Co do Silent Hill 2 demake lub bardziej reimagined(bo ciężko to COŚ NAZWAĆ INACZEJ) i jej bardzo dobrej recenzji na tvgry(JEDYNEJ SŁUSZNEJ). Zanim skreślisz mój komentarz już na starcie jak zwykły imbecyl bez edukacji, przeczytaj to MOŻE, MOŻE, MOŻE wyciągniesz czytelniku z tego jakąś lekcję na przyszłość. Ten Remake to rozdęty, mało subtelny egzemplarz dla ubogich, nastawiony na akcję, nic nie warty kawałek zbędnego kodu, który nie pozostawia nic wyobraźni. To nie jest Silent Hill 2, ale owoc miłości Homecoming i Last of Us. Porzuca subtelność, emocjonalne uderzenia i psychologiczny horror na rzecz nieustannej akcji i straszenia. Komu potrzebna jest głębia, surrealizm i psychologiczny horror, skoro jest mechanika walki? (KTÓRA I TAK JEST ŹLE ZROBIONA).
Absolutna hańba dla oryginalnego arcydzieła. Wycinając ważne dialogi z gry, postacie są zupełnie innymi ludźmi. Sposób, w jaki zrobili przerywniki filmowe z nudnymi kątami kamery, usuwając konkretne rzeczy, takie jak James patrzący w dół pokonany na scenie ze schodami. Wszystko to dowodzi mi, że Bloober nie zrozumiał materiału źródłowego.Ta gra jest degradacją pod każdym względem łącznie z kulawymi animacjami rodem z 2010 roku oraz grafiką która JEST TRAGICZNA.
Bloober Team całkowicie zabiło atmosferę i sens oryginalnej gry, zamieniając jeden z najlepszych horrorów w indie trash. Na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, ale jeśli przyjrzeć się szczegółom, można zobaczyć, jak tanio i bez smaku gra wygląda. Zaczynając od aktorów głosowych, a kończąc na animacji twarzy jak z Andromedy i systemie walki stworzonym przez osobę na wózku inwalidzkim. To wszystko, tylko nie Silent Hill, wstyd dla Konami, że oddało taki projekt niezależnym twórcom trash z Polski.
Ładne efekty wizualne nie mogą ukryć kiepskiego projektu postaci w stylu DEI (Angela wygląda jak Fox Mulder) i pewnych zmian w kierunku, w jakim podążała historia, w tym zmian dialogów, które sprawiają, że niektóre momenty są znacznie mniej wpływowe. Dialogi między postaciami czasami przypominają dialogi NPC z Oblivion, przechodzą od niezręcznego zagubionego Jamesa w oryginale do po prostu niesamowitego i nierealistycznego. Walka jest również bolączką tej gry(mieli tyle czasu żeby zrobić coś dobrego a zrobili to samo co oryginał)xd. Dużo treści zostało ocenzurowanych i stonowanych, co jest dziwne, biorąc pod uwagę, że ma to być gra grozy dla osób powyżej 18 roku życia. Niestety nad grą pracowała firma konsultingowa Hit Detection, neomarksistowska, co mogło również skierować jej rozwój na mętne wody. Studio jest zespołem Bloober, więc gra miała być trochę poniżej przeciętnej, Konami powinno było zachować to w sobie przy wyborze studia. Trzymaj się oryginału, zwłaszcza jeśli jesteś nowym graczem, który chce uzyskać pełne doświadczenie, niezmienione lub nieoszczędzone. Ten remake znacznie różni się na przykład od remake'u Resident Evil 1 firmy Capcom. Remake Resident Evil 1 na GAMECUBE to był prawdziwy REMAKE.
Ale Polaczków-CEBULACZKÓW, dupka zabolała bo źle giereczka została oceniona przez TVGRY(jedyna słuszna recenzja) co polskie studio zremakowało. xd hahaha i bardzo dobrze. Słychać wycie? znakomicie.
Jakby ktoś nie wiedział organizacja podobna do Sweet baby maczała palce PRZY WSZYSTKICH POSTACIACH. TO JEST WOKE GRA I SIĘ Z TYM POGÓDŹCIE. Trzeba być chorym na głowę aby zaprzeczać temu. Silent Hill 2 remake jest pozbawione surrealizmu i subtelności literackiej oraz wizjonerskiego sznytu oryginalnych twórców.
(TAK, JESTEM FANEM SH I BLOOBER NIE DOWIOZŁO A RACZEJ SIĘ ZESRAŁO). Spieprzyli NIEMAL WSZYSTKO WŁĄCZNIE z psychozą/amnezją Jamesa, jego wypowiedziami(które zostały z niewiadomego powodu wycięte, chyba tylko dlatego żeby dzisiejsza młodzież przebodźcowana tiktokiem się nie znudziła), jego często głupim zachowaniem, to właśnie w tym remaku jest KOMPLETNIE ŹLE PRZEDSTAWIONY, uciętymi dialogami pomiędzy innymi postaciami, zmienionymi na gorsze cutscenkami, obrzydliwym WYGLĄDAŁEM ANGELI KTÓRA WYGLĄDA TERAZ JAK TYPOWY PRZEDSTAWICIEL MCDONALDA, ANGELA WYGLĄDA TRAGICZNIE, jakby wsadziła głowę do ula, ona wygląda tak jakby ważyła najpierw 120kg potem schudła do 40kg, ale twarz została opuchnięta po jakiejś kuracji hormonalnej, kobiety które chudną i ważą 35-45kg mają bardzo ostre rysy twarzy jak modelki z bardzo wyraźnymi kościami policzkowymi, w TYM REMAKU Angela wygląda NIEPROPORCJONALNIE(głowa do reszty ciała) I BARDZIEJ SIĘ OSZPECIĆ JEJ NIE DAŁO. EDDY wygląda jak Kononowicz PO CAŁOROCZNYM CHLANIU W MELINIE i przeciskaniu denaturatu przez bibułkę, EDDY W TYM REMAKU nie jest lekko przerysowanym grubym "dzieckiem" który był prześladowany przez wielu tyranów w szkole itd(tak jak to było genialnie przedstawione w oryginale) w remaku Eddy jest po prostu OBRZYDLIWY I ODRAŻAJĄCY jak główny boss w Manhunt(Piggy) i wszystko co James z nim robi włącznie z tak nie pasującym tekstem że potrzebuję terapeuty to SZCZYT GRAFOMAŃSTWA pod dzisiejszego głupiego odbiorcę a nie ponadczasowe arcydzieło. Kto im pisał te dialogi? psycholożki z przedszkola? czy aktywistki które naczytały się Superniani? xd. BŁAGAM...Zachowanie(zmienione na gorsze, nie mają żadnego sensu w tym remaku). Są celowo wyolbrzymione oraz dosadnie pokazują Ci po pierwszym wypowiedzianym zdaniu, że coś jest na rzeczy. Tutaj niema ani krzty wizjonerstwa, tajemniczości oraz sztuki.
Ta gra przypomina teraz bardziej przedstawienie problemów ludzi dotkniętych traumą rodem z planów seriali takich gigantów jak Trudne Sprawy bądź Dlaczego ja?, Ukryta prawda, Pamiętniki z wakacji, Zdrady, Kocham itd. Bo takim rodzajem pośmiewiska dydaktyczno-literackiego stał się ten nic nie warty Remake. A ludzie są zbyt głupi włącznie z każdym kto tę grę chwali aby zrozumieć podstawową zależność z której GŁÓWNY RDZEŃ i machina napędowa tego tytułu została obdarta oraz zniesławiona gdzie w oryginale największą siłą była niewiedza.
