Kilkusekundowy filmik po ostatnim spotkaniu z Obcym, w której Ripley dryfuje w przestrzeni
kosmicznej nadawałby się co najwyżej na scenę dodatkową po napisach końcowych, a nie jako
główne zwieńczenie całej historii na Sewastopolu...
Gdyby nie fatalne zakończenie i lekko wydłużona rozgrywka, ta gra zasługiwała by na miano
arcydzieła (na liczne bugi można przymknąć oko). Tak to naciągane 9/10.
Nawet bez kiepskiego zakończenia nie powiedział bym, że gra jest arcydziełem, jest dobra, ale zdecydowanie nie na 10/10.
Mnie zakończenie i ta ostatnia scena rozczarowała. W końcówce Obcy i tak mocno dał się we znaki i mogłoby się w końcu Ripley udać. Poza tym jakim sposobem ksenomorf dostał się na Torrensa, i to przed Ripley, skoro jedynym sposobem było otwarcie śluzy i przejście przez nią ? Bardzo naciągane, ewidentne zostawienie sobie otwartej furtki do kolejnej części. A można to było zrobić w subtelniejszy sposób.
Po cichu liczyłem na to, że się zakończy tak jak pierwsza część filmu o obcym, czyli wywalamy obcego przez śluzę i wypowiadamy słynny raport końcowy Ripley: "Tu Ripley, ostatnia ocalała..bla bla bla" W końcu i tak sporo gra zapożyczyła z filmu. I wszystko szło w tą stronę, bo chociażby dostając się na Torrensa nie mogłem zdjąć skafandra, czyli coś się święciło niedobrego ;) A zakończenie, które nam zafundowali twórcy ewidentnie świadczy o kontynuacji, czy to przez DLC, czy jako kolejna część gry.
Tą cała Verlaine na końcu to niby Obcy zjadł? ;d
Zakończenie faktycznie takie ucięte trochę, spodziewałem się czegoś mocniejszego, ale sama gra jest generalnie mega.
Gameplay jest świetny, a do tego dochodzi prześliczna grafika i cudowne audio
Niby nie zostało to do końca wyjaśnione, ale chyba można się domyślić, przecież po wejściu na Torrensa nie odpowiadała na wołania Ripley ;)
Kiepskie zakończenie zaczęło się już w momencie w którym twórcy pokazali środkowy palec graczowi podczas sceny porwania Ripley przez Obcego. Tyle się gracz dwoił i troił, żeby ten czarny śmieć nas nie złapał, a koniec końców to nie on nas pokonał, tylko cutscenka. W tym momencie byłem już naprawdę wkurzony. No jak on mnie mógł mnie do tej wentylacji wciągnąć, jak ja zawsze sprawdzałem czy frajer tam nie siedzi? Normalnie w innej części gry w tym momencie nic by mi się nie stało, bo gra sugerowała, że stać nic się nie może, a tu nagle zonk. Powinni byli zrobić jakiś trudny etap w którym albo nas Obcy dorwie i zaciągnie do kryjówki, albo uda nam się nim tak wymanewrować, żeby wskoczyć w kombinezon i rozpocząć sekwencje końcową.
Tak naprawdę to obudzenie się w ścianie koło jajek było jak cios w moje własne. Nie widziałem sensu przemykania korytarzami, bo cały czas miałem świadomość, że zaraz mi coś z brzucha wyskoczy, a nawet jeśli uda mi się dostać do statku to tylko całą załogę skarze na śmierć. I w sumie nie wiem czy w Ripley coś siedziało. Z jednej strony to taka sytuacja jak z Newt z Decydującego Starcia. Dopiero w Obcym 3 okazywało się, ze coś w niej siedziało i to było konsekwencją przylepienia jej do ściany (czyli tak jak u Ripley), z drugiej natomiast Facehuggery i Xenomorphy cały czas starały się ją dopaść. W Obcym 3 Ripley była ignorowana przez Obcego, ze względu na to, że miała jednego w sobie. Nie wiem czy to wynikało z tego, że nosiła w sobie Królową, ale czy Obcy w grze również nie powinni jej ignorować? W końcu jest przedłużeniem gatunku.
