Jyn Erso. Rey stała się mimowolną ofiarą źle pojętej kreacji silnej i niezależnej kobiety.

Jyn także była silną laską, ale zdecydowanie lepiej poprowadzoną. Rey została przedstawiona jako próba nadgonienia 6 filmów z samymi chłopami Jedi. W ciągu jednego TFA, a później 8 i 9 epizod poszły za ciosem.


Szkoda Rey, mogła być pierwszą ekranową główną Jedi trylogii, która stała by się ikoną. A tak to jest synonimem SJW.

Rey to taka Wonder Woman. Taka księżniczka z Disneya. Nowa, nic rozumiejąca ze świata (całego uniwersum) który ją otacza, wygłasza ideę "Bądźmy Przyjaciółmi".

Szkoda dobrego pomysłu na nią. Bo była naprawdę dobrze się zapowiadająca postacią.