Nurtowało mnie ile jest prawdy w początkowym oświadczeniu, że "film jest oparty na faktach". Grzebałem, grzebałem i się dogrzebałem:
http://www.gruz200.ru/press/parfenov/
W wywiadzie tym reżyser przyznaje, że takie rzeczy się zdarzały, trupy przylatywały z Afganistanu, a ludzie pili wódkę litrami. A więc główny wątek jest wytworem jego wyobraźni. "Oparcie na faktach" to tylko chwyt psychologiczny, mający sprawić, że widz będzie bardziej wstrząśnięty opisaną historią. Reżyser ewidentnie pożyczył sobie ten patent od braci Coen (użyli go w Fargo). Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że nie byłoby Bałabanowa bez braci Coen.