Wspomniany oryginał, nie miał sobie równych nie bez kozery przez 23 lata, a wiesz dlaczego? ponieważ tworzyli go ludzie dla których gry komputerowe to coś więcej niż rozrywka i zabijanie czasu i "FORFUN WITH FRIENDS", ROZUMIESZ?, gdy porównasz ją do innych gier survival/horror (może poza Fatal Frame, Siren itd.). Fabuła staje się kulminacyjna nie dlatego że jest jakaś PRZEŁOMOWA, bo nie jest ale dlatego bo twórcy NIGDY nie traktowali swoich odbiorców jak dzieci tylko jak osoby dorosłe które aby dostrzec swoje wady w postępowaniu mogły po przejściu gry przeżyć kathartis oraz osobistą nirwanę oraz zrozumieć swoję pomyłki egzystencjalne, symbole w oryginale są rozsiane po całej grze po to aby poskładać każdy detal oraz niuans w jedną psychologiczną mozaikę, ROZUMIESZ? Gdy zmienisz coś co było idealne to pęka na tysiące nic nie-wartych kawałków których nie poskładasz bo zostały już zmienione w tym NIC NIE WARTYM REMAKU DLA ignorantow dzisiejszego pokolenia, charaktery postaci oraz to jak wyglądają to była czysta intelektualno-poznawcza symbioza, odejmij jedno a reszta nie będzie już spójną całością.
Silent Hill 2 to absolutny szczyt opowiadania historii w grach wideo i opowiadania historii w ogóle. Rozumiesz co to znaczy IGNORANCIE? to że narracja w tej grze jest czymś co musisz sam sobie poukładać we własnej głowie. Ta gra nie stała się fenomenem dlatego że miała wybitną fabułę a za sposób jej przedstawienia, nie do odtworzenia w żadnych innym medium. Ponieważ każdy niuans oraz subtelność tworzyły mozaikowe monumentalne dzieło, Sposób ROZUMOWANIA dzisiejszego społeczeństwa jest tak prymitywny oraz tak prostacki, że aż strach pomyśleć co oni mają do powiedzenia np. o sztuce antycznej, literaturze średniowiecznej, malarstwie bądź filozofii wschodu i zachodu, dzisiejszy gracz i posiadacz PS5 jest tak pusty w środku jak bęben a intelektualnie oraz pod względem wrażliwości na sztukę dorównuje co najwyższej małpie, próbującej uczyć się gry na perkusji lub gitarze. Idąc logiką dzisiejszego społeczeństwa rozumowania któremu nie przeszkadza to jest Remake został uproszczony pod względem merytorycznym, nie opłaca się dzisiaj tworzyć skomplikowanych intelektualnie gier aby pobudzić i poruszyć wyobraźnie gracza, czymś lepszym i bardzo działającym na ogólną estetykę tzw. zmysłową oraz konceptualną świata przedstawionego na poziomie najlepszych książek na świecie, ponieważ lepiej jest podać wszystko na tacy. I TO PERMANENTNIE ZA KAŻDYM RAZEM, W KAŻDEJ CUTSCENIE, W KAŻDYM RYSIE PSYCHOLOGICZNYM, W KAŻDYM WAŻNYM DLA NARRACJI PUNKCIE ROBI TEN ŚCIEKOWY ORAZ BRUKOWATY REMAKE.
Jeśli ktoś broni tej fuszerki którą odwaliło Bloober Team pod względem merytorycznym a technicznym(TO JUŻ W OGÓLE TRAGEDIA LUDZKA)jest dla mnie SŁOWNIKOWYM I PODRĘCZNIKOWYM ZA PRZEPROSZENIEM człowikiem z bardzo niskim ilorazem inteligencji, Silent Hill to sztuka wyższa i coś więcej NIŻ RESZTA GIER i ludzie dla których gierki to "haha" rozrywka i forfun with friends nie powinni w ogóle zajmować się recenzjami tytułów takich jak Silent Hill które są arcydziełem mentalnym, bo WY ICH PO PROSTU NIE ROZUMIECIE. Wy macie tak przebodźcowane mózgi tiktokiem oraz twitterkiem że do was nie dociera to, że sztuka rodzi się w bólu i nędzy, to co najlepsze zawsze jest najtrudniej dostępne i niezrozumiałe na pierwszy punkt widzenia. Dzisiejsze pokolenie ludzi gra w gry powierzchownie jak zwykli amatorzy z dwucyfrowym IQ. NAJWIĘKSZĄ FRAJDĄ TEJ GRY JEST ODKRYWANIE TEGO CO NIE JEST WIDOCZNIE POWIERZCHOWNIE ani nawet w drugiej warstwie . A Remake został z niej obdarty. DOCIERA TO DO was gracze z "bożej łaski oraz do kotleta"?
