Nie spodziewałem się fajerwerków po "nowym starym" Samie, ale końcowy efekt pozytywnie
zaskakuje.
Zmiana była, konieczna, a im szybciej ona nastąpiła, tym przejście na nowy głos fanom
zostało ułatwione. Wszak, Michael Ironside starzeje się znacznie szybciej niż Sam Fiszer, i jego
głos z wiekiem powoli tracił na werwie i przejrzystości.

Nowy voice jest stateczny, stonowany, choć brakuje mu trochę bardziej wyczuwalnej gdzieś na
drugim planie ironii Ironside'a, poza tym ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Jak na taką
różnicę barw głosu obydwu panów, zadanie wykonane na piątkę.

- <\/> -