Chociaż obie gry należą do tego samego uniwersum, one są zupełnie różne. Przede wszystkim mapa jest znacznie mniejsza, a lokacje bardziej korytarzowe, walka nie ziębi ani grzeje, muzyka i fabuła są na tym samym poziomie. Główny problem z automatą miałem jak chodziło o otwarty świat gdyż mimo że był spory był również pusty i niezbyt ciekawy a questy kompletnie nieciekawe przez co skupiało się na fabule którą trzeba było robić dwukrotnie żeby dojść do najciekawszej części. Pod tym względem w moim odczuciu Replicant wychodzi znacznie lepiej, questy w większości są interesujące a przez to że mapa jest niewielka backtraking aż tak nie przeszkadza chyba że podróżujesz z nadmorskiego "greckiego" miasta na pustynie XDDDDD Tak jak wcześniej mieliśmy kilka zakończeń i kampanii tak tutaj trzeba będzie przejść grę 5-krotnie żeby poznać całość, sęk w tym że w replicancie nie zaczynamy od zera tylko od drugiego aktu który bez robienia questów wynosi około 4 godzin, zachowujesz przy tym level i broń przez co gra im dalej tym bardziej staje się łatwiejsza. Tutaj objawia się najwiekszy problem Niera. Tutaj nie ma skalowania leveli względem poprzednich kampanii im dalej tym silniejsi się stajemy a gra łatwiejsza. Grałem na normalu i nie zginąłem prawie w ogóle dlatego wielka szkoda że nie można zmienić pozimu trudności w grze. Dam parę rad, jak chodzi o pierwszy akt gra nie informuje kiedy skończy się rozdział a wtedy wszystkie questy przepadają, dlatego jak dostaniecie quest od Devoli żeby zaspiewała z Popolą to znaczy że zaraz się skończy. Aby zrobić zakończenia C i D potrzebujecie zebrać całą broń dostepną w grze, (prawdopodobnie) przy skończeniu C nie musicie robić wszystkiego od nowa tylko po prostu wczytać ostatni save, na northern plains jest ukryty quest który jest minigrą w której rozjeżdżasz owce na oswojonym dziku (2 akt) xD