>Drugą wadą, która wychwyciłem jest to, ze wszystkie planety, które odwiedziłem różniły sie tylko kolorystyką i podstawowymi >warunkami atmosferycznymi. No, ale może włożyłem w to o 5 miliardów godzin za mało...
Cały czas o tym mówię. Planety są generowane losowo na podstawie matematycznej superformuły i nie ma przeproś powtarzalność w delikatnie innej otoczce dla spostrzegawczego człowieka (i nie tylko) będzie dobijająca.

Dawno nie grałem w tak powtarzalną grę, nawet nie doleciałem do centrum galaktyki, pewnie tam czeka Sean Murray i śmieje się w twarz każdemu kto kupił tę grę. Do grania po sieci nie trzeba abonamentu ps+ bo ku**a nie ma żadnego multiplayera! Jedyny aspekt sieciowy tej gry to możliwość napotkania planet nazwanych przez innych graczy(to samo tyczy się zwierząt i roślin), a Murray twierdzi, że da się spotkać innych graczy, ale jest to "mało prawdopodobne", w sieci jest kilka filmów jak gracze "spotykają się" w tym samym miejscu i nie mogą się zobaczyć tak czy siak. Minecraft w kosmosie, chociaż minecraft jest bardziej złożony od tego chłamu, dodatkowo twórca uparcie twierdził, że skoro kupiliśmy tę grę, to dodatkowy content powinien być za darmo, a teraz rozważa płatne DLC! Ż.e.n.a.d.a. ostatnio wkurzyłem się, że musiałem zapłacić mandat za parkowanie na zakazie, ale były to lepiej wydane pieniądze niż na tą pieprzoną grę indie w cenie gry 3xA

Update: Zmieniam ocenę na 5, ponieważ po 100 godzinach w grę gra się zupełnie tak samo jak po 10 godzinach. A i Sean Murray to pieprzony kłamca! Podsyłam link: https://www.youtube.com/watch?v=A8P2CZg3sJQ
P.S Pamiętacie o niespodziance w centrum galaktyki? Nic tam nie ma... dosłownie......

I tak nie wiem jakim cudem przegrałeś 100h, w grze, której pełna zawartość nowej techniki do odkrycia kończy się po jakichś 8-10h, a "zwiedzanie" każdej planety wygląda jednakowo. Pozazdrościć wytrwałości. Mi zniechęcenie się do gry zajęło ok 25h, co i tak uważam za wyśrubowany wynik i czasem czułem się jakbym grał w wygaszacz ekranu, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Kto wie, może ta gra, to jakiś przełom w grach z otwartym światem i prawdziwą dowolnością działania; jakaś rewolucja w grach sandboxowych, którą całkiem nieświadomie rozpoczęli jej twórcy, coś jak nieświadome wynalezienie koła przez przygłupią małpę; może kiedyś ktoś pochwyci niewykorzystany potencjał tej gry, i powstanie kiedyś taka, która otworzy kosmos do eksploracji tak, jak miało to być w przypadku No Man's Sky. Wątpię, że to będzie Star Citizen, i że developerzy SC dadzą radę zrobić to, na co się rzucili. Poczekamy, zobaczymy.

Te sto godzin sluzylo do podkreslenia wypowiedzi tak na prawdę przegrałem troche ponad dwadziescia...

Miałem głównie na myśli, że musisz być jakimś masochistą ;)) Dla mnie wszystko było jasne jaka ta gra będzie po spojrzeniu na objętość folderu z grą. Nie ma takiej możliwości żeby wtłoczyć wszystko to, co naobiecywali developerzy NMS w 3gb zawartości dysku, nawet jeśli chodzi o zwykłą eksplorację jednej planety wielkości tych z NMS, przy istnieniu większej ilości flory / fauny. Ot, zwykła kosmiczna strzelanka Everspace (całkiem niezła zresztą) zajmuje 1,5 raza tyle. No nic. Nabyłem dobrą maść na ból dupy, i czekam na lepsze efekty innych developerów.

Nie mówiąc już, że twórca kłamał co do zawartości.
Ta recenzja chyba najlepiej oddaje uczucia graczy https://www.youtube.com/watch?v=OOahJhNfJgM