PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=729615}

Teenage Mutant Ninja Turtles

Gekikame Ninja Den
1989
6,4 170  ocen
6,4 10 1 170
Teenage Mutant Ninja Turtles
powrót do forum gry Teenage Mutant Ninja Turtles

Moja pierwsza styczność z tą grą miała miejsce w latach 90, gdy jako sześciolatek byłem w stanie jakoś przejść etap wodny, jednak nie potrafiłem przebić się przez sektor trzeci (miasto, gdzie jeździmy transporterem). 25 lat później powróciłem do niej nie tylko z czystej nostalgii, ale również po to, by spróbować ją ukończyć.

To nie jest tak, że ta gra się źle zestarzała. To najzwyczajniej w świecie słaby produkt, który cierpi na tragiczne zbalansowanie poziomu trudności, koszmarną architekturę poziomów, frustrujący design rozgrywki w którym wrogowie nie tylko wskrzeszają się za każdym razem, gdy ekran przesunie się odpowiednio daleko, ale również respią się przed nami gdy jesteśmy w połowie wykonywanego skoku nad przepaścią. Projekty przeciwników są nudne i nie nawiązujące do kanonu, a twórcy często stawiają gracza w obliczu sytuacji, w których nie odniesienie obrażeń graniczy z cudem.

Ukończenie TMNT wiąże się w znacznej części z nauczeniem się gry na pamięć. Co dziwne, większą część ekranu pokrywa to, co jest za nami, a nie to, co przed nami, więc nie mamy pola do odpowiednio szybkiej reakcji na to, co się dzieje, a jeśli stracimy Donatello (który posiada atak o największej mocy i najdłuższym zasięgu), to w obliczu szybko nacierających na nas przeciwników (jak drony w ostatnim etapie) nie będziemy w stanie ich pokonywać bez odnoszenia obrażeń.

Każdy żółw (którego można zmieniać w dowolnym momencie gry pauzując ją) dysponuje innym rodzajem broni, a więc należy ich regularnie wymieniać w zależności od znajdującego się przed nami wyzwania. Donatello nie tylko zadaje duże obrażenia kijem, ale jest w stanie atakować wrogów przez ściany i sufit. Mike nieźle sobie radzi z lekkimi wrogami i atakuje błyskawicznie przy pomocy nunczako. Leonardo atakuje mieczem, który ma średni zasięg, średnią prędkość i średnią siłę rażenia. Raphael używający króciutkich i słabych sztyletów jest właściwie chłopcem do bicia, naszą ostatnią deską ratunku, albo kimś, kogo używamy by przedrzeć się przez najeżony pułapkami poziom. Przydaje się szczególnie w ostatnim tunelu w grze, minuty przed walką ze Shredderem, gdzie zbiera cięgi od latających na jetpackach żołnierzy, tylko po to, by za chwilę zastąpić go Donatello, który jednym ciosem pozbywa się nacierających dronów.

Ukończenie tej gry bez zapisywania stanu gry (co jest możliwe na emulatorze) zajęło mi trzy dni, a zajęłoby mi znacznie dłużej, gdybym nie mógł przećwiczyć najtrudniejszych momentów, jak etap wodny, skoki nad przepaściami z nisko zawieszonym sufitem, pokój-pułapka ze zgniatającymi ścianami, czy cały obszar szósty. Gra pozwala całej naszej ekipie zginąć dwa razy do ekranu GAME OVER zanim będziemy musieli zacząć od początku, a niektóre lokacje posiadają nieskończoną ilość pizzy, pozwalającą regenerować się załodze, ale to i tak jedna z niesprawiedliwie najtrudniejszych gier z jakimi miałem do czynienia, którą postawiłbym w tym samym rzędzie co pierwszego Raymana (którego ukończyłem na ekranie dotykowym - to był dramat).

Wszelkie zachwyty nad tą grą obecnie można tłumaczyć jedynie nostalgią, bo poza wyśmienitą muzyką nie posiada ona nic, co kwalifikowałoby ją do polecenia koneserom retro. Beat 'em upy NESowe z serii TMNT można polecać bez oporów, a szczególnie mocho zachęcam do wydanego w 2022 roku TMNT: Shredder's Revenge. Ale jeśli nie jesteście masochistami i cenicie sobie swój własny czas i nerwy, dajcie sobie spokój z opisanym wyżej TMNT 1989. Dzisiaj należy ją traktować co najwyżej jako ciekawostkę historyczną, ale w żadnym wypadku jako potencjalne źródło rozrywki dla retro-świrów.