Ideą jaka stała za Silent Hill 2 oraz za którą ludzie pokochali tą serię jest, była i będzie: "Niezrozumiana kreatywnośc" to słowo klucz. Nic tak nie sprawia radości w tej marce jak odkrywanie filozoficzno-symbolicznych-warstw- czegoś co jest na pierwszy punkt oka prezentuję się banalne lub nieciekawe. Na tym polega wielka sztuka ekspresji własnego "JA". Gdyby ta gra 23 lata temu miała wszystko podane na tacy jak ten NIC NIE WARTY REMAKE dla mas, TO NIGDY NIE BYŁABY TAKIM KULTEM. NIGDY. MIANEM SZTUKI JEST JEJ TOŻSAMOŚĆ Z TWÓRCAMI i miecz obosieczny z graczami. Jedni rozumieli drugich na tyle że z rzemieślników Team Silent stali się wizjonerami oraz prawdziwymi artystami. Myślisz graczu, że 23 lata temu spowodowały by jakąś różnice w odbiorze gdyby nie ta szczątkowa genialna narracja? a wszystko byłoby podane na srebrnej tacy od tak od razu podobnie jak to robi Remake? NO OCZYWIŚCIE ŻE TAK. Wtedy ludzie nie mieli by czego odkrywać, nie było by tego onirycznego budowania narracji za pomocą symboli, więc i fabuła była by przedstawiona bardzo powierzchownie i nie miała kilkunastu warstw a więc i była by wtedy dla każdego a tym sposobem dla nikogo i przeszła by bez większego echa, Remake powstał dla każdego i to był błąd,bo teraz dzięki uproszczeniom fabularnym rozumie je i dla kura domowa, i żul spod żabki i każdy kto nie potrafi wysilić swoich szarych komórek. Na szczęście Team Silent zrobił coś zupełnie odwrotnego do Remaku i chwała mu za to. Bo gra dzięki temu stała się kultowym i ponadczasowym arcydziełem.
Z technicznego punktu widzenia to gra to DNO I GUANO PIERWSZEJ PRÓBY, PIERWSZEJ KLASY ORAZ SROMOTNY SYF NADAJĄCY SIĘ NA TARG DZIESIĘCIOLECIA.
Laura i jej zachowanie TOTALNA PORAŻKA ORAZ literacka "GORZKA CZEKOLADA" PIERWSZEJ KLASY. WSZYSTKO POZMIENIANE NA GORSZE. Surealistyczny, ekstremalnie dołujący i ociekający wręcz brudem klimat SH2 kompletnie uleciał w remaku. Szanuję za to jak bardzo starali się odwzorować tym czym był SH2, ale nawet dzisiaj porównując z oryginałem widać jak magicznym tytułem był i wciąż jest SH2 z 2001.
Tragiczny voice acting i wątpię, żeby to była wina samych aktorów co raczej reżyserii samego dubbingu, kompletny brak ekspresji, wyrazu i to w porównaniu do oryginału mówi sporo.
Kompletne spieprzenie klimatu, brak tutaj symboliki, warstw, które można interpretować i stanowiły o solidnym psychologicznym horrorze, wszystko zostało albo prostacko wyłożone jak na dłoni, albo spłycone. Ogólnie to tak jak porównywać klasyka horroru jakim jest np. Egzorcysta(1973) do współczesnych horrorów pokroju Obecności(dla mas).
