"Squad 44" to gra, która powinna zachwycić fanatyków 2 wś, lub fanatyków wojny w ogóle (takich jak ja), lecz zdecydowanie nie jest ona dla wszystkich, ponieważ występują tam głównie rzeczy takie jak: taktyka, realizm, współpraca oraz komunikacja (bez angielskiego ani rusz), jednakże myślę, że jest ona warta uwagi, a to wszystko wyjaśnię poniżej.
Zacznę od grafiki. Jest dobra, lecz to nie poziom takiego "enlisted" lub "hell let loose" (tytuł, który będzie pojawiał się ponownie przez resztę tej recenzji). Tekstury są w dużej mierze solidne. Oświetlenie w dzień jest dziwnie szare. Mapy deszczowe wyglądają za to bardzo dobrze i na pewno lepiej, niż te stare. Mapy nocne również wyglądają dobrze. Mapy z zachmurzeniem i rankiem wypadają chyba najlepiej. Mają taką niebieską i atmosferyczną mgłę.
O autentyczności mundurów, modelach broni itp. powiem jedno: fantastyczne. Wszystko wykonane do najmniejszych detali. Mapy są również zrobione z uwagą na autentyczność do prawdziwych miejsc.
Interfejs jest raczej przyjazny dla gracza, a muzyka, która przygrywa w menu głównym otula nas atmosferą przypominającą "kompanię braci".
Mechanika poruszania się, strzelania z karabinów itp. jest kierowana w stronę wcześniej wspomnianego realizmu, więc nie spodziewaj się akcji rodem z "battlefield'a", ponieważ twoja postać jest powolna i zginie od jednego strzału.
Efekty wizualne jak i dźwiękowe robią ogromne wrażenie i potrafią przerazić gracza. Sama gra potrafi dać PTSD nawet doświadczonemu graczowi. Pamiętam będąc wiele razy przestraszony uderzającym pociskiem artyleryjskim tuż obok mnie, bądź widokiem rozrywających się przede mną ciał przez niedaleki wybuch, pomimo tego, że gram w "squad 44" już od dwóch lat. Ach tak, gore. Brutalność nie jest jakoś przesadna, więc nie odstrzelisz komuś głowy karabinem (ale możesz to zrobić karabinem przeciwczołgowym). Samo odrywanie się kończyn następuje głównie przy wybuchach i wygląda następująco: chmura krwi i krew wylewająca się strumieniem z np. nogi. Same modele i tekstury mięsa i kości nie są najwyższej jakości i wolę te z "hell let loose", jednakże wybieram samą mechanikę i efekty gore z "squad 44".
Co do gameplay'u czołgiem, jest po prostu wspaniały i na pewno bardziej rozbudowany niż ten w "hell let loose", ale niestety nie jest łatwo znaleźć squad czołgowy, który jest otwarty dla wszystkich, jednakże jeśli znajdziesz jakiś otwarty squad, to przygotuj się na rozstrzeliwanie piechoty wroga, a nawet stresujące i czasami widowiskowe bitwy pancerne. A, i nie próbuj grać czołgiem w pojedynkę, to nie ma sensu. Problem podczas bitw odgrywa tu mało realistyczna balistyka i penetracja pancerza, co potrafi irytować, lecz to występuje głównie u granatników i wyrzutni rakiet.
Teraz przejdźmy do największych minusów, czyli optymalizacja, liczba graczy i glitche. Gra chodzi nienajlepiej (lecz zależy to od mapy). Na mojej 3060 liczba fps'ów zatrzymuje się na 43, a czasami podczas bitew - do 24, więc trzeba przygotować mocny sprzęt. Liczba graczy, pomimo że ostatnio wzrosła pozostawia trochę do życzenia.
Glitche są nierozłączną częścią i przekleństwem tej gry. Każda aktualizacja przynosi jakieś nowe glitche do gry, czy to mniejsze czy większe. Od grudnia po hotfix'sie gra crash'uje się po ok. dwóch minutach i bez wyłączenia "izolacji rdzenia" nie dostaniesz się do żadnego meczu.
Podsumowując: "Squad 44" nie jest grą, którą może zachwycić się przeciętny fan fps'ów. Do gry takiej jak ta trzeba podejść z odpowiednim dystansem (tak jak ja to robię), a można się znakomicie bawić. Trzeba jeszcze dać jej czas do rozwinięcia, głównie przez warunki jakie towarzyszyły deweloperom, gdy nazywała się jeszcze "post scriptum". Sama cena jest idealna, nie zawyżona ani zaniżona. Moim zdaniem warto, ale jeśli drażnią cię takie niedopracowania związane np. z fizyką, to ja bym poczekał na pełne rozwinięcie gry (jeżeli kiedykolwiek to się wydarzy).
Ocena: 8,5/10 z ❤️