Z tego, co tu przeczytałam wnioskuję, że tak naprawde niewiele osób zrozumiało coś z tego filmu. I trudno się dziwić. Zagmatwanie goni poplątanie, chociaż wizualnie wszystko przedstawione imponująco.
Jednak najbardziej wkurzają mnie wypowiedzi w stylu: "nie zrozumiałeś tego filmu? no coś ty?! weź najpierw dorośnij, a potem oglądaj takie inteligentne filmy idioto!".
Założę się, że sami autorzy takich tekstów sami nie zrozumieli przesłania (o ile w ogóle jakiekolwiek było, ja się nie próbowałam na siłę doszukiwać).
Obejrzałam ten film tylko dla Hugh Jackmana, ale poza nim dostałam tylko artystyczną papkę bez ładu i składu. Cały czas miałam wrażenie, że scenarzysta co chwilę zmieniał koncepcję, aż w końcu zapomniał, o co mu chodziło na początku.
Takie jest moje zdanie.
Nie ma czegoś takiego jak obiektywizm w ocenie filmu. A co do zwyczajności, to się nie wypowiadam;-P
Oczywiście, że jest coś takiego jak obiektywizm w ocenie filmu. Film to praca rzemieślnika, którą można ocenić jak robotę hydraulika, lub szkic techniczny rysownika. Gdy z rury kapie jest źle, gdy kreska nierówna też źle. Gdy scenariusz jest kiepski to i cały film może być.
Porównania są śmieszne, nie mam zamiaru dalej ciągnąc tej jałowej rozmowy, gdyż się nie znasz w ogóle na kinematografii.
Ale co się takie agresivo Tobie włączyło? My tu sobie gadu gadu, pół żartem pół serio, a tu taka heca :] Uderz w stół a nożyce się odezwą. Zbyt dobre porównania dałem :]
Co chcesz od rury? Film to składowa pracy wielu osób takich jak: reżyser, operator kamery, scenarzysta, montażysta. Każda z tych składowych podlega ocenie jakości. Gdyby wszystko było subiektywne, to równie dobrze jutro mógłbym dostać scenariusz i nakręcić film, bo przecież nie trzeba się znać na kręceniu filmów. I tak wszystko jest subiektywne, jednym się spodoba, a innym nie :]
Ten mój poprzedni post o kiepskim scenariuszu nie odnosił się do "Źródła" tak gwoli ścisłości.
Jak to się mówi, obiektywizm istnieje tylko dla osób obiektywnych :]
Ok, jeżeli według Ciebie pracę każdego reżysera idzie OBIEKTYWNIE ocenić, to proszę powiedz mi jak porównać pracę takich reżyserów jak, dajmy na to, Michaela Winterbottoma, Sama Mendesa i Olivera Stone'a.
Mogę tylko powiedzieć, że Mendes jest cholernie utalentowany i wyrobiony, w niczym nie ustępuje Oliverowi, choć nakręcił za mało filmów w porównaniu do Stone'a żeby ich w ogóle porównywać. Co do Winterbottoma oglądałem, może góra 3 jego filmy i właściwie nie znam jego twórczości. Na pewno "Drogę do Guantanamo" i "Kodeks 46" widziałem, więc co ja tu mogę porównywać. Poza tym nie jestem profesjonalnym krytykiem filmowym i mogę co najwyżej, sugerować się gustem i doświadczeniem. Nie skończyłem żadnej filmowej uczelni, a ekonomia tu raczej nie pasuje. Fakt pozostanie taki, że filmy można obiektywnie ocenić, a przynajmniej w granicach rozsądku, tzn. nie pochlebiać gniotom i nie mieszać z błotem wartościowych tytułów. Inaczej słowa zawodowa krytyka nie miałaby racji bytu, choć dla niektórych w istocie nie ma.
Tak jak sam powiedziałeś- co najwyżej możesz sugerować się gustem i doświadczeniem. I właśnie o to mi chodziło. Dziękuję:-)
Tylko, że to wcale nie oznacza, że nie można obiektywnie ocenić filmu. Są filmy dobre i filmy słabe, gust stwierdza, że są filmy fajne albo nie fajne. Ja oceniam na tyle obiektywnie na ile pozwala mi filmowe wyczucie i gust.