Gra jest bez tego co czyniło ją wyjątkową. Sama grafika terenu, lokacji jest w porządku ale JUŻ FILMOWE UJĘCIA ORAZ KADROWANIE I SZTUKA MONTAŻU TO SYF pierwszej klasy oraz totalne partactwo, ORYGINAŁ ma piekielnie dobrą "kamerę oraz ujęcia" ogląda się to wszystko z pięknym niepokojem(natomiast remake to horror z bożej łaski oraz do kotleta), a pod względami animacji mimiki twarzy postaci.. tragedia. Na pewno gra nie jest warta tych 300 pln, WOLE TO PRZEZNACZYĆ NA dobrą Polską wódkę niż na ten kiepskiej jakości technicznej Remake.
MARIA W DOMYŚLE MIAŁA WYGLĄDAĆ JAK MILION DOLARÓW I BYĆ 100% OBIEKTEM SEKSUALNYM(KTO GRAŁ I MA MÓZG WIE DLACZEGO). MARIA W REMAKE MA TWARZ JAK MAMED KHALIDOW A NIE JAK SEKSOWNA NIUNIA którą chciałbyś na każdym kroku "zapiąć". NOWI GRACZE I NOWE POKOLENIE ZOOMERSÓW Z TIK TOKA TEGO NIE ZROZUMIE BO JEST PRZEŻARTE ORAZ ZMANIPULOWANE DZISIEJSZĄ IDEOLOGIĄ LEWAKÓW ORAZ AKTYWISTÓW, dla nich Maria będzie spoczko, bo nie wiedzą kompletnie jak ona ma dokładnie wyglądać oraz co ma wzbudzać w głowie każdego gracza a najbardziej Jamesa. Maria wygląda jak typowa fitness kobieta według dzisiejszych KANONÓW "PIĘKNA" WŚRÓD KOBIET, czyli TAKA NA STERYDACH GAL GADOT(SWOJĄ DROGĄ BRZYDKA KOBIETA I MARIA MA ZROBIONĄ NA JEJ MODŁĘ TWARZ)Maria ma głowę jak koń i szczękę jak zawodnik UFC.
Angela na release trailerze wygląda jak ten typ z mema obudzony w środku nocy. Ogólnie wszyscy wyglądają karykaturalnie (Eddie chyba najbardziej) i tylko James w miarę trzyma poziom. Voice acting brzmi jakby aktorzy nie grali a byli podpici. Bełkoczą swoje kwestie i zjadają końcówki wypowiedzi jakby gadali na bezdechu. Chyba liczyli na to, że wyjdzie to jako "smutek". Oniryczny, surrealistyczny klimat uleciał po pierwszej godzinie gry. Tylko świat wygląda w miarę dobrze. Animacje, mimika, projekt oświetlenia w cuscenkach to GUANO pierwszej klasy.
REMAKE jest totalnym opluciem oryginału, KLUCZOWE DIALOGI SĄ WYCIĘTE, POUCINANE, SYMBOLIKA JEST ZMIENIONA, PRZEKRĘCONA, WYOLBRZYMIONA ORAZ POKAZANA ŁOPATOLOGICZNIE, dla DZISIEJSZEGO SPOŁECZEŃSTWA. Wiele kwestii dialogowych TO GUANO NAJWYŻSZEJ JAKOŚCI ORAZ BADZIEW DLA MAS, ABY SIĘ CZASEM NIE POGUBILI. Ocenzurowany, zrobiony na odwal remake za 300 zł, a consoomerzy w komentarzach bronią tego gniota jak niepodległości.
Poza technologią silnika(której i tak Bloober nie potrafił wykorzystać) wszystko leży, postaci karykaturalne, voice acting jak po wódzie, mimika i animacje jak z source film maker.
PS.LUDZIE KTÓRZY BRONIĄ TEJ GRY TO MNIEJ WIĘCEJ TAKI TOK ROZUMOWANIA: Aha, nie grałem ale obciągnąć muszę bo polskie studio, typowy polaczek, XD.(Tak, dokładnie przed premierą pisali wszyscy ludzie w komentarzach, będąc nieświadomym tego jak ten Remake jest źle technologicznie zrobiony.
