"Łowcę jeleni" obejrzałem jako ostatni z wielkiej czwórki filmów o Wietnamie. Z małymi problemami, ale w końcu udało mi się postawić go na właściwym miejscu w tym małym rankingu. Dzieło Cimino stawiam więc przed "Plutonem" i "Full Metal Jacket". Ustępuje jedynie "Czasowi Apokalipsy" Copolli - filmowi doskonałemu w każdym calu. Wszystkie te filmy oscylują w granicach oceny 9 a 10, bo każdy z nich jest dziełem wyjątowym i wszelka wyższość jednego nad drugim tak naprawdę zależy od mojego subiektywnego odbioru obrazu, tego, jakie zrobił na mnie wrażenie. "Deer hunter" jest wstrząsający i totalnie inny niż się spodziewałem. Wojna jest tu wydarzeniem epizodycznym, akcja w Wietnamie toczy się tutaj może 20 minut, ale jest to 20 minut zenitalnych emocji. Zanim bohaterowie pojadą na wojnę reżyser serwuje nam długi kawałek ich normalnego życia. Wesele jednego z nich daje okazję do pokazania wzajemnych relacji, podejścia do życia, planów i samej wojny. Genialna scena z żołnierzem na weselu! "Fuck it!"- i nic więcej. Dlaczego tak jest, bohaterowie przekonają się później. Ten krótki okres ich życia zmieni wszystko. Film pokazuje jakie pietno zostaje odciśnięte na bohaterach, jak wojna wyniszczyła ich psychikę, jak zmieniła całe życie.
"Łowca jeleni" nie jest filmem łatwym. Już teraz wiem, że za każdym razem będzie mi się jawił inaczej. Cimino pokazuje bohaterów bardzo skomplikowanych, trzeba wniknąć w ich rytm życia, żeby razem z nimi przeżyć ten dramat. W przeciwnym razie ich nie zrozumiemy. Takie zaangażowanie owocuje emocjonalnym wstrząsem, którego wtórne uderzenia czuje się na długo po seansie. Ot, chociażby teraz, kiedy to piszę, serce mi bije szybciej. Nie uważam, żeby w "Łowcy jeleni" znalazły się dłużyzny. Wręcz przeciwnie- widać, że przy montażu wyleciało nieco materiału. Szczególnie kiedy akcja dzieje się w Wietnamie, można poczuć się zagubionym, bo reżyser bez żadnych wyjaśnień przerzuca nas w czasie i sytuacji. Nie ma tu niczego zbytecznego, wszystko ma jakieś znaczenie, ale trzeba ruszyć nieźle głową, żeby się nie zanudzić. Pod tym względem "Pluton" to bajeczka czytelna dla każdego przedszkolaka. W "Deer hunter" najwięcej treści ukrytych jest między wierszami.
Pora na peany na czesć aktorów. Walken, De Niro, Cazale, Savage, Streep i cała reszta są wyśmienici. Spojrzenie Walkena w ostatnich jego scenach jest niebywałe, zdecydowanie to on jest tu numerem jeden. Na dokładkę wspaiałe zdjęcia i muzyka, szczególnie ona podkreśla wyniesienie polowań do rangi sacrum.
Moja ocena to pełna 10. Nie jest to może taka dycha jak ta, którą ma ode mnie "Czas Apokalipsy", któremu, gdyby się dało wystawiłbym 11. Ale "Łowca jeleni" zasługuje na więcej niż "Pluton" i "FMJ".
Zgadzam sie w 100%. ŁOWCE JELENI uwazam za film godny mienia arcydzieła. Pierwszy raz obejrzałam go jao dziecko i juz wtedy stwierdziłam, ze na pewno nigdy o nim nie zapomne i czasem bede do niego wracac. Dla mnie rowniez pełna 10.
dziecko to zachwyca się transformerami. do takiego filmu trzeba dorosnąć. Chyba że dalej odbierasz go jako pif paf pif