Nie mogę powiedzieć, że film był słaby, bo byłoby to niesprawiedliwe. Ktoś tu pisał o ciężkiej tematyce, a mnie właśnie tej ciężkiej tematyki zabrakło, zabrakło polityki, pozostała kompletna dziura jeśli idzie o młodość Tatcher i tego, jak doszła do władzy. Czasy jej rządów jako premiera pokazane już były lepiej, ale tez nie wyczerpały mojej ciekawości. Zdecydowanie za dużo było starej Tatcher, nie żebym uważała, że to uwłaczające, bo i takie opinie słyszałam, wszyscy będziemy starzy, będą nam się trzęsły ręce i będziemy mieli problemy z pamięcią, nic wielkiego, wiele osób też wyobraża sobie, że z kimś rozmawia. Ok, tyle że takie sceny niewiele wnoszą.
Widzę tu też problem wielu filmów o wielkich kobietach, autorzy skupiają się na samym fakcie, że była kobietą i jakie to niezwykłe, a jakoś zapominają pokazać, co takiego zrobiły, że były wielkie.
Daję 7 punktów, bo mimo niedoróbek oglądało mi się dobrze i jeszcze długo będę w uszach słyszeć jak genialnie Meryl naśladuje akcent Tatcher. Film nie dał mi wielu odpowiedzi, ale rozbudził ciekawość, chętnie jeszcze o Tatcher poczytam i coraz bardziej ją podziwiam, choć poglądy miała w większości odwrotne niż moje.