Dla przykładu, jest całkiem sporo filmów, które mnie wynudziły, a i tak mają u mnie oceny po 8/10, a w jednym szczególnym wypadku 10/10
ok, to wymień mi np. 10 filmów, Twoim zdaniem słabych, omijając takie jak dajmy na to z P.Hilton, Britney Spears i innymi. Filmy znane, ale słabe.
Na litość, nie chce mi się. To jeden powód. Drugi to taki, że filmów słabych się nie pamięta z reguły. Jak chcesz to sobie zajrzyj w moje oceny.
Skoro dalej obstajesz przy swoim, że jest obiektywizm w ocenie filmu, spodziewałam się lepszych argumentów niż na litość. Pozdrawiam;-)
Tyle, że odpowiedź na twoją prośbę wymienienia 10 filmów, nie wymagała żadnych argumentów. Mogę je wymienić lub nie.
Może podaj własne przykłady słabych, znanych filmów i będę mógł stwierdzić czy się z Tobą zgadzam czy nie :]
Argumenty dotyczyły obiektywizmu. O filmy poprosiłam ze względu na lepsze zrozumienie Twojej postawy, wtedy moglibyśmy dyskutować na konkretnych przykładach, a tak po prostu według Ciebie Twoja racja jest najwyższą racją i koniec dyskusji.
Rację albo się ma albo się nie ma. Nie wyższych i najwyższych racji.
Generalnie to jest tak. Jeśli wiem o istnieniu jakiegoś szalenie skomplikowanego wzoru na obliczenie trajektorii orbity okołoziemskiej to nie musi automatycznie oznaczać, że potrafię się tym wzorem posługiwać. Tak samo jest z filmami. Nawet sztuka taka jak film wpisuje się w pewne ramy oceny wartości. Dyskusja na temat konkretnych przykładów wymaga czasu i innego miejsca, bo to miejsce służy do dyskusji na temat "Źródła", które uważam za film dobry, ale z wadami.
Ok, to może zakończmy tę dyskusję- ja się z Tobą absolutnie nie zgadzam ani co do zdania na temat filmu, ani o kinematografii ogólnie. A tekst z racją był z Dnia świra, więc take it easy Einstein. Pozdrawiam:-)
Nic dziwnego, że się ze mną nie zgadzasz, bo ludzie w tej materii z reguły się nie zgadzają. Są podzieleni na tych co uważają, że wszystko jest subiektywne i na tych co widzą miejsce dla obiektywizmu w filmach. Spór jest stary i nikt nikogo nie przekona, to oczywiste, ale "warto rozmawiać" :] Też pozdrawiam, ale moja racja i tak jest mojsza niż twojsza :]
No proszę jak się koleżanka rozochociła i czepiła 10 filmów, które za jednym kliknięciem znajdzie w moich ocenach :] Nie bardzo tylko ma to związek ze stwierdzeniem "warto rozmawiać"
Film nie wszystkim się spodobał bo jesteśmy przyzwyczajeni do innego
rodzaju kina.
Każda scena musi mieć sens i wynikać z innej sceny.Facet zajeżdża do
supermarketu pif-paf zabija wsystkich.Policja go goni i wszystko jest na
swoim miejscu.
Nie ma nic skoplikowanego,jest normalnie i według praw fizyki ;)
A teraz mamy źródło gdzie niektóre sceny mają jedynie coś symbolizować,są
jedynie obrazem jakichś uczuć czy słów,mają nam coś przekazać.Nie są
logiczne,chronologiczne i łatwe.
Na tym polega problem wielu ludzi że są po prostu zbyt głupi lub słabo
zainteresowani by chcieli zgłębić się w przesłanie i dostrzec coś co kryje
się np. w scenie wybuchu gwiazdy lub w scenie pod drzewem.Dla nich to tylko
nic nie znaczący obrazek jednak dla osoby kumatej to znaczy wiele i jest
nieodłącznym elementem filmu.
Źródło nie jest idealne ale na pewno warte jest uwagi.