Jak próbujesz brać za coś pieniądze jak Bloober to do swojej pracy podchodzisz z należytym szacunkiem i rzeczowo(zwłaszcza gdy "poprawiasz" oryginał), nie zwracasz uwagi na hejterów oraz imbecyli z tiktoka oraz twitterka którzy próbują Ci wmówić co ma być w danej grze i przedstawiają Ci własną "nowoczesną" DEI postępową wizję której wcześniej nie było. Polaczki się zesrali bo ktoś im obraził grę na ich wielkie złote PS5, dumni posiadacze tych konsol biorą z połykiem każdą wazeliniarską recenzję oraz opinie nawet się przy tym nie krztusząc, bez krytycznego myślenia ani logicznych argumentów. Bloober tym tytułem tylko potwierdziliście wszystko co widziałem wcześniej w zapowiedziach i materiałach i co ja sam zauważyłem w tej marnej jakości grze zrobionej przez polskich-cebulaczków nieudaczników którzy nie mają pojęcia na temat robienia survival horror, podobnie fani ich gier którzy są wniebowzięci kolejnym walking simem tworzonym bez pasji ani ambicji oraz dalszych perspektyw, podobnie jak całe te pożal się boże studio pełne grafomanów oraz życiowych bambików i normików.
WYKŁAD SKOŃCZONY.
Jak ja kocham takie wypowiedzi takich "inteligentów", co to oni uważają, że są "elita", a reszta to "plebs" ale na szczęście na forum przychodzą oni, cali na biało i będą wyjaśniać reszcie, jak wygląda świat :) Ignorantem oraz nadętym bucem właśnie jesteś Ty i udowodniłeś to tym postem w 100%. Chłopie, wyjdź czasem z tej swojej piwnicy i skończ bić konia do ołtarzyka, na którym masz ustawione pudełko z płytkami oryginalnego „Silent Hill 2”…
Ale dobra, dość ciśnienia i wyzwisk... Sam ogrywałem oryginalną dwójkę kilka razy i dla mnie jest to horror 10/10, ale Twoje wypociny brzmią tak samo, jak opinie starych pierdzieli pamiętających czasy pierwszego „Alone In The Dark” z 1992 czy tam 1993 roku uznających to za szczyt horroru, bo choć grafika była kanciata, to główka musiała pracować i trzeba było sobie wyobrazić, że postać jest atakowana przez potwora, a nie przez kupkę pikseli, a „Silent Hilla 2” nazywali gównem, bo jest tu wszystko podane na tacy, grafika wygląda filmowo i zostawia zero pola dla wyobraźni xD (wstawiam to „xD”, bo też wstawiałeś). Ponadto wróć sobie do recenzji oryginalnego SH2 i zobaczysz, że na premierę gra wcale nie była tak zajebiście oceniana (w sensie nie dostawała 10/10, tylko 6.2/10, albo 7/10, w CD-Action dostała 8/10 i na dodatek dostała dopisek w wadach, że „nie przeraża” xD – sam to możesz sprawdzić, dorwiesz skany tych recenzji na googlach). Dopiero z czasem, po latach, gdy zaczęto rozkładać grę na czynniki pierwsze, doceniono ją tak samo jak „Podziemny Krąg” w reżyserii Finchera (box office z kin w wypadku tego filmu to była p1sda z dziobem, dopiero rynek VHS/DVD spopularyzował go wśród widzów i przez to ten obraz dochrapał się swego rodzaju kultu). Co do SH2: wyłapywano kolejne smaczki, co było inspiracją dla twórców, pojawiły się konkretne analizy, jak np. ta Bernarda Perrona „Silent Hill: The Terror Engine” (ale nie powstała rok czy dwa po premierze gry, tylko dekadę później).
