A nawet jeśli jesteś hardkorem, to wiele razy rzucisz cegłą w monitor i wyrzucisz kierownicę za okno.
Bez kierownicy w ogóle nie ma co podchodzić, poziom trudności jest miejscami chory, a miejscami banalnie łatwy - ale częściej jest niemożliwie trudno. Czasami nielogiczny. Ciągle nie mam pojęcia czy zużywają się opony, ale jestem tego prawie pewien, bo po 3 albo 4 okrążeniach ostrej jazdy (czyli zawsze) nagle zaczynam tracić przyczepność.
Ogólnie perfekcyjna znajomość torów to podstawa, kilkanaście podejść do nowego toru to norma. Z drugiej strony torów jest mało i taki Hockenheim nudzi mnie już na śmierć.
Mimo wad - immersja jest kosmiczna i wygrany wyścig daje niesamowitą euforię. Model jazdy jest raczej realistyczny, chociaż jak ogląda się powtórki to to wygląda jak wyścig mydelniczek. Ale to też zależy od samochodu, bo naprawdę bardzo się różnią w prowadzeniu.