Finałem tej niesamowitej trylogii jestem praktycznie zmiażdżony (w pozytywnym sensie). Było to coś tak niezwykłego spędzić te kilka lat w towarzystwie komandora. Takich emocji nie czułem nawet po finale dwójki. Jak dla mnie zasłużone 10/10.
Aha nie wiem dlaczego ludzie tak się czepiali tych zakończeń. Wiem, nie wpływały na nie decyzje podjęte w poprzednich części, ale godnie zamykały tę trylogię