"Ćma barowa" fabularnie to zlepek praktycznie całej twórczości Bukowskiego. Znajdują się tu elementy niemal z każdej powieści Niemca. Autorem scenariusza jest sam Bukowski, niemniej jednak cały obraz zupełnie
nijak ma się do stylu pisarza, a postać Chinaskiego nie ma praktycznie nic wspólnego z Chinaskim w wersji pisanej.
W większości powieści Bukowskiego Henry to męzczyzna w wieku 40-50 lat, z wielkim brzuchem, bardzo zniszczoną i brzydką cerą i wszystkimi defektami, jakie może mieć mężczyzna w takim wieku po przejściach.
W "Ćmie" Henry to przystojniaczek, z lekko tłustymi włosami...! Jak można było w roli Chinaskiego obsadzić największego przystojniaka tamtych lat - Mickeya Rourke?
Największym rozczarowaniem jest jednak charakter głównego bohatera. Chinaski z książek to pies na kobiety, alkoholik, który nie przejmuje sie niczym i nikim, ma krótkie ręce, przez co wygrał tylko 30% walk (dane z
"Kobiet" ;) )... Przede wszystkim to człowiek zyjacy z dnia na dzień, stroniący od ludzi, ale jednak szukajacy towarzystwa. Mężczyzna, który nie ma uprzedzeń i w łóżku ląduje z każdą niemal kobieta - od
zapuszczonych narkomanek z chorobą weneryczną po zgrabne producentki hollywoodzkie. Mężczyzna, ktory przyjmuje swiat taki jaki jest i powiedzmy sobie wprost - ma na wszystko wyje*ane. Tymczasem Henry
Chinaski w "Ćmie" wcale nie ogląda się za każdą kobieta w barze (których w produkcji jest zresztą bardzo mało), ale przede wszystkim to przepity CWANIACZEK!!! Cwaniactwo to idealne okreslenie Chinaskiego z filmu,
ale absolutnie niepasujące do Henry'ego z książek, co bardzo mnie rozczarowało i zabiło przyjemność oglądania filmu.
Nie rozumiem zatem, czy to Bukowski stworzył nowy obraz swojego bohatera na potrzeby filmu, czy to reżyser tak fatalnie zrealizował obraz...
Słabo, słabo.
Jest tak, jak piszesz - Bukowski po sukcesie to już ktoś inny i innym też jawi się jego bohater. Wygładzony, zblazowany, słabo przepity, krótko mówiąc, strywializowany. Amerykanie są specjalistami w disnejowaniu, że nie użyję mocniejszego słowa. A może użyję - np.. w przekłamywaniu.