Tyle już czasu minęło od starego dobrego underground'a i most wanted i praktycznie nic się od tamtego czasu (poza grafiką) nie zmieniło, ciągle zapodają tego samego odgrzewanego kotleta. Przy nfs shift i shift 2 unleashed myślałem, że wreszcie wejdą na dobry tor, a tutaj wielki oAo pokazali. Nowa generacja konsol i dziesiątki badziewnych tytułów typu "zapchaj dziurę", a oni wciąż nie mogą wpaść na pomysł, żeby zrobić na prawdę porządną grę wyścigową z otwartym światem, widokiem z kokpitu i samochodami zachowującymi się jak samochody, a nie wózki z węglem, czy pudełka po zapałkach...
Imo dobry odgrzewany kotlet. HP:2010 to mój ulubiony NFS, Rivals jest na drugim miejscu, dostałem to co chciałem - duży świat, ferrari i radość z szybkiej jazdy wszystko okraszone piękną grafiką =) A co do symulacji - nfs nigdy nie był i nie będzie symulacją. Deal with it :)
akurat stary dobry underground i most wanted (którego mimo wszystko bardzo lubie) to była degeneracja fantastycznej serii. Undergroundy w porównaniu do 2,3,4 czy Porshe były słabiutkie. Co do samej jazdy- to zawsze było arcade i takie pozostało, także nigdy samochody nie zachowywały się jak samochody, nie tak gra. Kokpit jest dla mnie fajnym bajerem... na symulatorze z kierownicą. Tutaj absolutnie nie. A ten "otwarty świat" jest wg. mnie smutną koniecznością dostania się do wyścigu/ucieczki przed policją po (wiem, że jest "teleport") i wolałbym wybór masy różnorodnych tras niż ciągłą podróż po znanym mieście (patrz Underground 2 i Most Wanted)