Cabin Fever to póki co najlepszy film Rotha. Myślę że reżysera zainspirowały takie filmy jak chociażby Teksańska Masakra z lat 70. CF jest utrzymany właśnie w tego typu klimacie. Jest prosty, mało w nim efekciarstwa, jest kilka zabawnych fragmentów (imprezowy glina).
Filmik ma ciekawą fabułę, sam pomysł z tym wirusem to już duży plus. Aktorzy też sobie poradzili. Nawet zakończenie się udało.
9/10 jak nic, szkoda że mało takich filmów się teraz robi.
Rozumiem, ze twoja wypowiedz jest zartem?? Jezeli to jest najlepszy film Rotha to ja sobie jego wczesniejsze 'dziela' pozwole nie obejrzec.
Ja rozumiem, ze mozna lubic niewymagajace kino pelne przemocy i krwi, ale kurcze, film sklada sie m.in. ze scenariusza, a ten jest w tym przypadku wrecz niemilosiernie glupi. Pomijam juz fakt, ze aktorzy zagrali na poziomie przedszkolnym. Caly zreszta jako taki film uwazam za poziom zenujacy. No a najgorsza kwestia - ze mial to byc horror, a ja sie w zadnym momencie nie przestraszylem. To jest dyskwalifikujace.
Do tych filmow zabiore sie chyba tylko w stanie nietrzezwym. Na trzezwo nie przejda:P
Lepiej po prostu nie oglądaj Bolla ;), już ciekawsze są Hostele i Śmiertelne Gorączki...
Tylko zeby bylo jasne; lubie od czasu do czasu obejrzec jakas krwawa sieczke, pod jednym tylko warunkiem - niech bedzie ciekawie nakrecona i choc odrobine zabawna w zamierzony sposob. Mistrzem w kreceniu takich filmow jest oczywiscie Tarantino, a zaraz za nim umiescilbym Rodrigueza. A Eli Roth w czolowce by sie u mnie nie uplasowal. Co do Uwe Bolla - zadnych nadziei na pomyslowa sieczke nie mam, ale kiedys z ciekawosci obejrze jego ktores 'dzielo';)
Quentin i Rodriguez nigdy mnie nie zawiedli, uwielbiam ich filmy.
A 'dzieła' Bolla są po prostu rażąco źle nakręcone i zagrane.
Cabin Fever jest tak samo swiadomie smieszna jak filmy Tarantino.
Teraz ludzie zachwycaja Grindhouse, jakby nie mogli wczesniej dostrzec tej parodii w Cabin Fever czy Scream ;).
Mysle, ze raczej inspiracja Roth'a byly wszelkie teenage camp horrors :]. A scena z dzieciakiem robiacym obroty ('Nalesnika!) to mistrzostwo swiata - prawie plakalem ze smiechu jak to ogladalem za pierwszym razem.
No tak, scenka z dzieciakiem była po prostu absurdalna lol, nie wiem czego się ludzie Rotha czepiają, jest milion gorszych filmów.
Najlepsze, ze ludzie niestety nie widza, ze to zwyczajne zbijanie sie ze starych horrorow klasy B. Co innego gdyby w tytule bylo GRINHOUSE czy inne tego typu okreslenie. Wtedy ktos glupszy by pomyslal "AHA! Czyli ja mam sie smiac" i by sie podobalo. Gdyby w Death Proof nie bylo zaznaczone, ze jest to stylizacja na B-movie to nie wiem czy ktos by sie smial, bylby to poprostu kolejny dobry film Tarantino.
Jest milion gorszych filmow, co gorsze gorszych nieswiadomie :D.
pzdr