Mocniej: 
 
-projekty lokacji to majstersztyk który znamy z Dark Souls. Przejścia, skróty i mobilność robią swoje. Już nie wspomnę o horyzoncie na którym widzimy to gdzie przed chwilą byliśmy i gdzie zmierzamy. Pozdrawiamy Anor Londo. 
-zupełnie unikalny, sprawiedliwy i przyjemnie wymagający system walki. 
-rytm i tempo walk z przeciwnikami jest jak symfonia gdzie musisz zagrać wszystkie nuty niemal bezbłędnie. Dobrym przykładem jest tu Wodna O'Rin. Niezwykle rytmiczny oponent. 
-gra jest piękna. Nie jesteśmy skazani ciągle na kanały i groty. Widoki są cudowne. Powinna być możliwość przycupnięcia w dowolnym miejscu i napawania widokiem. Czysta harmonia. 
-NPC są rozmowni a to co mówią ma sens pomimo tajemniczego tonu. Przykładowo staruszka która po otrzymaniu ryżu podpowiada nam jak dostać się do ogromnego węża. 
-Gra jest miejscami bardzo łatwa i jest to celowy zabieg który ma dać nam odpocząć i poczuć istne ciarki. Odwiedźcie Boskiego smoka i sami zobaczycie. 
-mnóstwo odniesień do wierzeń i kultury. Nasz protagonista jest świetnym urzeczywistnieniem myśli zawartych w książce Hagakure autorstwa Tsunetomo Yamamoto. 
-bywają przeciwnicy absurdalnie wymagający jak Ujinari Mizou. Można by to uznać za wadę lecz gra wymusza na nas wykorzystanie całego dostępnego arsenału, weryfikując nasze zdolności i postęp. 
- spośród wszystkich ulepszeń protezy, umiejętności władania Kusabimaru czy ninjutsu nie znajdziecie bezużytecznych. Świetna równowaga zachowana przez całą rozgrywkę. 
-niezwykle satysfakcjonujące zakończenia. Choć wybranie "Shura" ucina nam praktycznie 10 godzin gry to fabuła jest wartka i ciekawa. 
-bdb. HUD i objaśnienia wszystkich elementów rozgrywki. FromSoftware nareszcie się nauczyło. 
-muzyka pięknie zaaranżowana, zmiksowana. Yuka Kitamura nie zawodzi. Nie jest to "devil trigger" z DMC5 a świetne uzupełnienie świata. Dobre posunięcie które pozwala skupić się na walce. 
-świetna do speedrunów jak i długiej wędrówki. 
-nieco leciwy silnik gry wykorzystany po mistrzowsku. Stabilny klatkaż na PC. 
-płynność pomiędzy walką i skradaniem czy też ucieczką. Można wybrać swoją drogę. 
-blokady przy krawędziach aby nie ginąć co chwilę od upadku. 
-dobra polska lokalizacja. 
 
 
Słowa bezpieczeństwa: 
 
-gra nie jest dostępna dla zwykłego zjadacza chleba. 
-AI nieco ogłupiałe. W forcie wita nas kilkunastu snajperów którzy dostrzegają nas z setek metrów by chwilę później dać się podejść jak dzieci. 
-klonowanie minibossów można było pominąć. Ach ten szalony żyrafo-parecznik. 
-kamera wariuje w małych przestrzeniach. Dwa może trzy przypadki np. Samotny cień, fechmistrz pod zamkiem. 
-nieco rozczarowujący system śmierci. Ma mały wpływ na rozgrywkę. 
-podobno na PS4 zdarzają się problemy techniczne.
Wydaje mi się, że DS1 jest mimo wszystko ciut lepsze lecz bardziej męczy swoją ociężałością i topornością (Demon's Souls odpada tu w przedbiegach). Trudno je porównywać, tutaj gdy zginiesz mija chwila i walczysz dalej. Znowu przy Sekiro bawiłem się znacznie lepiej, przynajmniej do momentu gdy nie natknąłem się na demona nienawiści. Typowy przeciwnik z soulsów który nie pasuje do tej gry i reprezentuje wszystko czego nienawidzę w tej serii. Kwestia jest otwarta. Jak przejdę jeszcze raz to wyrobię sobie zdanie.
Ja odniosłem wrażenie, że Demon's Souls, Dark Souls 1, a nawet Dark Souls 3 miały kilka wielkich plusów, 
których nie posiada Sekiro. Ale on nadrabia czym innym. Z pewnością gra się w Sekiro inaczej. 
Drugą kwestią jest czy ktoś preferuje bardziej mroczne dark fantasy, średniowieczne budowle i zamki, rycerzy czy bardziej samurajskie klimaty rodem wyjęte z legend japońskich.
Ja nie miałem tutaj takiego problemu ponieważ bardzo blisko mi sercem do feudalnej Japonii jak i np. mrocznego Berserka. Miałem jednak przez całą rozgrywkę wrażenie iż bliżej Sekiro do Nioh niż czystych soulsów.