Był to koniec lat osiemdziesiątych a ja jako świeży ośmiolatek z dwoma koleżankami zamiast oglądać bajki na VHS dorwałem horror rodziców jednej z koleżanek. Byliśmy w pokoju jej rodziców którzy byli w pracy i wspólnie oglądaliśmy ten film. Miałem niesamowitą traumę oglądając ten film w tak młodym wieku,przez kilkanaście miesięcy miałem fatalne sny co jakiś czas o umarlakach, nie raz budziłem się zlany potem. Film teraz może się niektórym wydawać kiczowaty ale ja wówczas wierzyłem że takie coś może się stać na prawdę, z tego co pamiętam to kaseta nie miała żadnej cenzury i było więcej drastycznych scen niż w wersji ogólnodostępnej teraz na dvd i online. Widok rozrywanych ciał i mózgów w tak młodym wieku był nie lada przeżyciem dla mnie. Teraz sztuczna do bólu krew użyta w filmie mnie śmieszy ale kiedyś nie wiedziałem że to farba, naturalnie wiedziałem że to nie dzieje się naprawdę i że to tylko film ale i tak miałem mega stracha. Co utkwiło mi w pamięci aż do teraz to dzieci rzucające się w hangarach na tego czarnego aktora oraz pilot idący po schodach i prowadzący rzesze zombie do swoich przyjaciół, widok krwi na ścianach po strzałach w głowę też robił swoje, zazwyczaj oglądałem smerfy a tu nagle spływające mózgi, niezła odmiana jak dla dzieciaka:)
Pozdrawiam fanów tego filmu ja osobiście będę go pamiętał do końca życia zwłaszcza teraz jak go sobie przypomniałem. Teraz jestem fanem filmów o zombie więc już straszne sny mi nie grożą, przynajmniej mam taką nadzieję:P