Gothic'owy klimat to zdecydowany plus, jednak niewystarczający do stworzenia bardzo dobrej gry. Możliwość powrotu do całej znanej z serii Gothic otoczki była na prawdę miłym doznaniem, aczkolwiek dobre wrażenie towarzyszyło mi tylko na początku, tak gdzieś przez pierwsze dwa akty. Później nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że dopada mnie wszechogarniająca monotonia, a cała fabuła jest sztucznie wydłużana. Kolejne zadania zmuszały mnie do poruszania się po lokacjach, które odwiedziłem już nie raz, a świątynie czy innego rodzaju podziemia były bardzo do siebie podobne i wizyta w nich w niczym nie urozmaicała rozgrywki. Pod koniec przygody z Risen'em po głowie kołatała mi się tylko jedna myśl - ,,kiedy to się skończy"... Finałowa walka też nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, zwłaszcza że poprzedzało ją stworzone chyba na siłę zadanie typu ,,odwiedź miejsca i pozbieraj artefakty".
Moja ocena to 6/10. Niestety, bo początki były na prawdę zacne.
W sumie, to czy nie gothicowość właśnie jest największą wadą risena? Tak samo w g w pewnym momencie skończyły się zadania poboczne, dostawaliśmy sztuczne wydłużacze fabuły jak zbieranie ulumulu czy kamieni ogniskowych, tak samo w G w pewnym momencie łazilismy już tylko po jaskiniach i ruinach tłucząc orczy pomiot i wypatrując końca. Pirania Bytthes nie potrafi zrobić innej gry (choć nie grałem jeszcze w Risena 2), i od 10 lat powtarza te same błędy i te same inspiracje - dracan, tomb raider, ultima a teraz jeszcze doszedł fable.