PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=835020}

Świąteczny rycerz

The Knight Before Christmas
5,3 12 196
ocen
5,3 10 1 12196
3,7 3
oceny krytyków
Świąteczny rycerz
powrót do forum filmu Świąteczny rycerz

...czego więcej spodziewać się od (telewizyjnego) filmu świątecznego? (:

Bawią nawiązania do wszelkich innych bożonarodzeniowych produkcji Netflixa, człowiek sam się uśmiecha na głupotki typu prowadzenie samochodu przez rycerza niczym dzikiej, metalowej bestii i kompletnie nie przeszkadza mu totalna przewidywalność. W swoim gatunku całkiem niezły & przyjemny, szczególnie przy takiej pogodzie i panującym wirusie grypy. ;)

Tylko szkoda, że nie można oceniać, choć produkcja jest już dostępna.

insia

U mnie właśnie się zaczął sezon na świąteczne filmy. :) Zgadzam się z Tobą, głupiutki ale uroczy film. Typowo świąteczna produkcja, o tym, że miłóść zawsze zwycięża, że dobrze jest być szczodrym i dzielić się z innymi. W sumie to chciałabym, żeby taki duch świąt zagościł na dobre w ludziach. :D Stara i naiwna jestem. :P

Ksiw

Cóż, mogę tylko przybić piątkę. ;) :)

insia

Mi się spodobało to easter egg, że oglądają w TV film "Upalne święta", który dopiero co miał premierę, czyli musieli przy kręceniu skorzystać z jeszcze surowego materiału do tamtego. Fajny zabieg, bo w innych filmach wiecznie oglądają czarnobiałe starocie.

banta

Akurat Netflix częściej wrzuca takie smaczki w swoje świąteczne przeboje. ;) Tutaj wspominali o Aldovii, (wymyślonym) kraju z ubiegłorocznego świątecznego filmu z Vanessą, w którym nomen omen oglądali jeszcze inne bożonarodzeniowe produkcje Netflixa.

A przed filmem o słoniach na ekranie mignęła jedna z wcześniejszych świątecznych pozycji platformy.

To dopiero filmowe uniwersum! ;) :D

ocenił(a) film na 4
insia

Pełna zgoda.
Głupiutki, momentami wręcz irytujący... Ale tez mający swój urok:)
Taki film na raz, akurat przed świętami.

Uważam jednak, że sam pomysł miał większy potencjał. Miałem też wrażenie, że film reżyseruje ktoś kto dopiero zbiera doświadczenie.

Coyotman

Takie wrażenie odnoszę przy większości świątecznych produkcji, niewazne, której stacji czy platformy. Rzadko zdarzają się cudeńka na miarę Last Christmas, ktore bawi się tymi stereotypami i jest czymś świeżym, mimo, iż zwiastun sugeruje co innego. :)

Ale tak, jak piszesz - na raz, pod kocykiem, przy grypie, historia jak znalazł. Starałam się wyłączyć myślenie i nie główkować, w jaki sposób samotna nauczycielka, w dodatku jak fabuła pokazuje mająca spoooooro wolnego, codziennie, od 20 grudnia, więc na długo przed świętami, jest w stanie utrzymać dwa domy (wspominali o guest house, w którym nocował główny bohater) i sporego suva. Gatunek rządzi się swoimi prawami i niekoniecznie oglądamy go dla logiki. ;) :)

insia

Z drugiej strony na takie absurdy pod właściwie każdym względem jednak ciężko przymknąć oko.
Nie chcę znęcać się wypisując wszelkie bzdury, ale jeśli twórcy filmu tak prostej rzeczy, jak to kiedy w Anglii pojawiła się pierwszy raz choinka w Boże Narodzenie nie sprawdzili, to ciężko to przemilczeć.
A przecież rycerz z XIV wieku mówi, że w swoim domu też ubierał choinkę, a tymczasem: W Anglii choinka pojawiła się po raz pierwszy w 1800 roku podczas przyjęcia dla dzieci wydanego przez Zofię Charlottę Mecklenburg-Strelitz, królową Wielkiej Brytanii pochodzącą z Saksonii.
A tak dla porównania sięgnąłem po produkcję z podobnym wątkiem - KATE I LEOPOLD z M.Ryan i H.Jackmanem w którym Hugh przenosi się z XIX wieku do współczesności i nie ma porównania, choć ten drugi film jest z 2001 roku...

pawelk1504

Wszystko prawda, w dodatku sama z reguły widzę takie głupotki podane jak na tacy i irytują mnie bez względu na fabułę.