No i ostatnie minuty gry również były zrypane. Pomijam Obcych skaczących beztrosko w przestrzeni kosmicznej (może mogą, kto ich tam wie), pomijam to, ze załoga statku została zjedzona, ale znieść nie mogę, że znowu wszystko kończą cutscenką, na którą nie mamy jako gracz wpływu. W tym momencie powinni nam rzucić ostatni poziom gry i przetrwanie z jednym Obcym na statku. Tak jak Ripley w Nostromo musielibyśmy go wywalić na zewnątrz i zamknąć drzwi. Fajne nawiązanie do oryginału, a potem poczucie, że przeżyliśmy, udało się po tylu mękach jakie ta gra dostarczyła. Kolega wyżej wspomniał o tym, żeby nadać podobny komunikat co matka Amandy i to byłoby super zwieńczenie gry.
Edit: Właśnie sobie oglądam Decydujące Starcie (po raz któryś) i tam jest powiedziane, że Amanda dożyła wieku 66 lat. Nie wiem czy Obcy: Izolacja jest oficjalnie dodany do kanonu, ale jeśli tak to by znaczyło, że Amanda Obcego jednak w sobie mieć nie powinna i ktoś ją uratował na końcu.
To jest tzw. spin off. Wplata się w uniwersum obcego, ale nie musi idealnie pokrywać się z timelinem.
Gdy budzisz się przyczepiony do ściany, jajo się dopiero otwiera. Amanda zdołała się wybudzić nim ją facehugger zdołał dorwać. o raz, nie ma martwego facehuggera obok po przebudzeniu, a po dwa... facehuggery nadal Ją atakują.
Ktoś podsunął pomysł, że ta historia o Amandzie którą przedstawił Burke w wersji reżyserskiej... może być kłamstwem :) W końcu Burke pracuje dla FIRMY. Był szują od początku. Może chciał oszukać główną bohaterkę, żeby ta nie miała nic do stracenia i wyruszyła z nimi w podróż? :)
Grasz dla filmiku końcowego czy całej gry i tego co ze sobą niesie? Tak się grało jak wychodziły pierwsze gry fabularne na PSX i inne konsole. Teraz zwraca się uwagę na całość.
"Alien: Isolation" to jest ewidentny trollgame roku, po tym co tu odstawili twórcy gry za pośrednictwem działań Aliena i tym samym ciągłych, wręcz frustrujących przeszkód na jakie natrafiała Amanda. Zaszczucie pełną gębą. Jak wbiłem się na Torrens i Verlaine nie odzywała się to już pomyślałem sobie "Jezu, to gówno (czyt. Alien) wciąż tu jest gdzieś" i też myślałem, że będzie klasyczne wysadzenie w próżnię Xenomorpha. A tu kolejny środkowy palec. :)
Gdyby pominąć ostatnie 2 godziny gry było by super a tak niestety, końcówka tak się dłużyła że niewiele brakowało a dałbym sobie z tym spokój. Ogólnie w grze za dużo jest obcego, wogóle nie jest przerażający a wkurza bo taka zabawa w kotka i myszkę szybko się nudzi a gdy przyjdzie zginą to trzeba powtarzać spory fragment gry. Poza tym produkcja prawie idealna od strony tachnicznej, przepiękna grafika, muzyka również nieźle buduje klimat no i gra się w to po prostu przyjemnie. DLC sobie odpuszczam.
Ale widzimy na samym końcu że Amanda jest oświetlona reflektorem, tak więc w pobliżu musiał być jakiś statek. Moim zdaniem nie jest to zapowiedź DLC, tylko sequela. Ze sceny w reżyserskiej wersji Obcego 2 wynika że Amanda dożyła starości i miała męża o nazwisku McClarren. Może więc w sequelu poznamy tego McClarena?