Film rozpoczyna się całkiem ciekawie - dobre wprowadzenie w temat, ciekawie (i z zaskakującym, jak na Amerykanów, wyczuciem) poprowadzona fabuła. Niestety, im dalej tym gorzej. Postaci okazują się raczej płytkie i jakby niedopracowane, historia nabiera toporności i powiela schematy już kiedyś nakręcone, no i to zakończenie - totalnie amerykańskie, a więc wyidealizowane i zbyt "wybielone" (nie ma miejsca na refleksję widza, moralność została już odgórnie zdefiniowana). Atutem (właściwie jedynym...) tego filmu jest w mojej opinii rola głównego bohatera, granego przez Josepha Gordon-Levitt'a - całkiem nieżle sobie poradził.