Nachodzą mnie takie rozkminy po obejrzeniu... może ktoś się w to wkręci.. ;p
1. Burdel mama ( o ironio! ) mówi w filmie "you'r vagina is a temple"
i w sumie taki pogląd funkcjonuje... ludzie zrobili "świętość" z penetracji... jakby inna forma seksu była mnie grzeszna (?)
2. Pozwolić przyjacielowi na samobójstwo? Bo jeśli ona zadzwoniłaby po pogotowie, to zdradziłaby przyjaciela... w domyśle .. wydaje mi sie... jest to, ze ona obiecała mu być przy nim w tej chwili umierania... nie wyobrażam sobie tegoo
Kluczem wg mnie jest przeprowadzanie przez śmierć. Funkcja Charona jako przeznaczenie pięknej dziewczyny eksperymentującym ze swoim życiem i ciałem, nieświadomej do końca swojej roli. Stąd i świętość jej waginy (ale tylko wtedy), i towarzyszenie przyjacielowi przy przejściu na drugą stronę (porzucającemu i jej, i swoje marzenia), oraz starcom, pochłanianym przez zapominanie z biegiem lat swoich szczęśliwych, bądź nieszczęśliwych, chwil życia (Styks). Stąd też i cytat z nocnego klubu "Niektórzy symulują swoją śmierć. Ja symuluję swoje życie". Stąd i jej krzyk na koniec filmu...