Film jest krótki, niespełna godzinny, a cała akcja trwa niecałe 24 godziny. Mimo to można go nazwać przejmującym. Nie widziałem jeszcze filmu, który pokazywałby alkoholizm w sposób tak szczery i bezpośredni, a jednocześnie bez patosu i moralizatorskiego zadęcia.
Właściwie jest to historia z jednym bohaterem, koncentrująca się na jednej postaci. Wiele scen przypomina monodram. Janusz Gajos po raz kolejny udowadnia, że należy do bardzo ścisłej czołówki polskiego aktorstwa. Z partnerujących mu pań najlepiej wypada dawno nie widziana Małgorzata Zajączkowska. Krystyna Janda zagrała lekko i szczerze, co zdarza jej się rzadko.
Ten film jest za krótki, by zdołał jakoś głęboko zapaść w pamięć. Ale na pewno warto go zobaczyć.