Od razu na wstępie zaznaczę że to najsłabszy film pana Bergmana (a dotąd widziałem 9 Jego filmów). Po pierwsze główna bohaterka: rozpuszczona przez rodziców, nie znająca świata; myśli że wszystko i wszyscy kręcą się wokół niej. Spotyka trzech wieśniaków i myśli że porozmawia z nim jak z królami, nie dostrzega w nich nic złego. I dlatego wcale nie żal mi tego co się stało. Druga sprawa to jej ojciec, szlachcic a przede wszystkim gorliwy chrześcijanin. Kiedy dowiedział się kto skrzywdził jego córkę, zabił sprawców z premedytacją. Czy tak postępuje tak pobożna ? Prawdziwy chrześcijanin przebaczył by a nie zabijał jak zwierzę. Jedynym plusem filmu jest to że akcja rozgrywa się w epoce średniowiecza, którą się interesuję.
Już ja widzę jak na jego miejscu byś postąpił. W duchu humanistycznego nauczania i tolerancji dla wszelkich wariatów:). Jeszcze zapewne dałbyś krzyż na drogę. Na serio - reakcja ojca jest jak najbardziej naturalna - nawet jako osoba bardzo pobożna. Ludzie potrafili chędożyć na krucjatach na których mieli walczyć o chwałę Boga - nikt nie jest doskonały, i niw qyobrażam raczej sobie jak Bergman miałby logicznie ukazać "wybaczenie" win tym gnojom:).
Skąd założenie, że Tore był bardzo pobożny? Pamiętam scenę, w której jego żona zarzuca mu, że ten nigdy się nei modli.