RDR nie ma nic wspólnbego z serią Grand theft auto nie licząc wydawcy "Rockstara" i możliwości zwalenia gościa z konia....
I oprócz stylu rozgrywki rodem z GTA, interfejsu rodem z GTA, sadboxowości rodem z GTA.
Bo to jest GTA na dzikim zachodzie... Stajnia R*, czarny humor, silnik graficzny, fizyczny, sandbox, interfejs.. Jedyne co różni te produkcje to fakt, że główny bohater nie pragnie góry pieniędzy jak to w GTA, a uratować rodzinę.. no i nie da się pominąć faktu, że akcja rozgrywa się na dzikim zachodzie a nie zatłoczonych ulicach.
Dobrze, jeśli zgadza sie to co napisałeś ale gameplay w ogóle mi nie przypomina gameplayu z żadnej części GT.
Jak to nie przypomina? Wszystko jest niemal identyczne jak w GTA, różnica jest jedynie taka, że akcja dzieje się na początku XX wieku na dzikim zachodzie i używamy ekwipunku odpowiedniego do epoki.
To czyni rdr w pewnym sensie całkiem podobne do gta moim zdaniem. Odczułem tylko lekki niedosyt co do różnorodności misji głównych (nie pobocznych). Mogli dać trochę więcej wyścigów konnych, rozbrajania sejfów, jakichś bardziej dynamicznych opcji z pociągami. W chociażby san andreas misje były bardziej zaskakujące (i nie chodzi o dziki zachód bo można wiele rzeczy nietypowych właśnie w tym klimacie dodać). Muli za to odbija swoje i ciężko się nudzić