Oscarowa Meryl Streep, wg. mnie tego roku będzie walczyć z Glen Close o oscara.
Sam film masakra! Stara Thatcher - BUM młoda Tchatcher: pokazane problemy kobiety w polityce, lekki zarys jej charakteru wszystko ok myślę sobie- no to teraz będzie jak to walczy żeby się dostać na szczyt, a że film biograficzny to tym lepiej będzie się oglądało, a tu nagle BUM znowu stara,samotna oddała życie polityce, teraz męczy ją przeszłość i ambicja i znowu BUM młoda i już jest w parlamencie, fajna scena jak ją szykują do startu na przewodniczącą i premiera, i sobie myślę, o to! teraz będzie jak walczy dalej, zmienia swój ton głosu, image walczy ze sobą i przeciwnościami itd, a tu nagle kurde!! BUM i jest po minucie premierem, dalej to tylko wciśnięcie na szybko paru rzeczy z historii Falklandy, strajki, na Zimną Wojnę czasu nie stykło to na szybko upadek muru i koniec. ŻENADA film o polityku nie musi być o polityce OK, ale wtedy pokazuje polityka od innej strony, a tutaj nie było nic praktycznie. Reżyser/Scenarzysta kompletny brak konsekwencji w narracji, wydarzeniach. Tak jak Mamma Mia był filmem konsekwentnym - wesoły musical od początku do końca, tak tutaj film powierzchowny, raz taki temat, raz taki, liźnięte wszystko. Ale co jak co: Streep rozwaliła swoją grą!