Baba porzuca królestwo na pastwę losu, a główny bohater p*pierdziela przez pół krainy, żeby wspomniana baba odzyskała bolca, który umarł.
A tak na serio. Dodatek, który całkowicie nie przypadł mi do gustu. Nie jestem fanem hack'n'slashy (kiedyś próbowałem podejść do podstawki Sacreda, niestety odbiłem się jak rowerzysta przy czołowym spotkaniu z samochodem), lecz postanowiłem dać szansę grze. Tak jak podstawka była całkiem spoko i nawet przyjemnie się grało (pomimo kilku błędów, np. nieaktualizujące się znaczniki zadań, kiedy przejdę przez portal lub słabe NPCe, które trzeba eskortować, a one z radością wskakują między wrogów do walki), tak tutaj nie mogę o tym wspomnieć. Ewidentny grind na przeciwnikach, tzn. poruszasz się dwa metry, bijesz 2-3 przeciwników, poruszasz się o kolejne dwa metry, znów 2-3 przeciwników i tak w kółko, do znudzenia, aż w końcu zapominasz gdzie i po co się kierowałeś. Do tego trzeba dodać skalowanie przeciwników. Boże, kto to wymyślił i po co. Podstawka dobrze sobie z tym radziła, były regiony, do których trzeba było się dostać później, to i przeciwnicy byli mocniejsi. Jeśli poszłoby się tam już na samym początku gry, bohater nie uszedłby nawet metra. Natomiast wykokszony bohater wracający do początkowych lokacji był prawie że bogiem, tylko stał, a przeciwnicy sami umierali wokół niego. W tym dodatku tego nie ma, kiedy wyeksportujesz postać o dowolnym poziomie możesz być pewien, że wrogowie i tak będą mieć z 3,4 może nawet 5 poziomów więcej. To wszystko sprawia, że nawet krótkie odcinki (szczególnie pod koniec) przechodzi się 4, 5 razy dłużej niż w podstawce. Na sam koniec chciałbym wspomnieć jeszcze o zakończeniu. Tu akurat muszę powiedzieć, że twórcy się popisali i zrobili je z takim samym rozmachem jak w podstawce. Krótko mówiąc: masz krótki filmik, który nic nie wnosi, do widzenia, koniec. Zakończenie w podstawce pojawiało się nagle, niespodziewania i człowiek był po prostu zaskoczony, że to już. Tutaj dostajemy 32 sekundowy filmik jak książę Valor, niczym schodzący z krzyża Jezus (serio, ten fragment wygląda jakby Jezus schodził z krzyża) zabiera ducha zmarłej baronowej, ulatują do góry, a ona jeszcze po drodze macha (chyba) do bohatera zapraszając go zapewne nie na popołudniową herbatę. Po czym wyskakuje komunikat: to już koniec. I człowiek się po prostu zastanawia, tyle czasu, tyle grindu, by dostać coś takiego.
Wahałem się pomiędzy ocenami 4 i 5, ale w końcu dałem 5 chyba z sentymentu do podstawki, z racji że to tylko dodatek. Mimo wszytko nie polecam. Jak nie zagrasz to nic się nie stanie, będziesz mieć więcej czasu na bardziej pożyteczne rzeczy, jak np. obieranie kalarepy.