Jednak te dosłownie kilka razy w roku, kiedy oglądam coś z gatunku "komedia romantyczna", świąteczna tym bardziej, wyłączam myślenie i pozwalam sobie płynąć z prądem. ;)

W końcu w poprzednim filmie Netflixa niepraktykująca od kilkunastu lat pani weterynarz od zwierzaków domowych nagle, bez żadnego szkolenia czy innego przygotowania, dostaje pod opiekę słonie.

W takim wypadku mogę albo przerwać oglądanie, albo przymknąć na to oko - w tej sytuacji wybrałam to drugie. I choć do filmu raczej nie wrócę (a już do "Klausa", też od Netflixa, zdecydowanie tak), nie zmienia to faktu, że to było całkiem przyjemnie spędzone 1,5 godzinki. I pewnie wystarczy mi aż do przyszłorocznych Mikołajek. ;) :)

insia

Ja przeważnie oglądam do końca, by móc wystawić obiektywną ocenę.
W tym przypadku najgorsze jest, że z durnotami mamy do czynienia przez calutką produkcję, a do tego efekty specjalne przy przenosinach rycerza, czy to do współczesności, czy to z powrotem do XIV wieku to był koszmar. Takie dymowe efekty specjalne, to widziałem w filmach z lat 40-50 ubiegłego wieku.
Ja tam dla takich "arcydzieł" nie mam litości i ode mnie będzie zasłużone 1/10...

pawelk1504

Jeśli danego filmu czy serialu nie oglądam do końca, to nie wystawiam mu oceny - to chyba logiczne.

Spodziewasz się wypasionych efektów w świątecznym filmiku dla jednej z platform, których co roku powstają dziesiątki? Co więcej, włączasz produkcję z gatunku "komedia romantyczna" z oczekiwaniem super efektów? Chyba pomyliłeś gatunki.
I jeśli któryś Ci nie odpowiada, to po co w ogóle zabierasz się za takie produkcje? Mało to innych?

Jest różnica między oczekiwaniami wobec gatunku, konstruktywną krytyką czy logicznymi argumentami, a wytykaniem filmowi rzeczy, których prawidłowość nie mieści się w ramach gatunku, nie należy do jego podstaw. A już tym bardziej wystawianie skrajnie złej oceny, bo "fakty się nie zgadzają". Te nierzadko nie zgadzają się nawet w filmach historycznych czy biograficznych, a ten zdecydowanie do nich nie należy. Bo chyba wiesz, że podróżowanie w czasie też nie istnieje... ? :D

insia

Adwokatura tej durnoty, to jest wyższą szkołą absurdu.
To, że film powstał dla Netflixa nie oznacza, że ta produkcja kosztowała kilka dolarów, bo ta platforma wydaje na swoje produkcje więcej, niż nawet studia filmowe, jak Warner Brothers. Ale pewnie o tym nie masz pojęcia, a mędrkujesz.
I nie miałem na myśli tylko babola z faktem historycznym, ale całą resztą - kiepskie aktorstwo, fatalny scenariusz i montaż, czy właśnie tragiczne efekty specjalne.
Ten film oprócz nadmiaru śniegu nie ma żadnego innego waloru, bo nawet motyw świąteczny bije sztucznością.
Żenadą było, że dzieci nie mają nawet rękawiczek na zimę, a tatuś im robi fotkę z rycerzem z najnowszego smartfona :D
Albo wątek z byłym - po co on był, to pewnie nawet twórcy nie wiedzą. I można tak jeszcze wymieniać durnoty, jak np. rycerz autem jedzie do miasta, a bogata nauczycielka bez problemu daje mu kluczyki i puszcza samego - kabaret :)
Ale chwalcie takie durnoty, to będą wam wciskać jeszcze gorsze.
- "W swoim gatunku całkiem niezły & przyjemny, szczególnie przy takiej pogodzie" :) :) :)
Raczej niezłej komedii romantycznej to nie widziałaś.
I bez odbioru, bo sorry, ale z bezguściem dającym Sobie wcisnąć tandetę na jakąkolwiek dyskusję szkoda mojego czasu.

