PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7071}

Śmierć w ogrodzie

La mort en ce jardin
6,0 388
ocen
6,0 10 1 388
Śmierć w ogrodzie
powrót do forum filmu Śmierć w ogrodzie

Pamiętajmy, jednak iż to "niewiadomoco" od Bunuela. A to gwarancja jakości na pewnym poziomie. Jakkolwiek płaskie by nie były postaci, a scenariusz dziwny, mogę wymienić sporo zalet. Nic dziwnego: "Śmierć w ogrodzie" stanowi streszczenie całej filmografii reżysera z lat 50. Jest tu okrutny główny bohater, w którym twórca chce ujrzeć człowieka ("Brutal"), motyw przygodowy ("Robinson Crusoe"), historia biednych meksykańskich chłopów ("Zapomniani"), a na dokładkę dostajemy szczyptę surrealizmu (świetna scena ze zdjęciem). Do listy konwencji doliczyć należy coś czego wcześniej nie uświadczyliśmy u Bunuela: cholernie dużo strzelanin, nadających filmowi westernowy klimat. Takiej hybrydy nie można obejść obojętnie. Nawet jeśli na końcu czeka jedynie zawód.

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Ponieważ ja Bunuela znam jedynie z tego, iż "wielkim reżyserem był", więc dla mnie mnie większe znaczenie mają właśnie te z początku wymienione wady. Film jest o wszystkim i o niczym, z przewagą tego drugiego. Można odnieść wrażenie, że być może twórcy chodziło o ukazanie zmienności zachowań człowieka w uzależnienieniu od okoliczności; jeśli jednak tak było, to autor zdecydowanie przedobrzył -- liczba i tempo przemian, jakie zachodzą u każdego z bohaterów przyprawia o zawrót głowy (o głęboko posuniętym sceptycyzmie nie wspominając). Trudno odczytać charaktery i motywacje postaci, a jeszcze trudniej pojąć, dlaczego dążą to ich realizacji tak pokrętnymi i nierokującymi powodzenia drogami.

Kompozycyjnie film jest słaby, bo składa się de facto z dwóch fabuł, których łącznikiem są pierwszoplanowe postaci i pomysł na to, w jaki sposób płynnie przenieść owe postaci z jednej fabuły do drugiej: poza tym, opowieści te są w zasadzie niezależne.

Reżyseria jest bardzo kiepska, szczególnie w części pierwszej, "miejsko-trewolucyjnej": akcja rozwija się w konwencji wręcz teatralnej (do czego przyczyniają się niezwykle tradycyjne zdjęcia), a poziom aktorstwa (czy może raczej prowadzenia aktorów) tylko pogłębia to wrażenie.

Podsumowując: dla mnie, ramota o niczym. Raczej dla koneserów kina awanturniczo-przygodowego i chętnych poznania twórczości znanego twórcy filmowego. Jeśli chodzi o mnie, był to pierwszy film Bunuela, jaki widziałem, i mocno się zawiodłem.

ocenił(a) film na 6
sbbbbs

Mimo to polecam nie zrażać się do Bunuela. Na prawdę nakręcił lepsze rzeczy ;)

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Dziękuję, skorzystam z tej podpowiedzi! :) Pozdrawiam!

sbbbbs

Na początek nie ma filmów o niczym, zawsze są o czymś. Wszystko zależy od widza. A ten jak wiele innych Bunuela jest o pewnych złudzeniach, tych iluzjach które tworzą się poprzez ludzi i ich miejsce w społeczeństwie, mamy tu figurę księdza, rewolucjonisty, ladacznicy, którą każdą w pewnej chwili demaskuje. Podkreśla dwoistość i nieprzewidywalność człowieka. Sutannę można zdjąć, ladacznica nagle stanie się cnotliwa. Zresztą pokiwa sobie tu z rewolucji, jako takiej, bo w połowie filmu ją lekceważy i podąża z historią w innym kierunku. Zresztą widzę tu podobieństwa do tego co pisał w swojej autobiografii. Przyznam, że oczekiwanie od surrealisty (w tym wypadku aż dwóch, bo jeszcze mamy Raymonda Queneau) realizmu psychologicznego, w pewnym sensie lokowaniem oczekiwań pod złym adresem. Bunuel często stosuje wybieg, że tworzy pewne psychologiczne prawdopodobieństwo, ale w pewnym momencie zrywa go, postacie nagle robią coś irracjonalnego, na w fabule mamy często sytuacyjnie z nadrealistyczne (np. walizka z pysznościami w środku dżungli).

Filmy z tego okresu musiały spełniać zachcianki producentów, mam wrażenie, że cały dość długi fragment batalistyczny został dodany na ich życzenie. Bunuel nigdy nie kręcił takich rzeczy, i widać w tym filmie, że nie mam do tego serca, odwala poprawną robotę i tyle. W niektórych jego filmach mam nawet sceny muzyczne, które też nie wynikały z jego zainteresowań.

Ale nie dlatego piszę, ostatnio czytam rozmowę z Woodym Allenem, i twoje słowa w pewnym sensie potwierdzają to co on powiedział o Bunuelu, że zacytuje: "Dlatego właśnie pomimo tego, że niektóre filmy Bunuela wyglądają fatalnie, to i tak są arcydziełami, ponieważ ich zawartość jest przytłaczająco istotna. Każdy knot wygląda dobrze, bo reżyser może zaangażować pierwszej klasy operatora i wybitnego montażystę, a oni już wiedzą, co mają robić."

brava

Ale narobiłem błędów, lepiej nie pisać po nocy: zamiast "pokiwa" miało być "podkpiwa", zamiast "na w fabule mamy często sytuacyjnie z nadrealistyczne" "w fabule mamy często sceny lub sytuacje nadrealistyczne". Przepraszam wszystkich purystów!

