Widziałem kiedyś film, gdzie była para młodych zakochanych - jego ojciec był jakimś ważnym wojskowym i w bazie robili eksperymenty na trupach - wynaleźli jakiś środek, który ożywiał zmarłych. Jadąc motocyklem zakochani mieli wypadek i dziewczyna zginęła - ten chłopak zawiózł zwłoki do laboratorium wojskowego i zaaplikował jej ten środek. Dziewczyna ożyła ale zaczęła stawać się zombi - miała ochotę ugryźć też swojego chłopaka, ale żeby zagłuszyć głód kaleczyła się - ból pozwalał jej na jakiś czas powstrzymać się. Potem okazało się, że każdy ugryziony przez nią stawał się też zombi. Nawet rozczłonkowane ciała ożywały i chodziły szukając mięsa (np. osobna głowa na kawałku kręgosłupa). W końcu całe laboratorium albo inny budynek napełniły się żywymi trupami (część z nich wyszła chyba z beczek, gdzie wojskowi ich konserwowali) i chłopak został ugryziony i został w budynku, który potem wojsko zniszczyło ogniem. Nie pamiętam jak się nazywał ani kto tam grał, ale taki dosyć fajny był.