Grając w Okamiden czułem lekki zawód. Bardzo brakowało mi sterowania z PS2 w Okami, malowanie przy użyciu rysika jest dość niewygodne. Fakt, że własnoręczne rysowanie znaków jest naprawdę fajne, ale po pierwsze rysuje się to na panelu dotykowym przez co ekran przeskakuje ciągle z jednego wyświetlacza na drugi (w Okami to było na tyle fajne, że po prostu zatrzymywał się czas i rysowało się coś na tej samej planszy w tym samym miejscu), a po drugie, jak prawie każdy kontroler wymyślony przez Nintendo, wymaga on 3 RĘKI DO UŻYCIA (TAK, do ciebie mówię padzie do N64!!!), czyli przystosowane do użycia jakiś zmutowanych ośmiornic... i Japończyków. Ja nie wiem, co Nintendo ma z tymi pokracznymi kontrolerami? Osobiście wolałem już rysowanie poprzez lewy analog jak na PS2, bo fakt że co chwilę muszę odciągać łapę z guziczków żeby wprowadzić rysik w ruch jest strasznie wkurzający.
Dochodzi do tego fakt, że grafika nie trzyma poziomu. Fakt, nadal jest estetyczna, ale brak tych płynnych animacji, którymi mogła się poszczycić Okami. Do tego wszechogarniające się wczytywanie, gdyż DS nie jest najwyraźniej w stanie przedstawić tak wielkich lokacji jak Okami naraz, więc wszystko jest podzielone portalami na swego rodzaje sektory. W połączeniu z bardzo małym ekranikiem DSa miałem wrażenie jakbym grał w Okami oglądane przez dziurkę od klucza.
Ale to nadal Okami! Może brzydsze, może z bardziej nie wygodnym sterowaniem i innymi ograniczeniami jakie wynikają z konsoli przenośnej. Ale to dalej ta sama urokliwa gierka w którym chodzi się białym psiakiem, którym rozwala się demony i przywraca życie i kolor światu. I choć nie jednokrotnie czułem grając w tą grę, że wolałbym teraz grać w Okami na PS2 to i tak bez żadnego wahania poleciłbym tą grę każdemu!