Może zostało to już napisane wiele razy, gdzieś w tematach zarzucających "Łowcy Jeleni" nudę... whatever to nie jest film akcji! To jest dramat. Jeżeli oczekujesz setki bezimiennych trupów i szybkiej akcji to się zawiedziesz. A przynajmniej ja, oglądając ten film za pierwszym razem, się zawiodłem. Oglądając po raz drugi, mając już parę lat więcej, wiedząc czego się spodziewać nie tylko obejrzałem go bez chwili znużenia w całości, ale miałem go w głowie przez następny tydzień... ba do dziś mi się czasem przypomina. Niesamowity klimat. 10/10.
PS Nie wiem czy porównanie z "Helikopterem w ogniu" było najszczęśliwsze, bo to również jest dramat... no ale powiedzmy, że tam "więcej się dzieje".
:P
W zasadzie wszystkie filmy dotyczące wojny to dramaty. No, poza MASH, Złotem dla zuchwałych i jeszcze paroma wyjątkami. Chodziło o to, że niektórzy ludzie (zwłaszcza miłośnicy HwO i tego typu filmów) przelatują wzrokiem po opisie - Wietnam, łoł, obóz jeniecki, łoł super, uciekają, łoł fajne - i taki ktoś włącza sobie Łowcę, mija 10 minut, 20, 30, 40.. i myśli sobie - co to k. ma być? Najpierw jadą palnąć jelenia, potem jakieś nudne wesele, potem ten z brodą ściąga majtki i biega po ulicy. I gdzie ten Wietnam? Nawet jeśli bohatersko wytrzyma do scen na które czekał, zawiedzie się jeszcze bardziej. Może gdyby zamiast go ściągnąć, wydał parę groszy (teraz można go kupić taniej niż jakieś stare gnioty z Jennifer Lopez), zauważyłby wyraźny napis na okładce sugerujący, że jest to film ewidentnie ANTYwojenny.