pawelk1504

Wow, klasa.

ocenił(a) film na 4
insia

Tak czytam tą dyskusję i sobie myślę, co tu się wydarzyło? :D
Gość nieźle popłynął.

Coyotman

Prawda? W dodatku ostatnie zdanie najlepiej podsumowuje jego samego oraz "logikę" & "konsekwencję" jego wypowiedzi, więc nie trzeba nawet niczego dodawać. :)

insia

Też nie rozumiem. Ja się z tobą w pełni zgadzam. Z jednej strony strasznie ubolewam nad tym jak bardzo brakuje dobrych komedii romantycznych na Netflix. Naprawdę mogliby zainwestować, bo inne gatunki mają na wyższym poziomie, ale takie "świąteczne kicze" to są półkomedie do świątecznego deseru. Generalnie adresatami są rodziny z dziećmi i tak jak we Flinstonach ludzie mają dinozaury w prehistorii w domach i współczesny model rodziny tak tu idą na pewne uproszczenia dla zabawy widzów. Można ocenić jako słabe, 1/10 czy cokolwiek, ale robić komuś personalne wybiegi? Po co? Bo powiedział, że mimo, że słaby to poprawił mu humor, więc w pewnym sensie spełnia swoją rolę? Ludzie strasznie poważnie podchodzą do nieistotnych spraw.

insia

To, że coś jest świąteczne, nie znaczy że musi być głupie.
Ja bym oczekiwał od Netflixa wysokiego poziomu produkcji, a nie pisanej na kolanie chałtury. Jak zwykle świąteczny film jest tylko o białych pełnosprawnych bogatych Amerykanach. Filmy świąteczne powinny pokazywać miłość do bliźnich i wzajemną tolerancje, a nie pokazywanie świata w którym są sami biali pełnosprawni neurotypowi ludzie.

MistrzSeller

Jeśli to ma być atak czy inny kontrargument, to bardzo się przestrzeliłeś.

W ogólności się zgadzam - z kilkoma wyjątkami.

Po pierwsze - nie oczekuję po filmach świątecznych (nomen omen) cudów, nieważne, czy są od Netflixa, Hallmarka czy dajmy na to HBO. Każdy gatunek rządzi się swoimi prawami.

Po drugie - owszem, ten konkretny film jest o Amerykanach, ale akcja ma miejsce w Ameryce... Równie dobrze mogę się doczepić, że nie jest to film o rdzennych mieszkańcach Ameryki. Bo nie jest.

Po trzecie - no ej, przecież logiczne (przykre, owszem, ale logiczne), że tego typu filmy kręci się dla popkulturolubnej części mieszkańców tego świata i, cóż, muszą na siebie zarobić, żeby można było inwestować też w inne gatunki, style i techniki. Co wywołany dla przykładu Netflix - i zresztą nie tylko on - robi. Wystarczy pogrzebać po platformie, zamiast biernie oglądać to, co podsyłają algorytmy.

Po czwarte - kiedy chcę obejrzeć coś bardziej inkluzywnego, nie celuję w ten gatunek - proste.
Choć coraz częściej pojawiają się bardziej zróżnicowane pod różnymi względami filmy świąteczne, co mnie osobiście cieszy.

Ze zmianami już tak jest, że następują powoli. Ważne, by powoli, ale zdecydowanie. Nie - wielki zryw na wczoraj, o którym jutro - my, jako ogólnie pojęta ludzkość - zapomnimy.

