Pod względem beznadziejności wykonania te filmy stoją wyżej niż najgorsze szmiry Godfreya Ho, czy wszelkie dziady Tromy. Ten film się idealnie nadaje do pocięcia na malutkie kawałeczki i serwowania na youtubie. W 5-minutowych wersjach to jest doskonałe, ale jak trzeba to oglądać przez ponad godzinę, to można mieć dosyć jeszcze przed połową. Każdy fan kina klasy B powinien jakiś turecki film akcji zaliczyć, ale ten akurat (poza wspaniały finałem, z którego boki zrywałem już parę lat temu) nie jest wart aż takiej uwagi. No chyba, że komuś ciepło się robi na samą myśl o ninjach-nadludziach, które potrafią powstać z martwych jako zombie (tak, jest jedna "stylowa" scena w kostnicy).
Korkusuz to klasyk a Serdar to taki mityczny Półbóg (tak jak Arkin) ;D Myślę, że owego Kebab-Rambo znosi się o wiele przyjemniej niż choćby takiego Orumcek (Spiderman na motorze :D) czy Asi Kabadayi.