Właśnie zacząłem grać w Risena po tym jak G3 odrzucił mnie ponownie swym wielowątkowym wątkiem fabularnym pełnym zawijastych zdań i zwrotów akcji. Khe khe.
I powiem, że zaskoczenie jest niezwykle miłe. Nie spodziewałem się tego po piranha bytes, które zawsze kojarzyło mi się z przaśnym bylejactwem. Fabularyzowany samouczek? Mroczniejsza i bardziej klimatyczna grafika z ciekawym otoczeniem? Rozbudowane opcje grafiki? Menu które nie wywołuje nostalgicznych skojarzeń z XX wiekiem? Same niespodzianki. I to miłe. Widać, że autorzy wreszcie postanowili poza grą zrobić coś dla graczy by uprzyjemnić im życie, chociażby szybkim czasem sejwowania.
Widoczne są również inspiracje Fable, co również wychodzi grze in plus. Hard rpg to to nie będzie, ale rozgrywka zapowiada się przynajmniej przyjemnie.
Zobaczymy co też z tym poczną autorzy później.
Pracuję dla Carlosa i wymiatam Donowych dupków z miasta. Tyż fajnie. Póki co nie mam na co narzekać. No może przydałoby się parę wypadów poza miasto, ale taki zamknięty obszar uwarunkowany fabularnie na razie jeszcze kupuję. Jeśli autorzy nie przedobrzyli z rozciągnięciem tego etapu w czasie, to jest okej. Pozwala poznać teren i postacie i wyekspić postać przed wysłaniem jej poza miasto na rzeź. Zawsze też jakieś novum, fabuła płynie szybciej i płynniej wiążąc nas z jednym miejscem i tymi samymi obszarami. Póki co dobrze, tylko powtarzam, mam nadzieję, że tego nie przedobrzą. A potem dobrze wykorzystają.
Kolejny in plus to dialogi. Dawno nie widziałem tak dobrych i soczystych. Chyba od czasu pierwszego wieśka. Dziwki mówiące o dupczeniu, cięcie ripostujący bandyci i sam bohater ("O, a ten miecz znalazłem w ruinach." - rzuca się na bohatera. Cytat z pamięci
). Pojawia się kilka postaci nawiązujących do G. Questy są różnorodne: a to trzeba kogoś pośledzić, coś wykombinować, kogoś przekupić, komuś obić mordę. Niby nic jak na standardy rpg, ale porównując z G3 to przepaść.
Na minus na razie jest muzyka. Nie jestem teraz w stanie, w trakcie pisania, przypomnieć sobie żadnego motywu muzycznego z gry. Żadna melodia nie utkwiła mi w głowie. Pustka. A takich kawałków z G3 czy TES to po youtube szukałem.
Do tego fatalne morze i efekty cieniowania. Panowie graficy, już Morrowind miał piękniejszą wodę. A cienie z daleka wyglądają, jakby budynek czy przedmiot oblazły mrówki. W dodatku przemieszczające się zależnie od tego w którą stronę spojrzę. Nawet sobie sprawdziłem gameplaye na youtube by nie było na mój sprzęt. To samo.
Ale autorzy musieli napierniczać w fable po pracy. Dynamiczna, szybka walka. Uniki. Błyskawiczne reakcje postaci. Sekwencje ciosów. Trudno powiedzieć czy dobrze, choć w sumie... G to zawsze był rpg akcji, więc przynajmniej tą akcję jakoś podrasowali i nie ruszamy się jak w G3 - jak mucha w rosole. Skoro i tak nie robimy gry realistycznej i opartej na statystykach, to po co się wysilać.
A właśnie. Statystyki. Wow. Wreszcie jest ich więcej niż w Diablo. Nawet "mądrość" się zaplątała. No prawie jak Wrota Baldura.
W Risen, 2 pierwsze rozdziały są rewelacyjne, później już dominuje łażenie po podziemiach i praktycznie zostaje szukanie i walka (ale nie jest łatwo, jakby jeszcze było się bandytą to byłoby naprawdę bardzo ciężko), ale i tak jest dużo lepiej niż w Gothic 3.
