Żelazna Dama

The Iron Lady
2011
6,8 83 tys. ocen
6,8 10 1 82697
5,1 36 krytyków
Żelazna Dama
powrót do forum filmu Żelazna Dama

Świetny film!

ocenił(a) film na 8

Rewelacyjna Meryl Streep!
Film jest tak dobrze opowiedziany, że autentycznie zapałałem sympatią do p. Thatcher. Na "co dzień" żywię do tej persony (jako polityka i przewodnika narodu, rzecz jasna) głęboką pogardę i mocno ubolewam nad losem ludzi, którym przyszło żyć w Wielkiej Brytanii pod jej rządami. Naprawdę oryginalne spojrzenie na tę postać, a dzięki odtwórczyni głównej roli - uczta dla oczu i uszu. Polecam!

ocenił(a) film na 8
omaa_kaan

Trzeba zastrzec, że film nie opowiada o historii rządów Thatcher, ani o polityce tamtych czasów. O tym sobie można poczytać na Wikipedii, jeśli ktoś lubi skrótowce.
Tu mamy opowieść o kobiecie, której życie pożarła ambicja. Coś tam osiągnęła, ale jeszcze więcej straciła. Smutna opowieść, ale warto się wzruszyć...

P.S. O co chodzi z edytowaniem wiadomości na filmwebie? Ktoś mnie oświeci? Próbowałem dodać ten tekst do głównej wiadomości i nic. Klikam "zapisz", a edycja i tak znika : (

ocenił(a) film na 6
omaa_kaan

Dlaczego gdy kobieta się realizuje, ma ambicje, to od razu umniejsza się jej tym, że zaniedbała rodzinę. Czemu o mężczyznach politykach nie mówi się, tak - wiele poświęcili dla kariery, skrzywdzili najbliższych, żona była zaniedbywana, miał kochankę, nieślubne dziecko, nie był na urodzinach córeczki czy synka....
Takimi epitetami określa się tylko kobiety na stanowiskach, a przecież każdy dla kariery coś poświęca, mężczyźni również, tylko że ich wartością jest właśnie kariera, a wartością kobiety macierzyństwo i "mycie filiżanek" cytując Margareth.
W myśl tego mężczyzna poświęcając rodzinę poświęca sprawę drugorzędną, a kobieta pierwszorzędną.
Ale to tylko kultura w której żyjemy i którą powielamy nieświadomie lub z mentalnego lenistwa.
A przecież możemy kształtować kulturę wokół nas.

Dlatego podziwiam Panią Thatcher - im więcej takich osób w przestrzeni publicznej, tym lepiej.

ocenił(a) film na 8
DoSo_filmweb

Zjawisko, które opisujesz, chyba faktycznie dosyć często ma miejsce, ale nie bardzo rozumiem dlaczego miałby to być komentarz do mojej wypowiedzi. Ja niczego takiego nie napisałem, a już na pewno nie w odniesieniu do M. Thatcher czy kobiet ogólnie.
Z mojej strony to było podsumowanie tego, co widziałem na ekranie. To autor filmu ukazał żal głównej bohaterki związany z tym, że nie miała okazji spędzać z najbliższymi tyle czasu, ile by chciała, co rekompensuje na starość fantazjami na pograniczu choroby. To bohaterka filmu wywleka z pamięci wspomnienia, które są dla niej bolesne i które wyraźnie świadczą o tym, że raniła ludzi wokół, rodzinę i przyjaciół, że bywała samotna, cierpiała w imię owej kariery, o której piszesz. Że bywała opacznie rozumiana, ale i sama niewłaściwie odczytywała potrzeby innych. I bardzo otwarcie mówi również o tym, że drapieżne ambicje kreowały jej życie od wczesnej młodości. To moim zdaniem oś tej opowieści.
Czy to dobrze czy źle? Czy warto dla realizacji tzw. "wyższych celów"? To już niech każdy sam rozstrzyga.

ocenił(a) film na 6
omaa_kaan

Odniosłam się do części Twojej wypowiedzi, " Tu mamy opowieść o kobiecie, której życie pożarła ambicja. Coś tam osiągnęła, ale jeszcze więcej straciła. Smutna opowieść">
Faktycznie tak to pokazał film...
Ale zauważ, że
semantycznie wyrażenie "pożarła ambicja" jest wartościujące czy nie lepiej napisać, "realizacja własnej wizji świata i gospodarki", "walka o podźwignięcie kraju z zapaści gospodarczej"?
Dla tych drugich słów jest się bohaterem,
Dla pierwszych, cóż jest się osóbką, która może coś tam osiągnęła...

Nie gniewaj się, że odniosłam się do twojej wypowiedzi.
Może jej adresatem powinna być reżyser lub scenarzystka, o dziwo kobiety, które tak ją przedstawiły, nie wiem czy taka była w rzeczywistości, ale nie rozumiem czemu od tej strony chciano ją w tym filmie przedstawić.
Osobiście uważam, że jest wzorem dla wielu kobiet.
Ciekawe jakie były by filmy o Condoleezza Rice, Hilary Clinton, Angeli Merkel, Madeleine Albright. Mam nadzieję, że mniej moralizatorskie i kulturowo naznaczone.

ocenił(a) film na 8
DoSo_filmweb

O gniewaniu z mojej strony nie ma mowy, wręcz przeciwnie, bardzo mi miło "pogadać".
Zareagowałem tak zdecydowanie na Twój tekst, bo nie chciałbym być postrzegany, jako mizogin. Ja tylko komentowałem film, to nie moja opinia o świecie. Choć faktycznie uważam paranie się polityką, szczególnie we współczesnym jej wydaniu, za marnowanie życia (może stąd to "pożeranie"), niezależnie od płci tego, który sobie marnuje.
Historie kobiet-polityków, jakoś mnie niespecjalnie kręcą, wolę opowieści w stylu: "Futro: portret wyobrażony Diane Arbus", "Godziny", "Pani Henderson". "Żelazną Damę" zacząłem oglądać trochę przypadkiem i mile mnie rozczarowała, bo właśnie nie była o polityce, a o kobiecie.

Dzięki za zwrócenie uwagi na fakt, że film stworzyły kobiety. Jakoś nie złapałem tego wcześniej. To rzuca nieco inne światło na tę historię, a do tego scenariusz napisany przez dziewczynę od "Shame". Teraz to już nie wiem, co myśleć : ) ale historia mnie poruszyła.

DoSo_filmweb

Tu akurat wyjasnienie jest proste: kazdemu ze wzgledu na plec sa przypisane pewne role i z tym sie nie wygra ;) mezczyzni nigdy nie mieli byc ostoja domowego ogniska dlatego nie wysuwa sie wobec nich takich zarzutow publicznie... Choc w domowym zaciszu dostaja pewnie czesto za swoje ;)
Zgadzam sie z tym ze nadmiar ambicji moze "pozrec" tak samo zycie kobiety jak i mezczyzny, choc to tez zalezy jaka kto ma hierarchie wartosci.

ocenił(a) film na 3
DoSo_filmweb

Niestety to reżyser przedstawił Tatcher jako kobietę, która jest samotna, ledwo co osiągnęła i tylko czeka na śmierć w otoczeniu bibelotów z przeszłości...

ocenił(a) film na 6
omaa_kaan

gdyby zadbali bardziej o warstwę historyczną film byłby naprawdę bardzo dobry. ale generalnie jest niezły, pokazuje że iść pod prąd nie jest łatwo, szczególnie gdy się jest politykiem i chce się dokonać wielkich rzeczy.