Świt żywych trupów

Dawn of the Dead
1978
6,9 11 tys. ocen
6,9 10 1 11219
7,4 20 krytyków
Świt żywych trupów
powrót do forum filmu Świt żywych trupów

Spodziewałem się mięsa. Spodziewałem się latających flaków i taniego obrzydzania. Tymczasem film okazał się dużo lepszy od legendarnej "Nocy żywych trupów". W tamtym filmie raziły mnie braki warsztatowe i amatorskie aktorstwo, utrudniające odbiór. "Poranek...", mimo że wirtuozerią nie jest, pozwala smakować fabułę bez podobnych przeszkód.
I nagle wszystko robi się klarowne. Wizja Romero staje się perwersyjnie zabawna - a zarazem zaczyna straszyć. Dopiero teraz zauważam geniusz wywrócenia horroru na lewą stronę. Gatunek opierał się na pojedynczym potworze - ale szybkim, morderczym, silmym, przebiegłym ("Dracula", "Frankenstein", "Wilkołak", itd.). Tymczasem Romero wprowadza mrowie stworzeń wrogich; ale powolnych, bezmyślnych. W pojedynkę może je pokonać zwykły człowiek. Nic nie czai się w cieniu w milczeniu, nic nie wyskakuje znienacka zza rogu. Stwory mamrotają i powłóczą nogami. I właśnie dzięki temu film robi się straszny.
Jest do tego historia, która się snuje - co w filmach uwielbiam. Ciąg scen nie gna od wstępu przez rozwinięcie do zakończenia. Prostość historii pozwala pieczołowicie zająć się bohaterami i miejscem akcji; tak, że przy odrobinie zaangażowania można się bez trudu przywiązać do grupki postaci. Nawet do samego marketu.
Scena z harleyowcami może się wydać głupia, czy niepotrzebnie komediowa. Ale w kontekście całości, nie wyrywana z tego kontekstu, jest bodaj najlepszą. Romero ostatecznie pokazuje, że jego film nie jest o zombi, tylko o ludziach. Umarlaki są przepychane z boku na bok, przerwracane, ośmieszane, okradane. Nie stanowią zagrożenia. W ich gąszczu ludzie zaczynają walczyć między sobą. Wystarczył jeden krok w stronę odczłowieczenia, by ludzie poszli dalej. Nie jest to żadne odkrycie, ale pokazane w atrakcyjnej, rozrywkowej formie - stanowi cenny atut filmu.
Zakończenie po prostu dopełnia całości. Nie daje żadnego ostatecznego rozwiązania. Historia snująca się przez dwie godziny filmu ciągnie się dalej...