Piszesz o cenzurze – okej, tylko zwróć uwagę na jeden istotny detal. „Silent Hill 2” tak jak i jego remake dostały wg skali ESRB „M”, ale na przestrzeni lat chociaż wskaźnik pozostał ten sam i tu i tu, zmieniły się standardy oceny contentu. Kiedyś gracze kładli lachę na te kategorie, bo to była tylko literka na pudle (tak było między innymi w naszym kraju, ale np. o Niemcach i cenzurowaniu gier za pomocą zielonej krwi, czy kultowej cenzurze Carmageddona, gdzie ludzi podmieniono na kosmitów, krążą po dziś dzień legendy…. Nasi zachodni sąsiedzi na punkcie brutalności w grach mają fijoła w sumie nawet i teraz), ale niestety miała ona wpływ na sprzedaż w wielu sieciach handlowych (dystrybucji cyfrowej wtedy nie było, Steam powstał chyba dopiero w 2003 lub 2004 roku) a producenci oraz dystrybutorzy bali się kategorii Adults Only jaki ognia, bo to oznaczałoby wówczas bana na sprzedaż w wielu sieciach handlowych albo przynajmniej jej spore ograniczenia. W sumie nadal tak jest, ale zmieniły się czasy, mamy dystrybucję cyfrową, pudła z płytami odchodzą w przeszłość, więc nawet jak gracz pójdzie do sklepu i pudła nie będzie, to sobie kupi cyfrę i też pogra. Czy to dobrze, czy źle – to temat na zupełnie inną debatę. Co zaś do gier – kiedyś były rozrywką bardziej niszową, z czasem weszły na salony i dopiero tak naprawdę dziś mają pozycję ugruntowaną na równi z kinem czy książkami. A tworzenie gier to nie wolontariat – gry mają współcześnie niejednokrotnie budżety większe niż niejeden film (oszałamiające 2 000 000 złotych na polskiego „Chrome’a” z 2003 roku od Techlandu dziś brzmiałoby, jak żart), stały się produktem masowym, bo takie też jest ich zadanie – mają się sprzedać jak najszerszej liczbie odbiorców. Bo choćbyś nie wiem jak opakowywał ideę, dla dewelopera i wydawcy finalnie liczy się hajs, który mu wpłynie na konto z tytułu sprzedaży danego wyrobu. Tak działa odwiecznie świat i nie ma co się na to obrażać.
Nie grałem w remake jeszcze, więc się nie wypowiem w kiku kwestiach, ale widziałem trochę dłuższych urywków z gameplaya – co do wyglądu postaci owszem, mogę, a nawet muszę się czepić do Marii, bo ta faktycznie powinna wyglądać jak seksbomba albo miliony monet, bo przecież tak James wyobrażał sobie idealną wersję swojej żony i to miało uzasadnienie fabularne, natomiast co do reszty postaci nie jest źle, bo to zwykli ludzie, a nie wyidealizowani herosi jak w filmach Marvela. Eddie w tej wersji właśnie dzięki przedstawieniu go jako obleśnego spasionego kolesia mającego żal do wszystkich, tylko nie do siebie, nawet bardziej podkręca jego historię niż w oryginale, bo wiemy że tutaj zgodnie z tym, co on sam mówi, miasto wzywając go wcale się nie pomyliło…
Kolejny argument – oniryzm i „zostawianie pola do wyobraźni gracza”, „gra woke” i tak dalej… Z tym ostatnim no powiedzmy, że mogę się zgodzić co do wyglądu postaci wspomnianej Marii, ale z tym pierwszym i drugim to na wstępie już mogę po prostu j3bnąć śmiechem… Już oryginał taki „oniryczny” nie był jak choćby w scenach gdy Piramidogłowy po prostu gwałcił inne potwory, także sama scena w walce z Abstrakcyjnym Tatuśkiem jako bossem, gdy James spotyka Angelę w labiryncie, wcale nie jest tylko „sugestywna” i nawet debil skuma, o co tam chodzi. Tak więc weź tam spakuj sobie ten argument w torbe i wynieś go do kosza…
Dalej – szczątkowa narracja. Nie wiem, ale chyba mamy dwie różne definicje tego sformułowania. Szczątkowa narracja występuje w konkretnym tworze od początku do końca i to sam mając pewne elementy układasz sobie w głowie to, co się wydarzyło, nawet po obejrzeniu finału. Szczątkową narrację, to ma „Darkwood” albo „Five Nights At Freddys” (choć to może nie najlepszy przykład, bo tutaj fabułę to pisali fani, a nie autor, który tylko na podstawie ich teorii w kolejnych częściach zostawiał inne ślady do dalszego takiego konstruktu historii). „Silent Hill 2” – obojętnie, czy patrzymy na remake czy na oryginał – ma pełną, linearną narrację, którą poznajemy etapami, ale w żadnym wypadku nie jest szczątkowa, bo w toku gry dowiadujemy się dokładnie, co się wydarzyło i czemu James pojawił się w mieście. Więc to kolejny strzał z czterech liter, którym próbowałeś tu zabłysnąć, ale Ci nie wyszło.