Po piąte - bardzo nie lubię słowa "powinny". Kim Ty jesteś żeby narzucać innym co mają tworzyć? Skoro takie być "powinny" to takie sobie oglądaj, mało to ich w obecnych czasach do wyboru? Trudno z dostępnością w czasach internetu i dziesiątek platform streamingowych? Zwiastun nie sugerował, czy wręcz - dobitnie pokazywał tego wszystkiego, do czego się przyczepiłeś? To po co taki film włączałeś, skoro jest tyle innych do wyboru?
No chyba, że nie oglądałeś a oceniasz - wtedy patrz na jeden z moich wcześniejszych komentarzy.

Po szóste - chcesz, żeby filmy były inkluzywne, ale narzucasz twórcom & obsadzie nie tylko, jak mają wyglądać, w co wierzyć, jak się zachowywać, ale nawet neurotyp, serio ??

Wspaniały przykład "tolerancji", brawo! ;]

Każdy ma prawo interpretować & tworzyć sobie dzieła jakie chce. To Ty jako widz podejmujesz decyzję, co oglądasz i kogo wyświetleniami, lajkami, komentarzami czy portfelem wspierasz.

Po siódme - zdecydowanie nie narzucałabym też innym wiary, "miłość do bliskich" jedzie katolicyzmem na kilometr, a każdy ma prawo sobie wierzyć w co chce - albo i nic. Jego, jej czy ich własny wybór, nie randoma z internetu, który wypisuje takie rzeczy obcej osobie - napisz to twórcom, może akurat skłonisz ich do myślenia i zmiany podejścia?

Po ósme - sama jestem neuroróżnorodna i to pod kilkoma względami. Neuroróżnorodność to bardzo szeroki temat.
I choć sama jestem jej reprezentantką, w życiu bym roszczeniowo nie wymagała, by w świątecznej produkcji byli jej reprezentanci. A zresztą może są, skąd wiesz? Po mnie też "nie widać". I tak, jak ja nie mam obowiązku krzyczeć na ulicy, że jestem na spektrum autyzmu oraz na spektrum ADHD, tak postaci w tym czy innym filmie nie muszą non stop o tym przypominać. Nic nie muszą i nic nie powinny.

Co więcej, jeśli twórcy mieliby po raz kilkusetny prezentować nam stereotypowy obraz smutnego chłopca za szybą z niebieskim puzzlem i pośrednio sprawiać, że te stereotypy w ogólnie pojętym społeczeństwie się utrwalają - co wciąż ma miejsce zbyt często, nie tylko w Hollyłódzie - to lepiej w ogóle nie zaczynać tematu.

Poza tym, neuroróżnorodność ma wiele twarzy. To nie tylko autyzm, nie tylko ADHD, dyspraksja, dyskalkulia, dysgrafia, jakakolwiek inna "dys-" czy Zespół Touretta, też kilka innych rzeczy. Again, nie wszystko "widać".

Serio oczekujesz, że w każdym filmie ma być poruszany ten temat? Może najlepiej żeby nie zostało miejsca na inne wątki? Żeby wszystko było tworzone na jedną modłę, bo tak "wypada"? Gdzie tu wolność dla sztuki?
Tak, sztuka to szeroko pojęta rzecz, nawet głupiutkie świąteczne filmiki są jej częścią. Nie tylko filmy Jodorowskiego, powieści Dostojewskiego czy obrazy Picasso.

Jest sporo ciekawych produkcji z cudowną reprezentacją m.in. neuroróżnorodności - wystarczy poszukać. Nie tylko na Netflixie.

Po dziewiąte - nie każdą niepełnosprawność widać na pierwszy rzut oka. Znane mi zarówno z autopsji, jak i najbliższego otoczenia.

Więc bardzo to "tolerancyjne" i "z miłością wobec bliźniego", takie ocenianie książki po okładce.

Serio, komentarz przestrzelony kompletnie.

Życzę wesołych świąt grudniowych & większej wyrozumiałości dla otaczającego świata na Nowy Rok.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones