Choć mam większy sentyment do serialu "Święty" z Rogerem Moore w roli głównej. Dlatego też dziwnie mi się patrzyło Louisa Haywarda jako tytułowego Świętego co nie znaczy, że wypadł źle w tej roli. Ode mnie 6/10.
Fakt, ze ogladalo sie niezle, choc scenariusz byl strasznie naiwny i w sumie bez sensu ;)