Może trudno uwierzyć, ale pierwszy raz obejrzałem dopiero dziś ( listopad 2013) w ramach odrabiania zaległości. Cóż mogę napisać?! Esencja kina!!! Gwiazdy, scenariusz, muzyka. Po prostu doskonałość! A przy tym czysta rozrywka - żadna tam filozoficzno-psychologiczna depresja. Po prostu czysta rozrywka. I w pełni zasługuje na 10!
Zakochałem się w tym filmie. Szkoda, że takiego kina już nie ma...
Wszystkie Oceany ileweny i tuelwy oraz podobne produkcje są kiepskimi podróbkami tego filmu. Uwielbiam go i wracam do niego.
Kolejny z licznych przykładów na to, że lata 70 były niezwykle owocnymi dla kina światowego (jeśli nie najlepszymi w ogóle :)! Lekka historia, a przy tym niesamowicie wciągająca i błyskotliwa, rewelacyjnie oddaje klimat. No i oczywiście prze, przecudowny Newman. Jeden z nielicznych filmów, które trzymają w napięciu do ostatniej minuty. Prawdziwa klasa. Nawet marne tłumaczenie tytułu, nie jest w stanie zepsuć wrażenia.. ;)
Zgadzam się w 100%, świetnie zagmatwali historię, jak oglądałam pierwszy raz to byłam w stanie uwierzyć, że Redford zdradził kumpla.
Rzadko widzi się tak owocną współpracę jak tą Redforda z Newmanem, naprawdę szkoda, że nakręcili razem tylko 2 filmy
i fakt, nie ma lepszego okresu w kinie amerykańskim niż lata 70-te, arcydzieło goniło arcydzieło