Przez cały seans zastanawiałem się - czy to aby na pewno King? Który to okres jego twórczości? Niestety, to jednak on, ale chyba muszę przeczytać książkę, żeby określić czy przypadkiem reżyser nie dodał czegoś od siebie.
Mamy tu składniki, które nijak nie pasują mi do pisarza - durne postaci z kretyńskimi decyzjami i motywami działania, przydługą scenę w kiblu, rwane ciągi logiczne, dziury w fabule, brak tłumaczenia niektórych scen dla widza, który nie czytał... masakra.