nie jest pierwsza część ME, tylko kontynuacja w uniwersum, i usprawiedliwianie na zasadzie "to jest wprowadzeniem" niestety kompletnie do mnie nie przemawia. Dostajesz produkt który ma sam siebie bronić, a nie kastrata, ale rozumiem że taki stan rzeczy trwa tak długo i często że dla niektórych moze to już być normalne.
Inkwizyjcja była produktem tak słabym że odinstalowałem ją po 4 godzinach grania nigdy do niej nie wracając, więc cóż, można powiedzieć że ME:Niedoruchana też mnie bardziej "urzekła".
ME1 przechodziłem 3x może i trochę z sentymentu, ale jednak. ME:Niedoruchana przeszedłem na odwal się raz i nigdy do niej nie wrócę, więc to jasno mówi o wartości produktu.
Gry oceniam wg tego co sobą reprezentują. Grałem w inne produkcje Bioware, czy EA i byłem z nich zadowolony, oceniałem dobrze, więc nie interesuje mnie co jest "na topie" i to raczej słaba linia obrony tego szamba.

ocenił(a) grę na 9
Floyt

Śmieszą mnie trochę wypowiedzi znawców, którzy uważają, że jedynie ich opinia jest słuszna.
Po pierwszej rozmowie z Suwerenem nie wiedzieliśmy nic ani o jego genezie, ani motywacji - oczywiście oprócz podstaw. Jak dla mnie analogiczna sytuacja występuje z Kettami.
Oczywiście nie sposób przyznać Ci racji w związku z animacjami i powolnym poruszaniem się po gromadzie - zostało to już poprawione w ostatnim patchu.
Nie za bardzo rozumiem jakie problemy można mieć z eksploracją planety skoro Nomad potrafi wjechać na prawie pionową górę...
Jeśli chodzi o towarzyszy to nawet Garrus w pierwszej części ME był nudny jak flaki z olejem. Dopiero druga część nadała mu charakteru. Zresztą potrzeba czasu, żeby zżyć się z bohaterami. Oczywiście, że nie wszyscy przypadli mi do gustu, ale nie jest aż tak źle jak tutaj wykrzykujesz.
Gra nie jest pozbawiona wad, ale nie jest też aż tak tragicznie.

ocenił(a) grę na 2
Lellandra

Po pierwszej rozmowie z suwerenem wiedzieliśmy iż:
1. Żniwiaże są arogancką rasą 2. ich głównym celem jest eksterminacja całego życia z powodu swojej wyższości 3. Suweren jest obecnie sam z niewiadomych przyczyn 4. żniwiaże są w stanie kontrolować istoty niższe i zmuszać je do działania wbrew swojej woli 5. żniwiarze są w stanie bez problemu pokonać większość statków flot młodych ras. Gdybym się postarał było by tego znaczenie więcej, bo to nie o samą rozmowę z suwerenem chodzi ale o stopniowe przekazywanie informacji przez połowę (na tamten moment) gry.
O kettach co wiemy? Gówno. Konwertują sobie innych bo mają taki kaprys i koniec. Bo uważają że tak będzie dobrze. TYLE BACKGROUNDU :D. Więc nie wypisuj mi że sytuacja jest analogiczna, bo nie jest. Jest różnica między nutką tajemnicy a olaniem gracza z braku pomysłu na fabułę.
>Nie za bardzo rozumiem jakie problemy można mieć z eksploracją planety skoro Nomad potrafi wjechać na prawie pionową górę...
Po ilu ulepszeniach i w jakim tempie? Jak to się ma do Mako? Jak trabant do hummera.
>Jeśli chodzi o towarzyszy to nawet Garrus w pierwszej części ME był nudny jak flaki z olejem. Dopiero druga część nadała mu charakteru. Zresztą potrzeba czasu, żeby zżyć się z bohaterami. Oczywiście, że nie wszyscy przypadli mi do gustu, ale nie jest aż tak źle jak tutaj wykrzykujesz.
Tak? no to w takim razie czas spędzony z andromedą nie jest wystarczający aby zżyć się z jakimkolwiek z tych nudnych (wszystkich bez wyjątku) jak flaki z olejem i irytujących bohaterów. W ME była jeszcze Liara, tali, urdnot, anderson, joker - dowolne z nich ciekawsze, z większą ilością ikry, i ciekawego tła niż wszyscy z andromedy razem wzięci. I jakoś nie trzeba było 10 części oryginalnego ME, czy jak ty to nazywasz "czasu" aby zżyć się z andersonem, czy Tali po pierwszej części, ale co ja tam wiem...
Jak pisałem - niskie standardy casuala, widać to z kilometra. A co do mojego bycia znawcą lub nie - jest to nieistotne, gra została zjechana i wyśmiana na wszystkich portalach branżowych, recenzjach i przez samych graczy po wydaniu, więc jak coś kogoś tu może śmieszyć to zacięte bronienie szamba przez casuala wbrew opinii całego świata. To co sobie poprawili w 10 patchach po fakcie mnie nie interesuje, bo jak pisałem ja oceniam to co zastałem, a zastałem szambo.

ocenił(a) grę na 9
Floyt

Oj zapewniam Cię, że o Kettach wiemy znacznie więcej. Po prostu wydaje mi się, że nie przywiązywałeś do tego uwagi. Wiemy co nieco o ich biologii, strukturze władzy, rozmnażaniu, religii...
Mnie się Nomadem jeździło bardzo dobrze w porównaniu do tragicznego w obsłudze Mako. Oczywiście każdy może mieć inne odczucie. To samo dotyczy bohaterów.
Ogólna ocena recenzji plasowała się koło 7/10 więc nie opowiadaj mi tu bajek o zjechaniu gry przez krytyków, chyba, że domorosłych Twojego pokroju.
Nie zamierzam Cię do niczego przekonywać, ani zaciekle nie bronie gry, bo zdaje sobie sprawę z jej wad aczkolwiek nie wyszukuje ich na siłę.
Pozdrawiam. :)