Jak myślicie czemu Michael nie odstrzelił tego jelenia na polowaniu po powrocie z Wietnamu ? ? ?
Coś w tym stylu - wojna tak mu namieszała w głowie, że tym razem odpuścił. Co wojna może zrobić z ludźmi... (choć oczywiście popieram nie-zabijanie jeleni, jakkolwiek to brzmi)
Zauważcie, że Michael patrzył wtedy temu jeleniowi prostu w oczy, więc jeszcze ciężej mu było strzelić
Tu chodzi o coś innego, był prawdziwym myśliwym, drapieznikiem, jednak też człowiekiem. To od Mike'a zależało życie jelenia, zaszedł go tak, że jeleń nie miał gdzie uciec. Po prostu z nim wygrał, nie musiał go zabijać, przez to wybrał człowieczeństwo. To również taka alegoria gry w ruletkę, Mike zagrał z jeleniem w "rosyjską ruletkę". Ja tak to odebrałem ;).
Jakby wybrał człowieczeństwo to zabił by jelenia. Tylko człowiek zabija dla sportu. Albo raczej realizuje swoje niezaspokojone instynkty łowieckie. Czego trzeba żeby człowiek zrozumiał że zabijanie jest bez sensu? Jednemu wystarczyło doświadczyć okropności wojny, drugi przez te okropności nie mógł przestać obcować ze śmiercią, To chyba jakiś paradoks?
Spójrzmy na to może tak. Michale przed wyjazdem na wojnę był cieszącym się z życia człowiekiem, z poszufladkowanymi wartościami. Był też łowcą, łowcą jeleni. Jednakże w Wietnamie role się odwróciły i to on nie raz stawał się zwierzyną, której jedynym celem było przeżycie. Brutalność i bezkresna głupota wojny wyniszczyła dawnego Michaela, całkowicie przewartościowując jego osobowość.
A po powrocie nic już nie było takie same. Wydaje mi się, że Michael nie byłby zwyczajnie w stanie zabić jakiejkolwiek żywej istotny po czego doświadczył.
Ciekawe, ciekawe. Psychologiczna interpretacja. I pewnie najbardziej trafiona w zamysł rezysera. Własciwie nie musiał już zabijać go skoro i tak doprowadził jelenia w "ślepy zaułek". Pozdrawiam:).
Tez tak o tym mysle. Z pana i wladcy podczas polowan, gdzie zabicie zwierzecia jest tylko zabawa a zwierze to bezosobowa tarcza, zmienil sie w zwierzyne lowna, jaka byl na wojnie, ktora cudem uszla z zyciem. Jelen w stanach byl tak samo jednym z wielu, jak on w Wietnamie, bezimienny, kolejnym punktem dla strzelca. Byc moze patrzac na jelenia, czy to z bliska czy z daleka w koncu dostrzegl ile warte jest zycie. Nie zebym byl obronca zwierzat i nie tak to mialo zabrzmiec. Wspanialy film, o patriotyzmie, wplywie tragicznych wydarzen na psychike czlowieka, o tym jak wojna zmienia we wrak i po powrocie z pola bitwy nic juz nie jest takie same.
Nie trafił - ręka mu drgnęła, a że miał zasadę "jeden strzał" to się jej trzymał i pozwolił mu odejść. Wogóle był słowny i wierny zasadom ten Mike :)
Ale nie strzelił , czyli strzalu nie wykonał, a mogł. Tylko, że nie chciał go zabijac.
Ale... on strzelił. Strzelił i chybił. "Only one shot", prawda?
Co prawda nie trafił bo zadrżała mu ręka - i tu się mogę zgodzić z innymi forumowiczami - trauma po wojnie, chociaż... muszę to jeszcze przemyśleć... Na pewno nie była to jego świadoma decyzja. Nic w stylu "nie będę odbierał życia niewinnemu zwierzątku".