Trzecia generacja The sims to mokry sen każdego marketingowca. Dali na tyli nowych rzeczy w 
systemie gry, by graczowi już w poprzednią generacje nie grało się tak dobrze (jak się zobaczy 
nowy system kreacji simów, czy upływ czasu dla całego otoczenia to później ciężko się gra w 2 
czy 1, bo zaraz myślisz jak ci tego brakuje). Z drugiej strony wszelkich obiektów, interakcji, 
możliwości jest tak mało, że gra się nudzi po paru dniach. W drugiej generacji to sama 
podstawka starczyła mi na kilka tygodni grania. Było wszystkiego dużo. Wiele rzeczy człowiek 
odkrywał znacznie później. Dodatki do 3 są znacznie uboższe i zostawiają uczucie jakby 
zostawały okrojone by resztę sprzedać jako osobny dodatek. 
TS3 ma wiele zalet, ale niestety ma też wiele wad. Przede wszystkim dużo fryzur jest jakiś 
dziwacznych, pokręconych, a nie ma fryzur normalnych jakie noszą ludzie na ulicy. W filmikach 
zapowiadających mówili że da się odwzorować każdego człowieka w tej grze. Nieprawda. 
Próbowałem z kilkoma znajomymi. W życiu nie dało się stworzyć osoby wyglądającej podobnie 
(choćby przez brak niektórch fryzur). 
Generalnie trzecią generacje oceniam na 7/10
Wiesz.. Jeśli mówić o samej podstawce (bo właściwie to wypowiedzi na owej stronie powinny być kierowane tylko do podstawki) to moim zdaniem ubolewa przy dwójce, ale do jedynki jest jednak nieporównywalna. Ogólnie wiadomo - był duży zachwyt, ludzie ustawiali się kilka godzin przed premierą w kolejkach byle jak najszybciej włożyć płytkę i zobaczyć "niewiadome". Symulatory życia nie są może moją mocną stroną, nie preferuje ich na kilka godzin - ale znajdzie się mnóstwo osób, które to polubi. Jednak trudno wypowiadać się o grze porównując "zapewnienia" twórców - jest to po prostu naiwność, grę zawsze trzeba przedstawić najlepiej jak się da, choć moim zdaniem przy Sims 3 nie było to potrzebne, fani serii wszystko kupią. Na pewno nie można jednak uznać trzeciej osłony za podgrzany kotlet. Grafika, nastroje, nowy interfejs, kariery... To jedyne elementy, które zaskakują. Mało opcji, lekka monotonność... Po pół roku grania z przerwami się nudzi. Zależy jednak komu. Bo i trudno porównywać osobę, która tworzy rodzinę i robi ze wszystkiego sielankę, niż taką która próbuje wszystkie możliwe opcje, nie gra na kodach oraz nie trzyma się modelu życia w realnym świecie. Aczkolwiek sądzę, że gra jest OK - wiele plusów, jak i minusów. 
Pozdrawiam
Szczerze mówiąc, dla mnie dodatki do trójki troszkę ubolewały. Nie przez treść, ale przez irytujące, dalekoidące w skutki niedopatrzenia. 
 
"Wymarzone podróże" 
Wszystko pięknie, wszystko ładnie, ale jak twórcy mogli popełnić jeden, tak katastrofalny błąd? Brak "restartu" okolicy wakacyjnej po ponownym powrocie na nią z tej samej, aktywnej rodziny. Jeżeli więc jeden sim z naszej rodziny co nieco poodkrywa grobowców, to inni simowie z tej samej rodziny (bez przełączania się na inną) już nie mogą. Niech mnie, nawet jeżeli pojechało się tam ponownie z tej samej parceli innym simem, bez "lokatora-odkrywcy", odkrycia tamtego "lokatora-odkrywcy" wciąż są ujawnione. Swoją drogą, jaki sens ma kupowanie domu wakacyjnego, skoro można to zrobić dopiero na 3 poziomie wizy, więc gdy już nie ma nic więcej do odkrycia? 
 
"Po zmroku" 
Jak można było zmarnować potencjał, jakim były wieżowce? To zresztą jeszcze pikuś, po prostu nie czuć w nocnych barach ani trochę nocnego życia, bo skoro bary są oficjalnie w tym samym otoczeniu (przypomnę, że mamy otwarty świat), co parcele mieszkalne wszystkich z miasta, komputerowi simowie są zbyt zajęci własnymi, codziennymi sprawami. Ja dopiero wtedy, po zagraniu w "Po zmroku" wreszcie zdałem sobie sprawę, jak przemyślane było "The Sims 2: Nocne Życie". Niby wydaje się sztucznie, że wracamy do domu w tym samym momencie, kiedy wyjechaliśmy, ale gdziekolwiek byśmy w nocy nie poszli na przedmieście, zawsze było tłoczno, w tym także za sprawą "bezdomnych simów z przedmieścia". W trójkowej zaś wersji tego dodatku, twórcy w ogóle nie przemyśleli nieformalnej mechaniki trójkowych simów. 
 
 
Odnoszę wrażenie, że twórcy po prostu chcieli stworzyć niezrównaną podstawkę i podołali zadaniu. Nie licząc dodatków skupiających się na codziennych czynnościach (choćby "Cztery pory roku"), podstawka nie potrzebuje żadnych dodatków, bo sama w sobie jest wystarczająca.