pierwsza część filmu zdecydowanie lepsza. utrzymana w tonacji nazwijmy to "egzystencjalnej". ich dwóch, ona jedna - całkiem niezłe trio. ale prawdę mówiąc od początku nic im się nie układa. i to jest w sumie cudowne. bo mimo pecha jest w tym dużo optymizmu.
jednak poszukiwanie skarbów, to już taka sobie, rozmarzona przygodówka. morze, piękne krajobrazy. i to też jest ok. ale sama fabuła co chwila się plącze. i pod koniec nie wiadomo: "czego ten film od nas chciał".
Duet Ventura-Delon świetny. Nie wiem, czy gdyby film nie był taki średni, ich role nie przeszły by do klasyki? Plus oczywiście piękna kobieta pośrodku... Wszystko jednak kończy się nie tak... tak sobie. I to jest chyba najwłaściwsza ocena tego filmu.
Oczekujesz od francuskich klasyków rzeczy niemożliwych dla ciebie do spełnienia. Przede wszystkim nie może być tam ani odrobiny strzelanin na koniec. Ale nie zaprzeczysz, że kilka rzeczy z niego przeszło do klasyki - przyszła żona Sidneya Poiter dostała po tym filmie piosenkę od Delona, on ma świetny duet z Venturą, ona w kolejnym z Belmondo. A przygoda ta była nieoczywista! Czego ten film od nas chciał? A czego chce od nas samo życie?