Czytając opinie o tej grze nastawiłem się na zdecydowanie coś bardziej emocjonalnego i smutnego, a łez to mi to nie wycisnęło, dlatego tylko 7/10. Bardziej z tego typu gier podobała mi się Dear Esther - zdecydowanie bardziej emocjonalna i sad.
aż z ciekawości przeszedłem wczoraj te dwie pozycje. Po Moon faktycznie spodziewałem się nieco więcej - aczkolwiek jak na tak mały projekt gra wyszła świetnie :) szczególnie komentarze tego doktorka ^^ ma zdecydowanie mój charakter i podejście do życia ;) (btw - ta para dr. zna się chyba od dziecka, dziw że nie łączy ich coś więcej ^^ ).
Dear Esther ma klimat - jednak nie ma nic poza nim ... Jest przeraźliwie krótka, fabuła nie jest specjalnie skomplikowana - chociaż dość ciężkostrawna. Nasza interakcja ogranicza się do trzymania wciśniętego "W" i podziwiania widoków myszką ... całość przypominała mi włóczenie się we śnie, ciężko mi tę pozycje nazwać grą - to niezbyt interaktywny film