Lata 1994-2002 to był złoty czas dla Sony i jej konsoli, w czasach kiedy komputery ledwo co radziły sobie z grafiką 3d, weszła pierwsza konsola 3d (sega saturn miała lepszą technicznie konsolę ale trudność w programowaniu sprawiła, że konsola szybko umarła), to były czasy kiedy wychodziły świetne gry, Resident Evil 2 był jedną z nich.
Cholerna prawda....podtrzymuję twoje zdanie,
i dotychczas RE - stare wersje, są mało znane, ale dużo znane dla fanów i tych co kiedyś mieli RE przed oczami :)
To jest wspaniałe ;)
Kiedyś to były gry.
RE2 jedna z tych co zapada w pamięć i zaczyna pewien etap miłości i ekscytacji tą właśnie serią.
Już sam nie pamiętam ile krotnie przeszedłem te gre choć i tak nie mogłem się zbliżyć do rekordów ok 2,5h. a i tak to za dużo.
kolega przeszedł grę poniżej 2,5 h patent jest prosty omijać wszystkie zombiaki, i potwory, cały czas biegać, grać na pamięć i przeć do przodu
Wiadomo jakiś sposób być musi choć takie bieganie nie bawi.
Ja raczej gustowałem w spacerze by delektować się każda lokacją i ujęciem kamery.
Ja tam nie patrzyłem na czas :)
wolałem przejść dokładnie kawałek po kawałku grę niż się spieszyć ;)
I czekałem na kolejne "rozdziały", delektowałem się tą grą...
każdy sprawdzony zakamarek i każde przeczytane słowo, tak mnie wciągnęło RE 2.
W sumie to przeszedłem średnio po 6 razy do 4 h :)
Miodzio, a najlepsze w tym wszystkim jest to że pomimo znajomości każdej lokacji praktycznie na pamięć,po zakończeniu gry bez namysły można było wcisnąć NEW GAME.
No pewnie, bo chce się to przeżyć jeszcze raz, i udawać że się gra pierwszy raz....gra totalnie wciąga jaja :)
Jest niezwykła, i nigdy się nie znudzi :)
pomimo znajomości każdej lokacji praktycznie odkrywają całą prawdę, co było na początek,
no ale zawsze można zrobić to jeszcze raz, i kolejny :)
może odkryje się dotąd nie spotkane obiekty, lub przedmioty....:)
To wiadomo, ale co właśnie sprawia że ciągle było można do niej wracać.Znając gre,przechodząc ją kilku krotnie zna się na pamięć więc gdzie tu satysfakcja.
Odpowiedz jest prosta - to tak jak z ulubionym filmem,choć znamy zakończenie oglądamy go tak jak za pierwszym razem.
Gdy gapimy sie w jakiś obraz znanego malarza.Po prostu dzieło sztuki.