Nie grałem ale klimat UT nigdy szczególnie mi nie siedział, uwielbiałem w tym czasie Wolfenstein Return to The Castle, potem Doom 3 czy nawet Quake 4. To były gry z charakterem. UT zawsze wydawało mi się jest jak pisanka, zbyt kolorowy i bajkowy.

Chubaka mój włochaty przyjacielu, u mnie też tak jest nie podobał mi się UT już wolę Quake 3 i choć Q3 był strasznie sztampowy to wolę go od tego gniota UT.

Wiadomo że shootery są sztampowe ale można zaskoczyć projektem map i klimatem. Najlepsze szootery musiały sięgać po mroczne klimaty albo jakieś kompletne jaja coś co zwali z nóg.

Wiem jedno, na pewno wprowadzenie Aim - Bota spowodowało pogorzenie gry i dalsza gra nie miałaby sensu. Jak lubisz shootery z mrocznym klimatem to Q1 (Quake 1 )

Quake 1 4 kampanie były robione przez 4 różnych gości i raz był mroczny klimat a raz cię atakowały fioletowe gluty w zamku.

Mam przecież Q1 w wersji odświeżonej.

Fioletowe gluty to były Spawny które wybuchały. :)

Tak, 1 rozdział projektował Romero i do złudzenia przypomina od poziomy z Dooma, tak samo napchane etapy zombie marinsami.

Bronie z Quaka 1 to drobna modyfikacja broni z Dooma, pistolet to zwykły szotgun, super shotgun to shotgun, nail gun to chain gun, gwoździeń to super chaingun, granatnik nie ma odpowiednika, broń prądowa to odpowiednik broni plazmowej.

Nawet miniaturka twarzy jest tak samo jak w starych doomach.

Tu zamiast piekieł zwiedza się wymiary zaatakowane przez zło co w sumie jest prawie tym samym.

Oczywiście do ich gier przygrywał zespół heavy metalowy.

Moja przygoda z Quakiem zakończyła się na Quaku 4 który miał dobrą i bardzo straszną kampanię.

W jednej ze scen twoja postać jest złapana i obcinają ci części ciała by zamienić cię w stroga w ostatnim momencie twoja drużyna odłącza cię od maszyny i ratuje ci mózg przez co wyglądając jak potwór sam nim nie jesteś.

Quake 4 wyglądał bliźniaczo podobnie do Dooma 3 bo był zrobiony na jego silniku ale mapy były dużo większe i były etapy gdzie się jeździło czołgiem.

Właściwie to jeżdżenie czołgiem było w starej grze Shadow Warrior 3D Realms. Obie fajne.

Taki ubogi krewny Duke Nukema to był, raz że postać tam ginełą strasznie łatwo bo ninja to jeszcze jego teksty nie były tak dobre jak Duka.

Pływało się też łodzią i walczyło z bardzo dziwnymi przeciwnikami, zdecydowanie Blood 1był wiele lepszy.

No blood był fantastyczny mam do niego duży sentyment "Cudo Cruo".

Natomiast Shadow Warrior to już klasyka klimat chińsko japoński a sam bohater zayebisty kolo.

Rakiety o ładunku nuklearnym to było coś. Marzy mi się o porządnym remaku Shadow Warriora i wcale nie takim jak u Flying Wild Hog ale coś dużo lepszego.

Ten remake też mi się nie podobał zrobili go tak od niechcenia a żarty to głównie suchary. Jedyne co dobre to walka mieczem całkiem fajne siatkowanko.

No i narobili tego remaku aż 3 części.

Wiem że 3, nawet fajna kolorowa grafika ale gameplay już gorszy.