Ten film się mieni, błyszczy, rozpada na kawałki, ucieka i wali prosto między oczy. Faktycznie ciężki. Przytłaczający. Trudny do strawienia, ale hipnotyzujący. Urzekający dźwiękiem i obrazem. Tym niemniej nie dostanie się (na razie?) do czołówki moich ulubionych, ostatnio gustuję w bardziej przystępnych opowieściach, mniej na wdechu, więcej na wydechu :) Jezeli ktos delektuje się teledyskami NIN i Marilyn Manson to zdecydowanie polecam (niektóre sceny wybitnie-dziwić się nie ma czemu:), poza tym Technokapłani... Jednym słowem - warto - warto zobaczyć, żeby wiedzieć co sie odrzuca chociażby, jeżeli się nie spodoba.