Następny argument – słaby dubbing. To zabawne, bo twierdzisz, że dubbing wykonany w remaku przez profesjonalnych aktorów mających role w filmach i serialach na koncie jest tragiczny. Najśmieszniejsze jest to, że powielasz dokładnie takie same opinie, jak te recenzentów sprzed 20 lat o dubbingu w oryginale, który także według nich był słaby. A żeby było jeszcze śmieszniej, oryginalna obsada praktycznie w ogóle nie miała szerszej kariery aktorskiej: Guy Cihi przed SH2 nie grał głosowo w żadnej innej produkcji (to do dziś jego jedyna rola, ale to w sumie dlatego, że nie widział się w tym przemyśle), Monica Taylor Horgan, czyli Mary/Maria podobnie jak Donna Burke czyli Angela, do SH2 dubbingowały tylko postaci w „Shenmue”…
Oryginalny dubbing w moim osobistym odczuciu był przyzwoity, ale nieco trochę „garażowy”, choć przez surowość klimatu gry i ten turpizm wylewany z ekranu, pasował do koncepcji. Niemniej jednak takie argumenty jak pisanie o „podpitych aktorach” traktuję jako trollpost, bo co innego wziąć do produkcji totalnych amatorów, a co innego wziąć ludzi, dla których aktorstwo to fach i nie są no name’ami w branży, a cutscenki wypadają (opisuję to z let’s playów) naprawdę dobrze.
Wyolbrzymiona symbolika – tego nie sprawdzę, bo jeszcze nie zagrałem jak wspominałem, ale wiem jedno – horror jako gatunek czasem lubi aluzje, jako pole niedopowiedzeń, ale czasem lepiej jest jak uderza widza centralnie czymś w splot słoneczny. Owszem, dziś gry prowadzą w dużej mierze gracza za rączkę poprzez np. podświetlanie jakichś ważnych elementów w rozgrywce, które to tam należy zebrać etc. żeby pchnąć skrypty dalej, ale z drugiej strony wychodzą gry z wymagającą lekkiego wytężenia umysłowego rozgrywką takie jak choćby stara „Penumbra”, a współcześnie choćby „Limbo” czy „Inside”… Ten remake SH2 także oprócz klasycznych zagadek dodaje trochę od siebie według zapewnień twórców, więc skończ tam pieprzyć, że gra jest dla współczesnych debili.
No i na koniec oczywiście musiał Ci się przydarzyć totalny incydent kałowy: musiało być wyzywanie o Polaczkach, potem o polaczkach-cebulaczkach nieudacznikach (pracujesz może w wyborczej albo w onecie że tak piszesz?) i zesranie się o tym, jak to studio nie umie robić survival horrorów czy gier w ogóle. Psychofanem Bloober Teamu nie jestem, grałem chyba w pierwsze „Layers of Fear” od nich i było bardzo spoko. A gry chyba robić potrafią, skoro ich poprzedni flagowy tytuł, czyli „The Medium” jest oceniany naprawdę nieźle. Więc chyba fach, w jakim siedzą, nie jest im obcy…
Dalej nie chce mi się pisać – dziś jest sobota, a ja mam jutro drugi dzień szkoleń księgowych, także niestety nie pobaluję ani nie popiję, bo rano trzeba wstać. Zatem pozdro tam i następnym razem nie grzej się tak na klawiaturze.