Grafika nie jest dobra patrząc na datę, ale twórcy chcieli, aby udźwignęły ją dużo słabsze kompy, ale tragicznie nie jest. Krajobrazy są jak zwykle na dobrym poziomie.
Muzyka jest dobra, nie ma rozpoznawalnego motywu, ale poza grą spokojnie można posłuchać, szczególnie dźwięki z miasta. Walka też wreszcie jest ciekawa, niektórzy przeciwnicy nie są tacy łatwi. Szkoda tylko, że dwa rozdziały są takie świetne, bo dwa ostatnie mi nie podeszły. Fatalny pomysł na walkę ostateczną, ale i tak przeszedłem ją dwa razy (Niestety jak dołącza się do bandytów to questy w klasztorze przepadają). Napisz więcej przejdziesz. Pozdrawiam.
Z racji sesji nie mam czasu specjalnie na grę, także Risen został odstawiony na boczny tor, przynajmniej do jej końca. Co nie znaczy, że nie pypak sobie w wolnych chwilach, gdy Cycków nie ma w pobliżu. 1 akt uważam za świetny fabularnie, przynajmniej od strony miasta i klasztoru. Dawno nie widziałem tak rozbudowanych i dobrych questów. Z inszych dodatków wartych wspomnienia to las... najgęstszy z jakim do tej pory się spotkałem, gdzie autentycznie zejście ze ścieżki nie jest niczym przyjemnym. Brawa dla twórców. Co do samej gry, niestety zaczynam mieć wrażenie, że staje się trochę rozwleczona. Wykonałem szereg prostych questów, teraz został tylko daleko idace, a na wykonanie ich z kolei mam za niski poziom. Próbuję je wykonywać podbijajac sobie exp, ale idzie to powoli. Wiadomo. Napiszę coś ciekawszego gdy coś takiego się wydarzy. PS brawa za design stwora którego spotkałem po drodze na półwysep (?) złodziejskich goblinów (? nie mam pamięci do nazw własnych. Kto grał ten załapie, kto nie grał i tak nie zauważy różnicy). Bałem się podejść do bydlęcia. Coś cudownego.
PS brawa za design stwora którego spotkałem po drodze na półwysep (?) złodziejskich goblinów (? nie mam pamięci do nazw własnych. Kto grał ten załapie, kto nie grał i tak nie zauważy różnicy). Bałem się podejść do bydlęcia. Coś cudownego. Wygladał jak budzacy się z drzemki pagórek.
chodzi pewnie o jaszczura grzmotu? to jeszcze nic! poczekaj aż spotkasz popielaka - wygląda jak hulk:P nie ma oczu i jest spory, ale szybki cholernie - walka z dziadem to nie lada sztuka^^
Budzący się z drzemki pagórek okazał się tchórzliwą fretką. Załatwiony z marszu. A i z bliska tak groźnie nie wygląda. Widać ujął mnie chwilą i promieniami zachodzącego słońca.
Właśnie zacząłem 3 rozdział, ponoć później ma być równia pochyła. Miałem już w tym miejscu kląć na lenistwo twórców którzy zbudowali questa po najmniejszej linii oporu: starożytny bla bla bla rozrzucił po mapie 5/10/20 artefaktów które nie wiadomo gdzie są, idź mi je znajdź. Najprostsze możliwe rozwiązanie jak przedłużyć grę i rozbudować questa, kiedy nie ma się pomysłu na ciekawą fabułę. Ale na szczęście dla Risena, ten fragment gry skończył się zanim na dobre się zorientowałem co mi wciskają, a artefakty poznajdowały się same z siebie. W każdym razie, fabularnie jest gorzej niż w akcie pierwszym, ale trochę ratuje sprawę fajny quest z Patty.
BTW to uczucie, gdy kościotrup z ważnym artefaktem siłą odrzutu wyleci za krawędź przepaści na półkę niżej, dokładnie pod nogi popielaka.
A i trafiłem wreszcie do obozu bandytów. W porównaniu z miastem, to strasznie on ubogi i mizerny.
Cóż. To ruszam w głąb wulkanu porachować parę jaszczurzych kości.