Mocny film. Po pierwszych kilkunastu minutach seansu pomyślałem, że będzie to kolejny po '4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach' obraz moralnego ubóstwa i wszechobecnej bylejakości, jaką w latach świetności swojej roztaczał wokół siebie komunistyczny ustrój.
Ale to jednak trochę inna historia. Na początku pojawia się informacja, że oparta na faktach, w co jednak (może na szczęście) trudno uwierzyć, nawet jeśli fakty te potraktowano bardzo dowolnie. Film Bałabanowa ogląda się jak horror, jak 'Teksańską masakrę piłą mechaniczną' tyle że bez Teksasu i bez piły. Sadyzm i tępota wywodzą się w końcu zawsze z tej samej rodziny, niezależnie od tego, co widnieje na opakowaniu, w których są sprzedawane (a w tym przypadku będzie to napis CCCP).
'Ładunek 200' horrorem nie jest, ale może tylko w tym znaczeniu, że zawarty w nim koszmar nie jest podporządkowany jakimkolwiek gatunkowym wyznacznikom, punkt wyjścia jest zupełnie inny. To obraz upadku silnie zakorzeniony w konkretnej, w radzieckiej rzeczywistości pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, upadku posuniętego już tak daleko, że to jednocześnie coś na kształt częściowej(?), metaforycznej apokalipsy. Takie rosyjskie 'Pieśni z drugiego piętra', tyle że pozbawione surrealistycznej ściemy. Film o gniciu człowieka i świata bez moralności, zasad, Boga (niepotrzebne skreślić). Ostatnimi czasy dosyć popularne tematy, tu przedstawione w wyjątkowo drastycznej, bo dosłownej formie. Widok rozkładu nie zostanie więc widzowi oszczędzony.
Świetny, kapitalnie zrealizowany film. Straszny, ale też szyderczy z tą swoją postacią uniwersyteckiego wykładowcy naukowego ateizmu, czy radzieckimi pop-przebojami służącymi tu za muzyczne tło. Miejscami bardzo groteskowy, tyle że do końca to nie wiem, czy ta groteska nie stawała się tu czasem wyłącznie terminem, który sam sobie narzucam, aby łatwiej zaakceptować to co na ekranie
Podobna historia rzeczywiście wydarzyła się w 1984 roku. Ale Bałabanow napisał scenariusz do tego filmu wyłącznie na podstawie szumu, jaki wtedy zaistniał wokół sprawy porwania córki komisarza partii. Tak że to, że film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach nie jest do końca prawdą. Jest to tak jakby zlepek faktów, które ukazują dużo więcej, bo tamtą rzeczywistość.
Też uważam, że film jest bardzo mocny. A największe wrażenie zrobiła na mnie scena, kiedy przyleciał "ładunek 200" z sierżantem Gorbunowym i innymi "ładunkami", a w ich miejsce pomaszerowali nowi żołnierze, nowe "ładunki". Przygnębiające i straszne... Przykłady można mnożyć i mnożyć.