... to za długa scena wesela. Zajmuje ona chyba 1/4 filmu i nie wiem czemu tak długo. Rozumiem, że początek miał przedstawić widzowi relacje między chłopakami i ogólnie wprowadzić go w atmosferę (i to świetnie zrobił) ale to wesele ciągnące się w nieskończoność zaczęło być w pewnym momencie irytujące.
Ktoś tego samego zdania? Albo innego? :)
Ogólnie 9/10
według mnie scena z wesela była bardzo dobra, gdyż perfekcyjne ukazuje jak bohaterowie się czuli oraz ich reakcje przez wylotem do Wietnamu i jak może sie wszysko zmienic przez niezapomnine doświadczenie jakim jest wojna.chodzi os ślady w psychice
Jako ciekawostkę dodam, że scena wesela w scenariuszu zajmuje zaledwie 4 strony maszynopisu.
Scena rzeczywiscie dlugasna, i dla samego rozwoju akcji niewatpliwie przydluga. Ale mi jej dlugosc nie przeszkadza - jest bardzo dynamiczna, zywiolowa, caly czas cos sie dzieje; jak napisal gatuzi: aż samemu chce się tam być. I tak tez mi chodzi po glowie, ze zapewne Cimino planowal nakrecic znacznie krotsza scene (jak wspomnial luke_skywalker_2 - scenariuszu to zaledwie 4 strony maszynopisu), ale potem dal sie poniesc zywiolowi, zafascynowala go ta mieszanina kultur slowianskich (chyba ukrainskiej, rosyjskiej, polskiej, czytalem tez ze lemkowskiej; dla Cimino na pewno kazda z nich obca, a tu mial ich wybuchowa mieszanke w pelnym "rozbuhaniu") i... nie byl w stanie sie powstrzymac od krecenia. I wyszlo super. Jesli, jak juz zapodalem, odrzucic patrzenie na ta scene tylko pod katem jej wplywu na rozwoj akcji, to scena jest naprawde zarabista. Ot, takie niespodziewane, ale pelnokrwiste intermezzo. Oczywiscie wspomniane wprowadzenie (glebsze) w psychike bohaterow, ich bardziej intymne relacje
(w tym wyznanie sobie od dawna zywej milosci przez Nicka i Linde) - to wszystko jak najbardziej tez.