Dodam jeszcze, że Lucky_luke mam racje jest to zestaw stałych motywów, ale nie z filmów z lat 50, ale tych które wkrótce nakręci, a w nich rozwolnienie te wątki w bardziej satysfakcjonujący sposób. Ten film był pierwszym od lat z dużym budżetem i wyraźnie Bunuel chciał wykorzystać nadarzającą się sytuacje po latach biednych filmów kręconych w Meksyku. Widać tu np. zapowiedź późniejszego "Anioła zagłady".

ocenił(a) film na 4
brava

Skuszony, choć bardziej obsadą niż nazwiskiem twórcy, obejrzałem film z niejakim zainteresowaniem, choć owa nie spełniła pokładanych nadziei. W napisach stało, że reżyseruje Luis Bunuel, ale ja oglądałem coś co chętnie nazwałbym: rozpadem osobowości twórcy, który silnie uwarunkowany surrealizmem, tonie w kiczowatych oczekiwaniach producentów. Im dłużej trwał seans rosły moje wątpliwości czy to rzeczywiście ten Bunuel. Osobliwy finał wobec gatunkowych klisz unieważnił to zwątpienie. Ja nie jestem wielbicielem Hiszpana, tym bardziej nie mam kwalifikacji czy doświadczenia by precyzyjnie rozpoznawać cechy jego artystycznej maniery tym niemniej... Jeśli posłuchać, cytowanego tu, Allena i wpisać na listę arcydzieł "Śmierć w ogrodzie" to co zrobić z taką "Viridianą"? Trzeba by Bunuela kanonizować (sic!).
Według mnie, omawiany tu tytuł jednak osłabia znaczenie filmografii Bunuela dla historii kina ale nie obejrzenie go może wywołać wrażenie, że tenże popełniał tylko rzeczy ważkie.
Good night, and good luck, esforty.
4/10

esforty

Ten film jest bardzo w stylu Bunuela, to co może wielu teraz przeszkadzać to słabe tempo scen, które z dzisiejszej perspektywy powinny być ekscytujące. Strzelanie, pościgi, wybuchy. One tu są, ale nie robią wrażenia. Ale takie rzeczy nigdy nie interesowały Bunuela. Trudno mi wskazać drugi film, gdzie próbuje robić kino akcji. Cały Bunuel to konstrukcja postaci, napięcie miedzy nimi. Pojedyncze sceny, sytuacje, które rozbijają naglę realizm. To tu jest. wydaje mi się, że nie znasz wcześniejszej jego filmografii, on tam ma jeszcze bardziej nijakie, przejrzyste film. Sam mówił, że nakręcił wiele filmów aby zarobić pieniądze i utrzymać żonę i liczne dzieci. Tu powraca do tego co lubił. To był pierwszy krok do jego najważniejszych film, bez tego film ich nie było. Te mniej udane film są bardzo istotne. One uczą twórcę. Choć dla niektórych widzów są mało satysfakcjonujące.

Ja jestem jego wielkim fanem, to mój ulubiony reżyser, widzę w tym filmie jego najlepsze cech. Ale rozumem rozczarowanie innych.

Co do kanonizacji, jakbyś znał szczegóły jego biografii, to on prawie podchodził po świętego. Choć sam głosił, że jest ateistą.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Ten film jest wielki przez swoją "dżunglową " część. Jest to zarazem studium ludzkich postaw jak i zagłębienie się w temat transtendencji religijnej.
Moim zdaniem głównym bohaterem jest ksiądz. Skupcie się na nim. Zwłaszcza na scenie z wydarciem strony z Biblii - początkowo księga ta była oknem do świata transcendencji, niezachwianej wiary. Jednak w sytuacji gdy nastała potrzeba znalezienia suchego surowca do rozpalenia ognia - ksiądz nie waha się wyrwać strony z Biblii. Następuje w tym momencie zerwanie ze sferą sacrum, księga, wiara staje się pustym przedmiotem, czystym materializmem. Ten fakt podkreśla pojawienie się przed księdzem skóry węża - oczywistego symbolu.
Po chwili okazuje się, że wyrwanie karki okazało się niepotrzebne, więc ksiądz z namaszczeniem odkłada wyrwaną kartkę z powrotem do księgi. W tym samym czasie skórę węża zjadają mrówki. Czy to znaczy, że wiara przetrwała? Nie jest to takie oczywiste biorąc pod uwagę kolejne wydarzenia - fenomenalny motyw z diamentami, czy też szaleństwem mężczyzny który bierze broń gdyż uwierzył, że jest ręką sprawiedliwości bożej. Zabija kobietę, zepsutą od chciwości, kara dosięga też księdza. Być może dlatego iż jego wiara jest zła, wypaczona, błędna, pyszna? W końcu kara dosięga też samego szalonego mężczyznę gdyż postawa postawienia się w roli Boga też wymaga kary.
Przy życiu pozostaje tylko głuchoniema dziewczyna, zamknięta na świat zewnętrzny i skupiona na wnętrzu, oraz żądny przygód , wolny od przesądów, mężczyzna. Niczym Adam i Ewa opuszczają Eden(który okazał się piekłem) i wsiadają do swojej charonowej łodzi w podróży na drugą stronę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones