Źródło

The Fountain
2006
7,3 92 tys. ocen
7,3 10 1 91506
6,3 30 krytyków
Źródło
powrót do forum filmu Źródło

Z tego, co tu przeczytałam wnioskuję, że tak naprawde niewiele osób zrozumiało coś z tego filmu. I trudno się dziwić. Zagmatwanie goni poplątanie, chociaż wizualnie wszystko przedstawione imponująco.
Jednak najbardziej wkurzają mnie wypowiedzi w stylu: "nie zrozumiałeś tego filmu? no coś ty?! weź najpierw dorośnij, a potem oglądaj takie inteligentne filmy idioto!".
Założę się, że sami autorzy takich tekstów sami nie zrozumieli przesłania (o ile w ogóle jakiekolwiek było, ja się nie próbowałam na siłę doszukiwać).
Obejrzałam ten film tylko dla Hugh Jackmana, ale poza nim dostałam tylko artystyczną papkę bez ładu i składu. Cały czas miałam wrażenie, że scenarzysta co chwilę zmieniał koncepcję, aż w końcu zapomniał, o co mu chodziło na początku.
Takie jest moje zdanie.

La_Reine_Margot

Zgadzam się. Niektórzy udają inteligentniejszych niż są w rzeczywistości. Tak to już jest przy trudnym w odbiorze filmu. Dla mnie ten nie był papka bez ładu i składu. To ciekawe (fakt inteligentne)doświadczenie. Myślę jednak że każdy jakoś na swój sposób rozumie takie trudne kino.

ocenił(a) film na 10
Bialy_Pielgrzym

Słuchając wypowiedzi aktorów (Jackman, Weisz) ma się wrażenie, że film rzeczywiście nie ma gdzieś ukrytego drugiego dnia, jakichś 'ponad umysłowych' przesłanek. Że Aronofsky, mistrz formy (nie piszę o treści, bo przecież tego nie wiemy!), chciał aby jego film wyglądał po prostu pięknie, z miszmaszem wielu kultur jak i religii. Mówią raczej banalnie, jakby film nie był niczym wielkim: "Film o człowieku który twierdzi, że śmierć to choroba i trza znaleźć na nią lekarstwo". Czy reżyser dał im tylko plota do przeczytania i koniec? A może uważał, że oni są zbyt tępi, aby zrozumieć sceny, które przecież będą analizowane jeszcze przez wiele lat, aby w końcu mistrzowie interpretacji powiedzieli basta i zadzwonili do 'swojego' mistrza i zapytali się 'o co tu k&^wa chodzi?' i może uda im się coś wycisnąć, jak to niekiedy bywało z Lynchem? Do czego zmierzam, otóż nie sądzę, aby człowiek, który stworzył już dwa bardzo nieprzeciętne filmy, w gronie bardzo wielu 'interesujących' ludzi stworzył produkt, który jest "papka bez ładu i składu".

ocenił(a) film na 9
Guzik_5

Według mnie głównym i najistotniejszych przesłaniem filmu jest to iż Pani Weisz pogodziła się za swoją śmiercią i czekała na nią natomiast Jackman nie potrafił zrozumieć jej decyzji i szukał lekarstwa dla "jej" dobra. W rzeczywistości podświadomie nie chciał zostać sam na świecie.

użytkownik usunięty
La_Reine_Margot

faktycznie, ci co pieją z zachwytu nad tym filmem i odsyłają tych, którym film się nie podobał na American Pie sami robią wrażenie,że nie zrozumieli filmu i bidulki wymęczyli się na nim, bo to przecież AMBITNE KINO i skoro wmówią sobie i innym, że film im się podobał to znaczy,że są wybitnie inteligenti:D no bo dlaczego z ich strony tyle wypowiedzi,że to film trudny. TRUDNY??? banalny do bólu, banalna historia i dialogi, ładne obrazki jak z kuli śniegowej, zlepek kilku wschodnich religii, ile razy to już widzieliśmy...

ocenił(a) film na 10

Śmierć to raczej trudny temat. A, że ten film potrafił poruszyć go tak dogłębnie, może zyskać miano ambitnego. Skoro dla Ciebie śmierć to temat banalny, to już Twoja sprawa, nie będę zaprzeczać. Na mnie film zrobił wrażenie, ale to nie znaczy, że każdemu musiał, inaczej jest głupi itd. ;P

ocenił(a) film na 10
MartWa

Cóż, jakieś kilka tygodni temu zrobiłem sobie mały maraton filmowy. I tak godzina po godzinie tysiące klatek przewijało się przed mymi oczami.
Najbardziej z tych kilku filmów zapamiętałem właśnie The Fountain.

Pierwsze na co chciałbym zwrócić uwagę, to muzyka ( z akcentem na pierwszą sylabę). Do tej pory słucham OST'ka i nie zanosi się na zmiany.
Świetny taniec skrzypiec i fortepianu nie wspominając o dobrych, bezpośrednich ale wspaniałych tytułach. Właściwie za każdym razem, te utwory mówią mi co innego. Brawa dla Clinta Mansella!

Kolejna rzecz to cała reszta produkcji. Afonsky znalazł bardzo dobrą drogę by raz jeszcze usiąść i zadać nam pytanie "a czym jest śmierć?". Temat nie jest łatwy tak samo jak to co widzimy na filmie. Ta produkcja w moim odczuciu wymaga sporego kontaktu z widzem. Tak jak słowu autor nadaje połowę mocy a odbiorca pozostałą część, tak samo w The Fountain nie znajdziemy uniwersalnej odpowiedzi na pytanie: "co ja przed chwilą zobaczyłem/am?". Możliwe, że chodziło głównie o realny motyw śmierci tej kobiety, a te wszystkie barwy i obrazy miały jedynie zamotać naszymi uczuciami w dziwny sposób. Możliwe... Możliwe też, iż mimo wszystko niosły z sobą jakiś (ukryty? oczywisty?) sens.

Podsumowując ( według mnie ): Kolejna produkcja w temacie umierania. Typowy dramat... Nie! Wiadomo, tematu nowego nie odstaliśmy, ale to w jaki sposób zostało coś do niego dodane zasługuje na podziw.
Świetna muzyka, dobra gra aktorów ( chociaż akurat w roli Rachel Weisz wolałbym widzieć kogoś innego ). Pomysł i wykonanie.

9/10 w kategorii melodramat. Wątpię, żebym w najbliższym czasie zobaczył coś lepszego.

La_Reine_Margot

gdy oglądałam ten film bylam zachwycona... Połączenie przeszłości, tej powieści napisanej przez chorą, drzewo i on z wynalezieniem leku. Ale końcówkę jak dla mnie totalnie zchrzanili. Nie wiem po co te całe buddyjskie ceregiele... Wlasnie jak ktos napisał, że chyba rezyser się pogubił pod koniec.

użytkownik usunięty
frodka

Filmu nie polecam, nie wiem po co go kręcili. Nuda i jeszcze raz nuda i bezsens. Odrazu go usunęłam z mojem kolekcji filmów.

ocenił(a) film na 10

Ręce opadają na takie komentarze. Nudny to był "Titanic" :P "The fountain" trwa tylko 96 minut i naprawdę zadziwia mnie, jak można było wynudzić się podczas oglądania. Może dlatego, że pewne rzeczy trzeba WIDZIEć a nie tylko PATRZEC na nie.

Skoro twierdzisz, ze to nuda i bezsens, obejrzyj np. "Stranger than paradise", ciekawi mnie, jak podsumujesz ten film. :]

anyzowy_zakiet

a jak dojsć do tego filmu ? masz może jakieś namiary z kąd go ściągnać?

ocenił(a) film na 10
Klavius

z półki w sklepie. ewentualnie w wypożyczalni.

Klavius

Jest na eMule, ściąga się szybciutko.

La_Reine_Margot

Moim zdaniem film opowiada o wielkiej milosci o tym jak bardzo mozna kochac druga osobe ile dla niej zrobic jest cholernie wzruszajacy, jezeli wczujesz sie doglebnie ogladajac bedziesz przezywal razem z aktorami do tego rewelacyjna sciezka dzwiekowa Mansella...mmm. Musiałam obejrzec film 3 razy, zeby stworzyc wlasna wizje i wyrobic sobie zdanie o nim, kazdy bedzie czul co innego, nie twierdze, ze musi wam sie podobac, ale nie poddawajcie sie po pierwszym razie!:) bowiem nie ma on swojego konkretnego przekazu...Poza tym znakomicie dopasowane i odegrane role, sciezka zapiera dech w piersiach co razem moge nazwac tylko i wylacznie arcydzielem! :)

ocenił(a) film na 10
kimsey3

Titanic jest arcydziełem i nie rozumiem dlaczego jeśli film opowiada o miłości to od razu jest nudny żenujący itd. Przecież obraz jamesa camerona dostał 11 oscarów i do tej pory jest największym kasowym hitem wszechczasów.
Co do źródła to rozumiem że nie każdemu może się ten film podobać. Mi akurat przypadł do gustu, wspaniała gra aktorów i piękne wrażenia wizualne to napewno wielkie atuty źródła.

ocenił(a) film na 10
harest

Aha jak mogłem zapomnić o muzyce bez której film by wiele stracił. Muzyka odgrywa bardzo ważną rolę w dziele Aronofskiego podobną jak muzyka Angfelo Badalamentiego w Twin peaks. Nie rozumiem dlaczego clint mansell nie dostał oscara za jeden z najlepszych soundtracków w historii. No ale tak to już jest , że szanowni członkowie akademii;) nie przyznają oscarów filmom najlepszym w danym roku, tylko takim ochłapom jak miasto gniewu czy też infiltracji
Pozdro:)))

ocenił(a) film na 10
harest

Ano widzisz, sam wytłumaczyłeś jak bywa z rozdawaniem statuetek! :P Co do Oscara za muzykę dla Mansella - ja też nie rozumiem, dlaczego nie wpadł w jego ręce. Ten soundtrack jest n i e s a m o w i t y. Tym razem przyznam Ci rację :)

ocenił(a) film na 10
harest

To, że zarobił mnówstwo kasy i dostał 11 statuetek nie oznacza, że jest arcydziełem. (sami wiecie, jak to jest z przyznawaniem Oscarow). Nie mogę się z tym zgodzić. Osobiście zanudził mnie niesamowicie. Wcale nie dlatego, że jest o miłości (to nei jest nudny i żenujący temat). Po prostu nie widzę w nim niczego pięknego! Nie porwał mnie, nie wzruszył i nie rzucił na kolana. Kojarzy mi się jedynie z hollywoodzką produkcją. w przeciwieństwie do "Zródla", który jest majstersztykiem (jak obejrze 20 razy, byc może i arcydziełem). Wybacz, ale porównując "Titanica" i "źródło" to pierwsze wypada jako romansidło zrealizowane za niebagetelną kwotę. A idąc dalej - zestawiając muzykę z oby obrazów... Nie, nie. Tego w ogóle nie da się porównać! :)

ocenił(a) film na 10
anyzowy_zakiet

THE FOUNTAIN w moim odczuciu to arcydzieło! Pierwszy raz oglądałem go w kinie i wyszedłem z niego zahipnotyzowany:) Wkręcił mnie niesamowicie i do tego wzruszył. Jest to obraz, który ma w sobie dużo symboliki. Np nazwisko głównych bohaterów: 'Creo'- po łacinie tworzyć. Wystarczy się zastanowić, czego oni są twórcami... Albo motyw gdy Izzy nie czuje ani zimna, ani ciepła. W mitologii Majów piekło jest skute lodem, natomiast piekło Chrześcijan to ogień. Izzy była ponad tym wszystkim. Dostąpiła zrozumienia istoty życia i śmierci. Chciała to przekazać Tomowi, lecz nie każdy potrafi zrozumieć niezrozumiałe. Przepiękna scena miłosna w wannie... Czy Izzy jest drzewem? Motyw gdy Tom dotyka włosków na drzewie i włosków na karku Izzy. Sok z tego drzewa to nic innego jak miłość, którą Izzy obdarzyła Toma. Bo miłość właśnie daje nam życie wiecznie. Zarówno dostępijąc tej właśnie miłości, jak i obdarzając nią kogoś stajemy się nieśmiertelni, bo pamięć o nas zostaje... Historia dziejąca się w XVI wieku to pamiętnik Izzy spisany w 'The Fountain'. Walka z konkwistadorem, to nic innego jak walka z chorobą Izzy. Ostatni rozdział tego pamiętnika ma napisać Tom. I stanie się to gdy zrozumie, czym jest śmierć, a to nie łatwe.
Jest to obraz, który można inerpretować na różne sposoby, lecz jego istota jest tylko jedna: śmierć to nie koniec, a wręcz przeciwnie- początek.
Nie każdemu spodoba się taka forma przekazu, tak jak nie każdy np lubi horrory. Aronowsky jest wielki i dalej rośnie:)
Wydaje mi się, że zrozumiałem ten film, aczkolwiek za każdym razem, gdy go oglądam odkrywam coś nowego. Wywarł na mnie niesamowite wrażenie! I bze chwili zastanowienia dałem 10/10. Polecam każdemu, kto lubi się zastanowić nad sensem istnienia...

ocenił(a) film na 10
anyzowy_zakiet

Owszem zgadzam się, że "Zrodla" i "Titanica" nie da się porównać ija tych dwóch filmów (oba są jednymi z moich ulubionych)nie porównuję. Odniosłem się tylko do Twojej wypowiedzi:P Titanic jest jak to ktoś gdzieś napisał idealnie wyważonym obrazem między kinem katastroficznym a melodramatem (coś w tym stylu:P). I ja się z tym zgadzam, co oczywiście nie znaczy że JEśLI ktoś ma inne zdanie bede go zaraz wyzywał tak jak tojest w niechlubnym zwyczaju nioektórych użytkowników filmwebu:)

ocenił(a) film na 7
La_Reine_Margot

Źródło to film niezły, ale imponująca forma przesłoniła treść i wyraźnie widać, że Aronofsky wpadł w założoną przez siebie pułapkę. Można podumać na temat śmierci, ale niczego odkrywczego ani zagadkowego w tym filmie nie widziałem. Ogląda się nieźle, ale arcydziełem "Źródło" nie jest. 6/10

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Zależy kto czego szuka i jak patrzy na pewne sprawy. Ważne chyba też w tym wszystkim jest to, na jakim etapie życia dany widz w tym momencie się znajduje.
Życie było by bezsensowne, gdyby wszystkim to samo się podobało i gdyby wszyscy tak samo rozumieli...

Klarens

Ten film zasługuje tylko i wyłącznie na tytuł arcydzieło.Z mojej strony 10/10,a teraz muszę po seansie ochłonąć.

użytkownik usunięty
La_Reine_Margot

Ja dotąd nie miałam problemów z rozumieniem nawet najbardziej zagmatwanych filmów, ale przyznam, że tym razem zrozumiałam niewiele, jeśli nie nic. Oczywiście, wiem o co chodziło, jak były połączone historie itd, ale jak próbuję się zastanowić nad tym filmem, nad tym, o czym mówił, to mam w głowię pustkę.

O to chodziło, ten film ma wstrząsnąć widzem. Według mnie robi to bezbłędnie.

użytkownik usunięty

Może źle to ujęłam... a zresztą napisałam posta przed obejrzeniem ostatnich 10 min. Teraz moje rozumienie wygląda lepiej. I chyba mi się podobało.

Nie rozumiem dlaczego ten film przeszedł bez echa. Jednak marketing to wszystko:-(

Binula

Ja tam jestem zadowolony tym dziełem Aranowskiego ... chociaż nie mam pojęcia o co mu chodziło z tą latającą bańką a w środku koleś i drzewo. Film jest nie zły ... nawet kultowy . niestety nie wszystkim się podoba :

chudini666

Sam film dla mnie jest jedną wielką zagadką . Obejrzałem go kilka razy i za każdym razem inaczej go odbierałem . Aż w końcu doszedłem do wniosku że nie jestem w stanie go dokładnie zrozumieć . Wiem że sceny pokazywane w Ameryce łacińskiej to treść książki pisanej początkowo przez małżonkę bohatera a po jej śmierci przez niego. Natomiast sceny w kosmosie? Dla mnie to również książka. Przypomnijmy sobie scenę na tarasie kiedy to chora na raka bohaterka mówi mężowi o czym jest jej książka , wspomina że zaczyna się w bodajże 15 lub 16 wieku w Hiszpanii, a kończy wskazując na gwiazdę Xi Balba (chyba tak ją nazwała), w kosmosie.
Nazywając ‘’ukochaną’’ drzewo (sceny z kosmosu) zastanawia mnie scena końcowa kiedy to główny bohater sadzi drzewo na grobie zmarłej małżonki - po tym jak znalazł sposób na nieśmiertelność. Czy to nie to drzewo które umiera w latającej bańce? Czy to nie ta sama osoba tylko kilka set lat wcześniej? W końcu znalazł lekarstwo na śmierć…. I moim zdaniem to on chce zabrać swoją małżonkę do gwiazdy o której ona pisała (cząstkę jej; w tym wypadku drzewo posadzone na jej grobie) …
Interpretacji tego filmu jest wiele.
Chyba reżyser nie był w stanie pokazać nam o co dokładnie mu chodziło. I Chyba ja nie jestem w stanie zrozumiale przekazać o co mi chodzi. Ale mimo wszystko ten film zasługuje na miano kultowego!!!!

chudini666

moim zdaniem to sceny z "bańki" są teraźniejszością, dlatego że główny bohater wspomina, co jest przedstawione jako wątek neurochirurga i jego umierającej żony. Z kolei ona - Izi pisze książkę częściowo o religii majów, w którą sama wieży. Główny bohater odkrył lek na nieśmiertelność i wg. mojej interpretacji uwierzył w "niebo" majów i podróżuje w kapsule, która jest pewnie jakimś wynalazkiem przyszłości skoro żyje wiecznie i cały ten czas sie tatuował żeby pamiętać o niej, razem z jej szczątkami "wrośniętymi" w drzewo. poza fabułą na kolana powala po raz kolejny muzyka Clinta Mansela.

chudini666

widze że sam ze sobą gadasz:) nieźle, nieźle, widze że masz lata praktyki za sobą w byciu offsiderem i teraz przechodzisz jakiś kryzys;)

dyerjaymaker

a ty co psycholog internetowy??? :))))))

Klavius

to niebyło do Ciebie tylko do chudiniego, ale skoro pytasz to Ci powiem że nie, ale wkurwiają mnie tępi ludzie;) a przyglądając sie różnym forom widzę że robią sie coraz bardziej tępi osiągając nowe poziomy pokurwienia - wtedy aż niemoge sie nieodezwać;)
a jak jeszcze ze swojej głupoty tacy ludzie (jak chudini) czepiają sie mnie to raczej wypadałoby sie odezwać:)

jak można napisać posta że nie zrozumiało sie filmu przed oglądnięciem ostatnich 10 minut?... bez beki - niektórzy ludzie wzbudzają fascynacje swoją inteligencją.. myślę, że Twój post zapadnie mi dłużej w pamięci niż ten film:)

dyerjaymaker

Do Jey:

To proszę genialna małpo wytłumacz mi te pieprznięte wątki z kosmosu ... o co w nich lotto? i dlaczego on się objawił przed strażnikiem drzewa????? qrna kolo weź mi to wytłumacz bo tego to ja kompletnie nie qmam.... rany albo to ja jestem głupi albo to ty udajesz geniala....

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
La_Reine_Margot

Jesli o mnie chodzi, hmmm. Zawsze mam tak, że jesli film w moim przekonaniu jest dobry, to sam się wybroni w mojej głowie. Z tym filmem tak nie było niestety. Nie postawiłem sobie wysokich oczekiwań, a mimo to obraz mnie całkowicie rozczarował. Bardzo podobała mi sie historia lekarza-badacza. Ale pozostałe 2 wątki zrobiły ma mnie złe wrażenie. Scenarzysta bawił się fabułą dłużej niż powinien; skomplikował film tak bardzo, że oczekiwanie na koniec wydarzen mnie meczyło. Wydaje mi się, że film realizowano na zasadzie "im więcej fantazji i czasu, tym większe dzieło może z tego być". Wiem, że film ten to alegoria, ale do mnie ona nie dotarła i nie dotrze.
pzdr

Jaka Alegoria tutaj nie ma żadnej alegorii ... chyba że ukryta .... ale to nie na moja,,,,.... baba umarła dla chłopa lżej ... a reszta? Czy ktoś mógł by mi wytłumaczyć o co lotto z tą całą fantazją w średniowieczu i w bańce mydlanej.....jakie to ma powiązania ze sobą????

użytkownik usunięty
chudini666

Sądzisz, że w tym filmie nie ma symbolu? Że jego odczyt jest prosty i nie trzeba sie wysilić? Twoim zdaniem autorzy wszystko wyłożyli na tacę... Ja napisałem, że nie dociera do mnie ukryte przesłanie (moim zdaniem źle przekazane), ale pomimo tego je widzę. Wniosek? Dla Ciebie to kolejna 'fajna' produkcja, którą (wyciagam wnioski) płytko odbieasz. A po przeczytaniu Twojego ostatniego komentarza sadzę, że nie zrozumiałes nawet powierzchownego obrazu.

użytkownik usunięty

PS. Do 'chudini666' <za krótki, za krótki>

ocenił(a) film na 5

"Ja napisałem, że nie dociera do mnie ukryte przesłanie (moim zdaniem źle przekazane), ale pomimo tego je widzę." ?

Ciekawe... Czyli wiesz, ze w filmie istnieje coś, czego nie jesteś w stanie zobaczyć/zrozumieć, czy tak?

użytkownik usunięty
hauser

Masz rację, źle się wyraziłem. Nie jestem w stanie zrozumieć sposobu przekazania widzowi sensu tej produkcji. Nie lubię skomplikowanych schematów, które utrudniają odbiór filmu. Owszem, twórcy nie powinni schodzic na łatwiznę, ale co do Źródła - mam wrażenie, że autorzy obrazu zepsuli zarówno przekaz, jak i cały film.

"Wiara w autorytety powoduje, że błędy autorytetów przyjmowane są za wzorce."
Lew Tołstoj


Jednak to zdanie nie tyczy się tego filmu, ponieważ on ma sens i wystarczy znać pojęcia dwóch słów, żeby w pełni go zrozumieć, a te słowa to: metafora i samodestrukcja :)

Felix_The_Cat

A dlaczego akurat samodestrukcja (lub autodestrukcja?)? Metafora i metafizyka jak najbardziej.

użytkownik usunięty
Felix_The_Cat

Tak. I dorzuć jeszcze "przerost formy nad treścią". Sądzę, że chyba każdy obecny tu na forum rozumie te pojęcia. Co do Tołstoja - niezwykła sentencja, ale trochę naciągnięta jak na ten temat. :)
PS. Kto powiedział, że film nie ma sensu?

Do kogo to teraz było i o co kaman, bo nawet nie wydedukowałam czy jesteś za czy przeciw...;-)

użytkownik usunięty
Binula

To było do 'SibusApella'. Jestem za i przeciw:)

Czyli nie masz zdania;-)

ocenił(a) film na 7
Binula

O właśnie. Tak to można nazwać :] Również jestem za i przeciw. Jestem za bo film mi się podobał. Przeciw, bo to klasyczny przerost formy nad treścią.

_Pablos_

To klasyczne subiektywne zdanie, gdyż ja się z nim absolutnie nie zgadzam;-)

ocenił(a) film na 7
Binula

Zwyczajnie i obiektywnie nie masz racji, bo w tym filmie za dużo jest świecidełek w stosunku do części merytorycznej :]